Motywacja ! Moja metamorfoza ! Wyświetlaj ten post zawsze wtedy, kiedy będziesz miała chwile zwątpienia !
Kochane, ten post jest dla Was, i jest efektem wielu listów jakie od Was otrzymałam w przeciągu ostatnich kilku dni.
Macie tu moje zdjęcia "przed" i "po". Nie musicie już ich szukać w innych postach.
- będziecie miały zły dzień,
- ktoś ośmieli się powiedzieć Wam, że to nie ma sensu bo i tak nie uda Wam się na stałe zmienić sposobu odżywiania, za bardzo lubicie "frytki i batony",
- wstaniecie lewą nogą i świat wyda Wam się okropny,
- koleżanki w pracy będą na Was patrzyły jak na dziwaka bo przyniosłyście lunchbox ze zdrowym jedzeniem zamiast zamówić z nimi kebab czy chińszczyznę na telefon,
- teściowa czy mama na rodzinnym obiedzie uzna, że znów wydziwiacie bo zdrapujecie panierkę z kotleta i odmawiacie ziemniaków polanych tłuszczem,
- będziecie miały chwilę zwątpienia jak koleżanka w pracy z okazji imienin postawi talerz z cukierkami i furą ciasta i połowa biura będzie się objadać,
- kiedykolwiek najdą Was wątpliwości czy dacie radę,
Bądź cierpliwa, zdeterminowana i pamiętaj, że masz cel!
Po urodzeniu dzieci wskoczyłam w rozmiar 42. Nie zwracałam uwagi na to co jadłam. Jeśli na stole stał sernik, potrafiłam zjeść 2-3 kawałki, dlatego, że mi po prostu smakował. Lubiłam w drodze do pracy kupić sobie drożdżówkę do porannej kawy.
Z koleżankami w pracy chętnie zamawiałyśmy pizzę, czy makaron z warzywami i mięsem od chińczyka. Kompletnie nie przeszkadzało mi że prawie pływał w tłuszczu.
Pracę miałam siedzącą, więc jakoś specjalnie się nie męczyłam. Niestety po powrocie z pracy byłam zmęczona i pozbawiona energii.
Co było momentem przełomowym ?
Któregoś dnia chciałam kupić sobie spodnie. W sklepie okazało się, że te w rozmiarze 42 były ciasne, obcisłe.
Poczułam się jakby ktoś wylał na mnie szklankę lodowatej wody.
Poczułam się strasznie, bo przecież zanim urodziłam dzieci byłam bardzo szczupła.
Na szczęście, nigdy nie miałam złudzeń, że pomoże mi jakkolwiek dieta. Jestem zbyt pragmatyczna i logiczna, żeby uwierzyć, że na dłuższą metę miałoby to jakikolwiek sens.
Zaczęłam kupować tony książek o odżywianiu i zdrowiu. Chłonęłam wszystko. Czytałam publikacje, wywiady z lekarzami, dietetykami, specjalistami z różnych dziedzin.
Opracowałam własny program zmian.
Dietetyczka, której go pokazałam zapytała mnie czy jestem po dietetyce ?Zrobiłam badania "przed" i "po" i co się okazało, zmiana odżywiania sprawiła że przestałam mieć problem z obniżonym poziomem żelaza we krwi, z którym borykałam się od zawsze. W obydwu ciążach miałam anemię i przyjmowałam żelazo.
Teraz wyniki były idealne.
To te same spodnie.W obwodzie bioder zgubiłam 14 cm. Miałam 107 cm ,teraz mam 93 cm.
Moje nogi "przed" i "po".