Owoce to doskonała przekąska. Świetnie sprawdzają się na drugie śniadanie, lub jak ja to nazywam, pierwszą przekąskę.
Osoby, które pracują w domu, lub mają w biurze lodówkę i blender (uwierzcie mi, są takie firmy) mają duże pole do popisu. Możliwości jest mnóstwo. Od przeróżnych koktajli, do musów owocowych przygotowywanych na świeżo.
Jeśli jednak wychodzimy do pracy wczesnym rankiem, a firma daje nam do dyspozycji jedynie czajnik do zagotowania wody na herbatę, musimy przygotować posiłki w domu i zabrać je ze sobą do pracy.
Sałatka owocowa jest doskonałym rozwiązaniem.
Owoce w całości zawierają błonnik, który reguluje metabolizm glukozy. Sprawia, że cukier zawarty w owocach wchłania się powoli, nie powodując gwałtownych skoków poziomu glukozy. Mimo to ja zawsze dosypuję dodatkową porcję błonnika w postaci otrębów, aby wzmocnić ten efekt.
Najwięcej błonnika mają otręby pszenne, bo ponad 40 g w 100 g.
Ponieważ witaminy A, D, E, K to witaminy rozpuszczalne w tłuszczach, aby dobrze nam się przyswoiły warto dodać do sałatki coś tłuszczowego. Baleronik odpada, ale zmielone migdały, orzechy, czy siemię lniane, sprawdzi się tu doskonale.
Zwykle nie mamy pomysłów co do tej pracy zabrać. Chrupanie twardych owoców w biurze nie zawsze jest dobrym rozwiązaniem. Niektóre owoce są soczyste, a to nie sprzyja sukience, czy make-up'owi.
Korzystajmy z możliwości jakie dają nam owocowe sałatki, a tych jest mnóstwo. Mają bardzo dużo witamin, tak potrzebnych nam o tej porze roku, a dodatkowo są bardzo sycące. Ja dziś zrobiłam swoją z gruszki, jabłka, granatu, otrębów i migdałów.
Do owocowych sałatek można dodać także startą na tarce marchewkę.

• jedno jabłko
• jedna gruszka
• jeden granat
• łyżka otrębów
• łyżka mielonych migdałów