Ortoreksja w insulinooporności
Insulinooporność jest jedną z najczęstszych przyczyn otyłości i problemów z redukcją masy ciała u kobiet.
Do jej rozwoju przyczynia się otyłość typu brzusznego, którą Panie fundują sobie folgując zamiłowaniu do spożywania pewnych grup pokarmów bez wyraźnych ograniczeń, oraz preferując raczej telewizyjno – internetowy styl życia.
Otyłość typu brzusznego prowadzi do powstania insulinooporności (pisałam o tym TU). Insulinooporność z kolei jeszcze bardziej wzmaga otyłość. Jak wyjść z tego błędnego koła? Z głową! Nie po omacku i nie chaotycznie.
Zanim przeczytacie dzisiejszy tekst, zapoznajcie się proszę z pozostałymi wpisami w tym cyklu:
Wpis nr 2:
Dietoterapia insulinooporności część 1. Podejście logiczne i holistyczne (czytaj)
Po lekturze powyższych wpisów wiecie już czym jest i na czym polega insulinooporność. Jak ważna, jak kluczowa w procesie leczenia jest dietoterapia. Kiedy, w jakim celu i kto powinien włączyć farmakologię, oraz kiedy nie należy tego robić, bo odniesie się skutek odwrotny do zamierzonego. Wiecie też (przedstawiłam twarde wyliczenia), że zalecenia żywieniowe, którymi w niektórych miejscach straszą w internecie, oraz (to przykre) także u lekarza, nie mają nic wspólnego z logiką i rzeczywistymi zaleceniami żywieniowymi w tym schorzeniu.
Macie także świadomość jak ważne jest logiczne i holistyczne podejście do leczenia.
Dziś chciałabym porozmawiać z Wami o psychologicznej stronie terapii insulinooporności, której absolutnie pominąć nie można. Niestety w procesie leczenia rzadko kto o niej wspomina, a to ona w ostatecznym rozrachunku tak naprawdę decyduje o skuteczności bądź porażce całego przedsięwzięcia.
Od momentu postawienia diagnozy do osiągnięcia równowagi, remisji choroby, czeka Cię bowiem długa droga.
W poszukiwaniu siebie
Na każdym zdjęciu czy filmiku wyglądają zachwycająco, wiodąc godne pozazdroszczenia, wyidealizowane życie. Trudno się z tym utożsamić. Trudno w ogóle jakoś odnieść do tego swoją osobę i otaczającą nas realną rzeczywistość.
Postanawiasz więc nie być gorsza i działać. Chcesz być szczupła i czuć się atrakcyjna. Czujesz się zmotywowana do walki o siebie i swoje zdrowie. Chcesz pokazać wszystkim, że dasz radę, że panujesz nad sytuacją.
Sumiennie stosujesz dietę. Ćwiczysz, wysypiasz się. Kilogramy spadają. Otoczenie to dostrzega i chwali Twoje postępy. Z dumy prawie lewitujesz nad ziemią, co jeszcze bardziej Cię nakręca. Postanawiasz więc zaskoczyć wszystkich i przyspieszyć cały proces. Pójść o krok dalej.
Masz wrażenie, że nie rozumieją tego, co do nich mówisz. Nie doceniają Twoich rad i chęci edukowania.
Kompletnie nie zauważasz, że jedzenie stało się Twoją obsesją. Że Twoja droga do zdrowia i szczupłej sylwetki zupełnie wymknęła się spod kontroli.
Ortoreksja
Niestety, mimo efektów na wadze, nie czujesz się szczęśliwa. Często płaczesz, bywasz samotna, przygnębiona i zniechęcona. Z czasem wpadasz w depresję.
Odnaleźć siebie
Przede wszystkim musisz zaakceptować sytuację w jakiej się znalazłaś. Zaakceptować swoją chorobę i drogę, jaka Cię czeka do jej wyleczenia lub osiągnięcia remisji. Nie każdą chorobę da się bowiem trwale wyleczyć. W przypadku większości musisz być na określonej diecie, czyli musisz żywić się w określony sposób przez całe życie. Musisz to zaakceptować i nie walić głową w mur, którego i tak nie jesteś w stanie przebić. Tak jak pisałam we wpisie nr 2, żadne drastyczne ograniczenia nie sprawdzą się na dłuższą metę. Doprowadzą Cię do frustracji, zniechęcenia, a nawet depresji. Dieta o której mówiłam (będę ten temat kontynuowała) musi być skomponowana mądrze.
Pamiętaj ! Każda terapia to proces i wymaga czasu, cierpliwości i ogromnej pokory. Tu nie ma drogi na skróty, autostrady czy drogi ekspresowej. Niech więc nie kuszą Cię warzywne posty, detoksy czy inne diety, które koleżankom przyniosły szybką redukcję masy ciała. Ty masz chudnąć zdrowo, w zdrowym tempie, bez ryzyka niedoborów pokarmowych czy hipoglikemii, która rozłoży Cię emocjonalnie.
Skup się na zdrowej, racjonalnej diecie. Opartej przede wszystkim na niskim ładunku glikemicznym. Pamiętaj że Twoja choroba nie spadła na Ciebie nagle, więc nagle z niej nie wyjdziesz.
Stabilizacja glikemii ma miejsce dość szybko, ale redukcja masy ciała może potrwać kilka miesięcy lub nawet rok. Panie bardzo nie lubią tego okresu ponieważ swoje poczucie kobiecości uzależniają od tego, co pokazuje waga łazienkowa. To duży błąd. Nie namawiam Cię w tym momencie, abyś pokochała swoją nadwagę. Bardzo nie lubię tego telewizyjno - internetowego ściemniactwa i wciskania ludziom kitu, że masz pokochać swoje ciało i niczym się nie przejmować. Nie o to w tym chodzi. Oni wmawiają Ci to po to, abyś jadła to co wyprodukowali, a potem była ich najlepszym klientem w aptece. Nie masz pokochać swojej otyłości bo ona sama w sobie jest chorobą i jest źródłem innych chorób.
W procesie redukcji masy ciała masz kochać i szanować siebie. Nie patrzeć na siebie z pogardą, nie karać złym słowem i złą myślą, ale w szacunku i spokoju kroczyć obraną drogą.
- zadbaj o zdrowy sen,
- znajdź aktywność fizyczną która sprawia Ci prawdziwą przyjemność,
- nie katuj się ćwiczeniami, których szczerze nie znosisz,
- spotykaj się tylko z ludźmi których lubisz i którzy lubią Ciebie,
- nie staraj się nikogo zadowolić na siłę wbrew sobie,
- dbaj o regenerację i czas dla siebie,
- dbaj o ładny makijaż, fryzurę, ubiór ..... o wszystko to co sprawia, że czujesz się kobieco i atrakcyjnie,
- znajdź sobie hobby które sprawi Ci przyjemność,
Spokojnie, bez pośpiechu, bez stresu i spinania się krocz swoją drogą. To droga do Twojego zdrowia.
Skonsultuj się ze specjalistą, jeśli:
- uważasz, że tylko szczupłe osoby są wartościowe i atrakcyjne,
- poczucie wartości w danym dniu uzależniasz od tego, co rano pokaże waga łazienkowa,
- Twój popołudniowy nastrój zależy od tego czy podczas całego dnia udało Ci się utrzymać reżim żywieniowy czy nie,
- cały swój wolny czas poświęcasz na szukaniu produktów spożywczych o właściwym Twoim zdaniem składzie,
- nieustannie co do jednej kalorii kontrolujesz to co zjadasz,
- masz okropne wyrzuty sumienia po zjedzeniu szarlotki u babci, lub obiadu z dawno niewidzianą koleżanką,
- dostosowujesz intensywność aktywności fizycznej do tego co zjadłaś,
- wpadasz w panikę jeśli z jakichś powodów nie możesz iść ćwiczyć (dostałaś okres, musisz dłużej zostać w pracy),
- uważasz się za brzydką, nieatrakcyjną,
- cała Twoja uwaga skupia się na tym jak wyglądasz, co jesz i ile ćwiczysz.