Zbliżają się „te dni”? Czujesz się podenerwowana, wzdęta i w dodatku nagle utyłaś dwa kilo? Zobacz, jak sobie pomóc!
Organizmem kobiety sterują hormony i czy nam się to podoba czy nie, musimy to zaakceptować i nauczyć się z tym żyć. Jednym jest łatwiej, innym trudniej, zwłaszcza w drugiej połowie cyklu.
Na to komu będzie łatwiej, a komu trudniej wpływ ma wiele czynników. Min. masa ciała, stan zdrowia czy zażywane leki.
Jeśli przyszło Ci żyć z niedoczynnością tarczycy, hashimoto, cukrzycą, insulinoopornością, PCOS, lub cierpisz na zaburzenia hormonalne, może Ci być trudniej. Trudniej może być także, jeśli przewlekle zażywasz leki, stosujesz terapie hormonalne lub masz problem z nadprogramowymi kilogramami. Ale trudniej nie znaczy bez wyjścia. Dziś powiem Wam, jak przetrwać trudy bycia kobietą, czyli co zrobić, aby przed miesiączką nie czuć się jak balon.
Kto jest winowajcą i dlaczego?
Przed "trudnymi dniami" czujemy się pełne, wzdęte, ociężałe i jakby tego było mało, waga pokazuje więcej. Na ogół kilogram, maksymalnie dwa, ale bywa że i trzy, cztery. Przedmiesiączkowe dolegliwości to kwestia bardzo indywidualna, zależna od tego, co napisałam powyżej. Dlaczego tak się dzieje?
Powiem w skrócie. Główni gracze to estrogen i progesteron. Estrogen rośnie sobie pomału do czternastego dnia cyklu. Jest fajnie, czujemy się dobrze. Czternastego dnia osiąga najwyższy poziom, który utrzymuje się aż do dnia dwudziestego (jeśli mamy zaburzenia hormonalne bywa że i dłużej). I wtedy do gry powinien wejść progesteron, aby przygotować wszystko na wypadek pojawienia się zapłodnionej komórki jajowej.
Jeśli się takowa nie pojawi, poziom obydwu hormonów spada i zamiast początku "nowego życia" pojawiają się dobrze nam znane niedogodności. Estrogen to hormon, który pobudza wydzielanie wazopresyny i aldosteronu, substancji, które odpowiadają za zatrzymanie wody w organizmie i powstanie obrzęków.
Im wyższy poziom estrogenu, tym silniejsze dolegliwości. Estrogen produkuje też nasza własna tkanka tłuszczowa więc warto zadbać o prawidłową masę ciała.
PS: Nadmiar estrogenu w organizmie jest bardzo szkodliwy. Jeśli utrzymuje się długo, działa kancerogennie. Osobiście uważam, że każda kobieta mająca zaburzenia hormonalne powinna wykonać badanie o nazwie "cytohormony". To badanie wykonuje się u lekarza ginekologa między 14 a 16 dniem cyklu.
No dobrze. Mamy winowajcę. Ale estrogen to nie wszystko. My same często strzelamy sobie w kolano i żywieniowymi błędami pozwalamy, aby było jeszcze gorzej. A wystarczą małe zmiany na talerzu, aby było lepiej.
Zmiany w diecie do wprowadzenia tydzień przed!
- wyeliminuj sól (jeśli puchniesz bardzo), lub ogranicz ją do minimum. Sód zawarty w soli utrudnia odpływ wody z tkanek.
- wyeliminuj żywność gotową zawierającą dużo soli tj. wędliny, żółte sery, ketchupy, musztardę etc.
O chipsach i tego typu przekąskach chyba nie muszę wspominać. Spożywając żywność gotową tracisz kontrolę nad ilością spożywanej soli. - całkowicie wyeliminuj słodycze (cukier także zatrzymuje wodę), tłuste, ciężkostrawne i wzdymające potrawy. Dieta kobiety skłonnej do obrzęków i zatrzymania wody przed miesiączką powinna być lekkostrawna, nieobciążająca przewodu pokarmowego.
- jedz często, ale małe porcje. Zbyt duża ilość jedzenia obciąża i żołądek i wątrobę, która w tych dniach ma co robić, bo zmaga się z podwyższonym poziomem estrogenów.
- zwiększ ilość wypijanych płynów. Postaraj się wypijać 2 litry czystych płynów, czyli wody, owocowych i ziołowych herbat bez cukru. Często słyszę: "przed miesiączką robię się jak balon, więc mało piję aby nie pogarszać sprawy". To duży błąd. Jeśli ograniczasz płyny, organizm dostaje sygnał o zbyt małej podaży i zatrzymuje to, co dostaje. A dostaje także w pokarmach z tym, że pokarmy dodatkowo zawierają sól. Jeśli mało pijesz, mało wydalasz, a jak mało wydalasz gromadzisz sód, który jest składnikiem soli. Nagromadzony sód utrudnia odpływ wody z tkanek.
- jeśli puchniesz bardzo pij herbatę z pokrzywy, żurawiny i czystka. Działają moczopędnie. Pięknie zrzucają nagromadzoną wodę.
- jedz potrawy płynne, które nie obciążają żołądka. Dobrym rozwiązaniem są zupy, koktajle, warzywne sosy typu leczo.
- aby zaspokoić chęć na słodycze, jedz owoce.
- spożywaj produkty bogate w potas który reguluje gospodarkę wodną, zapobiegając obrzękom i zatrzymaniu wody. Jedz pomidory i przetwory z pomidorów, selera naciowego (dodawaj do koktajli), cykorię, selera, korzeń pietruszki, ziemniaki (gotowane na parze), natkę pietruszki (dodawaj do koktajli), banany, grejpfruty, pomarańcze, truskawki (o tej porze roku kup mrożone), suszone morele, awokado, kiwi.
- jedz produkty bogate w magnez i witaminy z grupy B. Magnez jest niezbędny do prawidłowej pracy układu nerwowego (a w tych dniach bywamy podenerwowane), mięśniowego (obolałe) i krwionośnego. Aby zwiększyć przyswajanie magnezu potrzebna jest solidna dawka witaminy B6, która dodatkowo wpływa na produkcję serotoniny, czyli hormonu szczęścia. Witaminy z grupy B znajdziesz w węglowodanach pełnoziarnistych. Dobrym źródłem magnezu są z kolei orzechy i nasiona. Węglowodany złożone to także dobre źródło błonnika, którego w tych dniach nie może zabraknąć. Błonnik usprawnia pracę przewodu pokarmowego, zapobiegając zaparciom i złogom.
- jedz jogurty i produkty mlecznej fermentacji. Wapń ogranicza ilość skurczów mięśni, a bakterie probiotyczne mają pozytywny wpływ na trawienie.
- jedz produkty bogate w cynk, witaminę A oraz witaminę E. To minimalizuje ryzyko pojawienia się niechcianego gościa na twarzy. Problem z pryszczami w okresie przedmiesiączkowym ma wiele kobiet. Witaminę E znajdziesz w oliwie (zrób pesto), witaminę A w pomarańczowych i czerwonych warzywach, a cynk w pestkach dyni, migdałach, zielonym groszku czy kaszy gryczanej.
Niechciani goście na twarzy biorą się też z wątroby więc w tych dniach unikaj alkoholu, potraw w occie oraz mocno pikantnych. - wysypiaj się.
A nagła chęć na słodycze i wieczorne podjadanie?
Jeśli będziesz jadła potrawy bogate w witaminy, przede wszystkim te z grupy B (węglowodany pełnoziarniste), magnez, cynk i wapń oraz przede wszystkim regularnie, utrzymasz stały poziom cukru we krwi, co zapobiegnie napadom głodu wieczorem. Wieczorne napady głodu to efekt wyrównywania całodziennych deficytów. Jeśli przez cały dzień nie dojadasz bo praca, bieg na autobus, stres etc. odrobisz wieczorem. A nadrobisz słodkim po spadnie Ci poziom cukru.
Jedynym lekiem na tę przypadłość jest regularność, co ma znaczenie zwłaszcza wtedy, kiedy dochodzi hormonalna huśtawka i spada poziom serotoniny. A jak robi nam się smutno to co pociesza najbardziej?
Czekolada, bo czekolada nie zadaje pytań. Czekolada rozumie bez słów.