Kto ponosi winę za otyłość polskich dzieci? Kto zapłaci za ich leczenie w przyszłości?
Na albańskim leżaku wpadł mi w ręce magazyn Newsweek Polska z otyłą dziewczynką na okładce i interesującym tytułem „Już tam Cię odchudzą”. Zaciekawiona postanowiłam zajrzeć do środka, chociaż fakt występowania nadwagi i otyłości u dzieci i młodzieży nie jest dla mnie niczym nowym. Nie spodziewałam się jednak, że to o czym przeczytam w tym artykule wprawi mnie w aż takie osłupienie. Jednocześnie zezłości, zniesmaczy, zszokuje i ogromnie zasmuci.
O tym że organizowane są w Polsce obozy odchudzające dla dzieci i młodzieży wiem od dawna. Zawsze popierałam tę inicjatywę i swego czasu proponowano mi nawet współpracę w ich tworzeniu. Nigdy nie zastanawiałam się jednak nad tym, jaka historia kryje się za każdym dzieckiem które tam trafia.
Obowiązek rodzica wobec dziecka
Zgodnie z Kodeksem rodzinnym i opiekuńczym rodzic ma obowiązek dbać i troszczyć się o swoje dziecko. Czytając kolejne akapity dowiemy się że ma się to odbywać z szacunkiem i poszanowaniem godnośc. Czy jednak wszyscy wiemy jak to robić właściwie?
Czy nowoczesne zabawki i modne gadżety, wakacje na Majorce, czy ogrom rozwijających zajęć dodatkowych rozgrzesza brak czasu dla dziecka? Rekompensuje go?
Czy rodzic który w pogoni za karierą nie dba o to czym żywi się jego dziecko spełnia ten obowiązek?
Czy doprowadzenie dziecka do otyłości która bez wątpienia jest chorobą, nie jest formą zaniedbania?
Czy odesłanie otyłego dziecka na obóz odchudzający z bezwzględnym oczekiwaniem trwałych efektów zarówno od niego samego jak i od organizatorów nie jest czasem ewidentnym rażącym zaniedbaniem i pewną formą przemocy?
cytaty z artykułu Newsweek Polska
„Rodzic, który płaci dwa tysiące za dwutygodniowy obóz mówi przez telefon, że oczekuje, że do domu wróci mniej dziecka, niż wyjechało."
„Rodzic płaci i wymaga sukcesu. Przed obozem wydzwania. Czy organizator zapewnia transport dziecka na obóz i z powrotem? Czy koniecznie muszę przyjechać na rozmowę wstępną z dietetykiem i potem, przy odbieraniu dziecka odbyć ją po raz kolejny?"
"W tracie obozu dzwonią i pytają o liczbę zrzuconych kilogramów. Po zakończeniu turnusu z pytaniami o kontynuowanie diety w domu dzwonią nieliczni.”
"Po powrocie do domu wszyscy odchudzonego człowieka podziwiają i nagradzają za poniesiony wysiłek np. zapraszając do Maca albo na kebab. A potem wszystko wraca do normy, czyli zaczyna się rok szkolny, w którym Bartek wożony jest między szkołą podstawową, muzyczną, korepetycjami z matematyki i dodatkowym angielskim. Rano nie je śniadań bo nie lubi jeść z gosposią, a rodzice wychodzą z domu przed ósmą. Obiady w szkole mu nie smakują, więc między kolejnymi zajęciami wpada na kebab. "
Winę za otyłość dziecka ponoszą wyłącznie rodzice. Bez dwóch zdań. To rodzic dysponuje domowymi finansami, robi zakupy i odpowiada za to co serwowane jest w domu do jedzenia. Dziecko ma mieć możliwość wyboru spośród tego co znajduje się w domu. Pierwszym i najważniejszym nauczycielem jest dla dziecka rodzic. Powinien być wzorem do naśladowania, bo młody człowiek najlepiej uczy się poprzez obserwację. Tak było od zarania dziejów.
Dziecko nie ma wiedzy na temat wpływu żywienia na zdrowie. Nie wie dlaczego powinniśmy spożywać żywność bogatą w witaminy, minerały, błonnik czy kwasy Omega 3. Nie wie co to cukrzyca, insulinooporność, nadciśnienie i inne choroby dietozależne które są efektem otyłości, zwłaszcza tej typu brzusznego. Nie ma pojęcia o szkodliwości cukru, barwników, konserwantów czy tłuszczów trans. Rodzic nie może tej wiedzy od dziecka wymagać, zwłaszcza jeśli sam jej nie posiada.
Czy nam się to podoba czy nie, mały człowiek w swoich wyborach kieruje się wyłącznie smakiem, a nie rozsądkiem. Nie mówię tu że zdrowe jedzenie nie ma być i nie jest smaczne, ale cukier i tłuszcze nasycone to ogromne, napędzające apetyt i uzależniające wzmacniacze smaku i nie ma co się dziwić że dziecku produkty z ich przewagą najzwyczajniej w świecie smakują (nie oszukujmy się, wielu dorosłym też smakują). Ponadto przyzwyczajone do intensywnych, sztucznie wzmocnionych smaków, będzie ich szukało i wówczas pomidor czy inny mniej wyrazisty produkty nie będzie atrakcyjny.
O tym że dziedziczy się nawyki żywieniowe pisałam Wam wielokrotnie. Otyli rodzice mają otyłe dziecko dlatego że idzie ono tą samą drogą, która do otyłości doprowadziła jego rodziców. Powielane są te same błędy żywieniowe i zrzucanie winy na geny jest nieporozumieniem. Są też, i wcale nie rzadko sytuacje gdzie otyłe dziecko mają szczupli rodzice. Zadbana, szczupła, elegancka, zabiegana mama, nie ma czasu przygotować dziecku rano wartościowego śniadania więc latorośl dostaje kasę na „kup sobie coś po drodze lub w szkolnym sklepiku”.
Podczas gdy dziecko zajada kupioną w sklepiku szkolnym drożdżówkę z serem, chipsy czy popija gazowany napój (asortyment szkolnych sklepików to osobny temat) sama zamawia w pracy fit lunch z cateringu na telefon.
Czy można winić dziecko za jego wybory? Za suche kanapki, pizzę lub kebab który zjada po szkole między kolejnymi zajęciami dodatkowymi?
Dzieci z takich rodzin to główni klienci wakacyjnych obozów odchudzających. Nazywane przez opiekunów grubaskami, oponkami czy słonikami mają zrobić wszystko byleby zadowolić rodziców. Rodziców którzy na co dzień świetnie radzą sobie w pracy. Dziecko też musi sobie poradzić. Schudnąć bez względu na cenę.
cytaty z artykułu Newsweek Polska
"Dzieci czy kochacie swoich rodziców? Czy chcecie żeby umarli na raka? W takim razie zmuście ich do zakupu oleju lnianego? Codziennie rano niech piją łyżeczkę na czczo. A potem niech dodają do sałatek, sosów, gotowanych warzyw. Nauczę Was robić zdrowe sałatki, a potem Wy przekonacie do nich swoich rodziców. "
"Dzieci postanawiając że po powrocie do domu będą jadły zdrowo, że przekonają rodziców."
Oczekiwanie od dziecka odpowiedzialności za stan zdrowia zarówno swój jak i rodziny nie mieści mi się w głowie. To obowiązek rodzica. Bezwzględny i absolutny. Rolą dziecka nie jest edukowanie rodziców i inicjowanie zmian w funkcjonowaniu życia domowego. Jak już pisałam na początku, dziecko nie zarabia, nie robi zakupów, więc nie może być odpowiedzialne za to jakie produkty znajdą się w domu.
Rodzic który doprowadził dziecko do nadwagi i otyłości, który teraz od obcych ludzi oczekuje trwałego naprawienia tego błędu i zaniedbania, nie angażując się w cały proces i nie interesując jak w przyszłości zapobiec ponownej takiej sytuacji, zrzucając wszystko na barki dziecka dopuszcza się jawnego zaniedbania.
Dietetyk koordynujący obozy zdradza dodatkowo że rodzice nie są w ogóle zainteresowani udziałem w nich razem z dziećmi. Nie interesuje ich jaką dietę stosowało dziecko, jak w wyniku zastosowanej diety poprawiły się wyniki badań oraz jak kontynuować ją w domu,. Najlepiej aby organizator zawiózł dziecko na obóz i odwiózł po zakończeniu z oczekiwanym efektem na wadze.
"Ale nie wszyscy przyjeżdżają na kolejny sezon odchudzania. Ktoś się wykruszył bo zdiagnozowano u niego cukrzycę, u innego problemy ze stawami, u kolejnego depresję. Rodzice wożą ich teraz gdzie indziej, a na obozy odchudzające przysyłają młodsze rodzeństwo."
Ten akapit dowodzi kompletnej ignorancji. Wiem, to mocne słowo, ale ta sytuacja pokazuje skalę problemu. Doprowadzone do choroby (dietozależnej) dziecko wiezione jest na inny, bardziej specjalistyczny obóz, a kolejne dziecko, „jedynie” z otyłością znów trafia na odchudzanie. Kolejny raz obowiązek rodzica zostaje zrzucony na inne osoby, w tym także na samo dziecko.
To co w tym artykule uderzyło mnie najbardziej to fakt iż, nikt w Polsce nie prowadzi obozów dla rodzin ponieważ rodzice nie są zainteresowani udziałem.
Co piąte dziecko w Polsce zmaga się z otyłością, a tempo tego procesu jest najszybsze w Europie. To przerażające i ogromnie martwi mnie to, że nikt nic z tym nie robi. Gdzie jest profilaktyka i edukacja? Dlaczego w przychodniach POZ nie ma dietetyków? Lekarz który zauważy u dziecka i u rodziny nadwagę lub/i otyłość powinien mieć obowiązek skierowania rodziny na szkolenie do dietetyka. Obowiązkowe szkolenie które uświadomi rodzicom, że nadwaga i otyłość to nie jedynie kwestia natury estetycznej i tego czy akceptujesz siebie czy nie. Nadwaga i otyłość prowadzi do cukrzycy, nadciśnienia, demencji, udaru mózgu, problemów z układem rozrodczym, a także nowotworów.
Otyłość w Polsce dotyczy 49% kobiet, 64% mężczyzna i ponad 22% dzieci. Jeśli nie zatrzymamy tendencji wzrostowej system zdrowotny w przyszłości tego nie wytrzyma. Wszyscy wiemy w jakim stanie jest i ile czeka się na wizytę do specjalisty. Jeśli nic się nie zmieni, będzie tylko gorzej.