Naładowane akumulatory i zaplanowane zmiany
Mój urlop dobiegł końca. Zgodnie z setkami próśb obiecuję przygotować dla Was wpis o tym jak zorganizować taki wyjazd na własną rękę od A do Z, czyli przelot, zakwaterowanie, wynajem samochodu, plan zwiedzania.
Taka forma podróżowania jest najlepsza pod każdym względem i polecam ją Wam całym sercem.
Prywatności, swobody, poziomu relaksu, poziomu atrakacji na takim wyjeździe nie da się porównać z żadnym zorganizowanym przez biuro podróży pobytem w hotelu.
Tymczasem wracam do pracy, do blogowania, pisania dla Was artykułów, tworzenia receptur przepisów, ale przede wszystkim do moich pacjentów bo moja praca jest także moją pasją i przyznam że pod koniec urlopu zaczynało mi jej brakować ;)
Jeszcze przed urlopem konsultując moich pacjentów podjęłam decyzję, że po powrocie z wakacji zmienię koncepcję konsultacji przed ułożeniem diety znacznie ją poszerzając. Po pierwsze chciałabym w konsultacjach wykorzystać zdobytą na studiach wiedzę z zakresu psychodietetyki, po drugie poświęcić każdemu z Was więcej czasu aby przekazać Wam jeszcze więcej wiedzy którą posiadam.
Chcę nauczyć Was wszystkiego tego co sama wypracowałam przez lata, a mianowicie zdrowej relacji z jedzeniem po to, aby skutecznie współpracować ze swoim ciałem.
Naładowane akumulatory
Potrzebowałam tego urlopu jak powietrza. Praktycznie codziennie spałam do 10-tej, jadłam pysznie śródziemnomorsko, korzystałam ze słońca i relaksowałam się ile się tylko dało. Samochodem zwiedziliśmy prawie całą wyspę Korfu. Przeczytałam też dwie książki oraz spędziłam mnóstwo czasu z dziećmi na wspólnych zabawach, grze w karty i pluskaniu w wodzie. Całą czwórką potrzebowaliśmy tego czasu tak bardzo........
Dla osoby z niedoczynnością tarczycy taki czas to potężny zastrzyk energii. Jak wiatr w żagle bo tarczyca potrzebuje ciepła, potrzebuje wyspania, potrzebuje spokoju, relaksu i zdrowego jedzenia pełnego jodu, cynku, selenu, magnezu, potasu, żelaza, witamin i antyoksydantów.
Dlaczego na urlopie dbam o to co jem i nie folguję sobie fast foodami "bo przecież jest urlop"?
Ponieważ za bardzo kocham życie i zdrowie. Za bardzo kocham to uczucie kiedy roznosi mnie energia, kiedy czuję, że mogę wszystko. Można się tak czuć mając niedoczynność tarczycy? Można. Ale to wymaga trochę wysiłku i samozaparcia. Poukładania w głowie bo to jak się czuję jest wprost proporcjonalne do tego ile wysiłku poświęciłam aby to osiągnąć. Nic samo się nie zrobi.
No właśnie. Na motywację chcę położyć duży nacisk w konsultacjach.
Pamiętam jak po zeszłorocznym urlopie w Albanii czerpałam z tego aż do końca listopada. Mam nadzieję że z tegorocznych greckich wakacji będę czerpała równie długo bo czuję się tak fantastycznie i chcę się tak czuć jak najdłużej.
Mimo iż urlop dobiegł końca to wakacje, mimo iż pracujące, trwają aż do końca września. Odkąd podjęłam kolejne studia, odczuwam to baaaardzo . Perspektywa zaplanowania weekendu bez konieczności sprawdzania w grafiku czy aby nie ma wtedy zjazdu na uczelni jest wspaniała. Czuję wówczas taki przyjemny luz.
Mam w planach kilka książek ale i dwa szkolenia celem poszerzenia wiedzy tym razem z dietetyki sportowej. Czas wolny wykorzystam więc i na odpoczynek, i na poszerzanie wiedzy.
Kochani a Wy przed czy po wakacjach.
Gdzie byliście i czy polecacie?