Img

Jak zachęcić dzieci do jedzenia warzyw ?

Nauczenie dzieci jedzenia warzyw zależy od tego, z jakiego pułapu startujemy.  Im później tym gorzej, a im szybciej zaczniemy nadrabiać zaległości, tym lepiej.

Jeśli jesteśmy rodziną jedzącą zdrowo i w tej rodzinie pojawia się dziecko, to nasze dziecko z jedzeniem warzyw nie powinno mieć najmniejszego problemu, bo będzie miało z nimi styczność od samego początku. To tak jak z dziećmi z Tajlandii, czy innych zakątków świata, które jedzą rzeczy, których nasze dzieci nawet nie wzięłyby do ust. Po prostu w takiej kulturze wyrosły i do takich smaków przywykły.
Jeśli jednak nasze dzieci od małego nie dostawały warzyw "bo nie lubią" i  jadły "na łatwiznę" czyli, na zasadzie "coś zjeść musi" więc je to co lubi, to mamy problem.
Jeśli nagle zmienimy dziecku jadłospis, bo sami zmieniamy swój, dziecko nie wiedząc o co chodzi zwyczajnie postawi kontrę.
Mój mąż, jak pierwszy raz dostał na śniadanie owsiankę, zjadł połowę, co chwila się krzywiąc. Ale to dorosły facet, który po pierwsze rozumie po co ta owsianka, a po drugie na mnie widzi efekty, więc ma motywację. Następnego dnia zjadł już całą, nie powiem, z oporami, ale teraz je już regularnie i co ciekawe, bardzo mu smakuje.
Dziecko nie ma w sobie tyle samozaparcia i jak coś mu nie podchodzi to tego po prostu nie zje.
Może to kiepskie porównanie, ale w dzieciństwie miałam psa, który jak w kaszy z warzywami (świetnie robi na błyszczącą sierść) którą gotowała mama, brakowało listka laurowego, to nawet jej nie ruszył i na znak protestu zakopywał miskę. Sąsiadka codziennie smaży swojemu psu wątróbkę (podziwiam !) bo oprócz niej i suchej karmy niczego więcej nie zje.
Mówiąc o tym, chcę Wam uświadomić, że każdy przyzwyczaja się do smaków w jakich dorasta. Ale dobra wiadomość jest taka, że smaki te można zmienić. O ile dorosłym przychodzi to ciut łatwiej, bo wiedzą po co i dlaczego, o tyle dziecko takie zmiany przechodzi ciężko.

Moja córka urodziła się w czasach, kiedy  u nas w domu na obiad królował kotlet w panierce z ziemniakami, oraz sałatka z kapusty pekińskiej i warzyw z sosem majonezowym. Często był kotlet mielony, frytki, parówki i słodkie serki. W takich smakach rosła i jej kubki smakowe były przyzwyczajone do tego rodzaju jedzenia. Z klei mój syn jak zaczął jeść to co my, to były to już czasy, kiedy my jedliśmy inaczej, więc jego kubki smakowe przyzwyczajone są do innych smaków. On nie ma problemu z brokułami, gotowaną marchewką, sokiem pomidorowym do picia, pastą z ciecierzycy na kanapce, sałatką z kapusty i warzyw, czy generalnie próbowaniem nowości.

Sam proces nauczenia dziecka jedzenia warzyw zależy w dużej mierze od wieku dziecka, ale generalnie zawsze zaczynamy tak samo.
Jeśli pewnego dnia postawimy przed naszą pociechą miseczkę z zieloną fasolką, czy surówkę z marchewki, to nie zdziwmy się, jak postawi kontrę. Dla niego to obce smaki i te smaki trzeba oswoić.
Zaczynamy zawsze stopniowo i od małych kroków, wprowadzając warzywa pod postacią "utajoną".
Nie przez przypadek zamieściłam wczoraj posta z przepisem na placki ziemniaczane z marchewką (klik). Chcę Wam pokazać, że zaczynamy zawsze od dodania warzyw do tego co dziecko lubi najbardziej, ale w taki sposób, aby się nie zorientowało. Smaki trzeba zmieniać stopniowo, nie gwałtownie.
I teraz UWAGA ! Nie ukrywamy przed dzieckiem, że np. w plackach była marchewka, jednak ten sekret zdradzamy po fakcie. Pytamy się, czy smakowało i jeśli dziecko mówi, że tak, to należy dziecku powiedzieć "a wiesz że do środka dodałam/łem marchewkę?". Dziecko może być zdziwione, ale samo się przekona, że ta marchewka nie jest taka straszna,  na jaką wygląda. Zachęcam też do mówienia dziecku o wartościach odżywczych tego co je. Że marchewka jest zdrowa, bo ma karoten który sprawia, że skóra jest ładnie rumiana i ma witaminkę A, i że jedząc marchewkę ma się zdrowe oczy etc.... dziecko trzeba edukować, uświadamiać, wkręcać w zdrowe odżywianie. Uwierzcie mi, dzieci naprawdę są ciekawe świata i takie "ciekawostki" na prawdę ich interesują. Moja córka teraz często pyta co jest w tym, czy w tamtym i na co to jest dobre.

Tu macie przepis na domową pizzę (klik) wraz z przepisem na sos z pomidorami i papryką. Sos można zmiksować w taki sposób, że nie będzie widać niczego. Do sosu można dodać selera naciowego i również startą marchewkę. Na sos ulubiona szyneczka i mozzarella. Dziecko będzie zachwycone i nieświadome, że właśnie zjadło paprykę. No i znów, "po fakcie" zdradzamy, co było w środku.
Toskański krem z pieczonych pomidorów i pieczonej papryki (klik) na tej samej zasadzie - pomidory, papryka i świeża bazylia, których "gołym okiem" nie widać.
Wszelkie zupy kremy również, na tej samej zasadzie. Lasagne z sosem bolognese (klik), gdzie do sosu oprócz mięsa możecie dodać pietruszkę, marchewkę, selera naciowego i dużo papryki i pomidorów, a następnie  podać dziecku z pełnoziarnistym makaronem świderki, lub innym ulubionym. Warzywa trzeba rozgotować. Smaki fajnie się "zgryzą" a nie będzie widać poszczególnych składników.
Mam nadzieję, że wyjaśniłam o co chodzi. Zaczynamy od tego co dziecko lubi najbardziej i zawsze "po fakcie" mówimy dziecku co zjadło i jakie dobroczynne wartości właśnie trafiły do jego brzuszka.
Powoli "oswajamy" składniki i przyzwyczajamy do nowych smaków.
Moja córka w pewnym momencie odkryła, że lubi paprykę. Po prostu pewnego dnia, jak kroiłam paprykę zapytała, czy może spróbować, i stwierdziła że dobre. Znała ten smak bo paprykę przemycałam gdzie się dało. Dziś do szkoły bierze kanapki z papryką chyba jako jedyna w klasie. 

Kolejny etap to angażowanie dziecka w kuchni. Ja wiem, ze to jest ciężkie bo sprzątania jest wtedy co nie miara, i czasem lepiej zrobić samemu i po sprawie,  ale to jest też okazja, aby dziecko uczyło się, że pracując w kuchni trzeba dbać o porządek na "stanowisku pracy" i uwierzcie mi, że dziecko chętniej spróbuje tego co samo przygotowało. Spróbujcie chociaż w weekend.

Fajna sprawa to np. zrobienie dziecku  jogurtu smakowego. Kładziemy jogurt naturalny, banan, kiwi, czy inne owoce i dziecko samo decyduje jaki smak będzie miał ich własny, samodzielnie zrobiony jogurt.
Serki sklepowe mają bardzo dużo cukru. Zachęcam Was do robienia dzieciom na przekąskę gęstych koktajli z jogurtu lub maślanki (ma delikatnieszy smak niż kefir) i różnych owoców. Można je na początku przelewać do plastikowych pojemników po innych serkach aby dziecko "nie czuło różnicy". Bardzo często problemem nie jest smak, ale inny pojemnik niż ten ulubiony. Dziecko od razu stawia opór, bo coś jest w szklance, a nie w ulubionym kubeczku.

Etap następny. Podstęp i przebiegłość ;) Tak ,tak, nie pomyliłam się ;)
O ile część warzyw można podać pod postacią utajoną, o tyle części się po prostu nie da.
Takim warzywem jest powiedzmy, fasolka szparagowa. Jeśli zauważymy, że dziecku rzeczywiście nie smakuje, to dajmy spokój. My też niektórych rzeczy nie lubimy, ale często jest tak, że dziecko nie je "bo nie". I nawet nie spróbuje, "bo nie". I tu jest miejsce na przebiegłość naszą dorosłą ;)
Zjesz fasolkę, będzie deser (ulubiony słodycz) lub bajka, lub to co dziecko lubi.
Na moją córkę to działa :)
Ten etap pokazuje dziecku, że czasem się do czegoś uprzedza zupełnie niepotrzebnie, bo może się okazać, że coś jest naprawdę zjadliwe. KONIECZNIE edukujemy dziecko co je i dlaczego to jest takie wartościowe.
Edukacja jest tu kluczowa, bo jeśli wiemy, że coś jest cenne dla naszego zdrowia, łatwiej jest się do tego przekonać. Ważne jest też to, czy sposób w jaki żywimy dziecko, jest sposobem w jaki jemy całą rodziną. Dobry przykład jest tu niezmiernie ważny, a dziecko fajnie potrafi się w to wkręcić.

Do natychmiastowego wprowadzenia w życie:
* ograniczamy słodycze i przekąski typu chipsy, chrupki etc. Ustalamy z dzieckiem jeden lub dwa dni, w których tej "przyjemności" dostąpi . Ale też razem ustalamy dopuszczalną ilość.
* podsuwamy dziecku owoce. To się nie uda jeśli nie ograniczymy słodyczy !!!! Moje dzieci zajęte zabawą nie wpadną na to żeby poprosić o banana lub jabłko, ale jak postawię w pokoju obok zabawek to zawsze zjedzą.
* jeśli nasze dziecko chodzi do szkoły nie dajemy mu słodyczy !!!!! Kanapka + owoc/sok.

Żeby wprowadzać warzywa i owoce musimy pracować nad zmianą smaków u dziecka. Słodycze, chipsy, dania z glutaminianem sodu i innymi wzmacniaczami smaku zawsze zaburzą ten proces, bo kubki smakowe będą zawsze oczekiwały "czegoś mocniejszego".

Da się to zrobić, czego dowodem jest moja córka, która przeszła na "jasną stronę mocy" :)




Copyright 2024 Qchenne-inspiracje.pl

All rights Reserved