Żeby nie było, nie jestem matką terrorystką. Moje dzieci wiedzą co to McDonald, znają smak frytek, ba ! nawet smak chipsów i żelków znają. Ale wiedzą też na czym polega zdrowe odżywianie.
Mój 4 letni syn potrafi do w bardzo prosty sposób wyjaśnić: jeżeli mamy stado dobrych żołnierzyków i nagle pojawi się jeden czy dwóch złych to raz dwa się z nim rozprawią. Ale jeżeli Ci źli będą się pojawiać często to w końcu uknują spisek i wykończą tych dobrych. Bo w grupie siła !
Chipsy można u nas zjeść w domu zjeść legalnie. Jak już jemy to furę, aż nam uszami wychodzi. Nie zdarza się to często, ale się zdarza.
Mamy przy tym świadomość, że napchaliśmy się chemią i śmieciami W następne dnia wykończymy tego żołnierzyka całą armią dobrych żołnierzy.
Zakazać zupełnie stanowczo odradzam, bo dziecko poza domem naje się po cichaczu za naszymi plecami. Trzeba edukować. Od małego.
Spora część restauracji w których miałam okazję być ma w swojej ofercie specjalne menu dla dzieci. Zachodzę tylko w głowę dlaczego, szefowie kuchni, osoby wydawać by się mogło wszechstronnie wyedukowane kulinarnie i z ogromną kulinarną wyobraźnią, no bo tak przecież być powinno, uważają że kubki smakowe dzieci są aż tak ograniczone.
Idziemy do przodu bo są specjalne krzesełka, kolorowe talerzyki i sztućce, ale oferta gastronomiczna dla dzieci to jak restauracyjne deja vu.
Do wyboru:
* frytki + nuggetsy i ketchup
* mini pizza
* spaghetti bolognese
* zupa pomidorowa lub rosół z kluskami
I długo, długo NIC.
Skąd to się wzięło? Gdzie ma to swój początek ? Kto to pierwszy wymyślił i dlaczego inni poszli za tym w ciemno bez refleksji. Nie mam bladego pojęcia.
Co jedzą na obiad moje dzieci? Dziś pokażę coś przykładowego.
Myślę, że gdyby to danie znalazło się w dziecięcym menu jakiejś restauracji wstydu i obciachu by nie było.
- 1 udko z kurczaka
- 2 marchewki
- 2 pietruszki
- pół selera
- mały por
- natka pietruszki z łodygą (od włoszczyzny)
- liście selera z łodygą
- 2 litry wody
- 2 liście laurowe
- pieprz ziarnisty
- sól
Z podanych powyżej składników należy ugotować wywar. Łodygi pietruszki i selera, dołączane do każdego pęczka włoszczyzny należy umyć i też włożyć do wywaru. Gotujemy powoli,na małym ogniu.
- 2 łyżki mąki
- łyżka klarowanego masła
- pół małej cebuli
- łyżka śmietany 18%
- pół szklanki mrożonego zielonego groszku
- 3 szklanki ugotowanego makaronu penne
- Na maśle szklimy pokrojoną w drobną kosteczkę cebulę. Dodajemy mąkę, chwilę zasmażamy i dolewamy pół litra rosołu cały czas mieszając aż osiągniemy konsystencję sosu.Dodajemy zielony groszek i gotujemy chwilkę.
- Obieramy mięsko z udka kurczaka z naszego wywaru. Marchewkę i pietruszkę kroimy w kosteczkę.
- Mięsko z kurczaka i warzywa wkładamy do sosu. Mieszamy, gotujemy chwilę.
- Na koniec zaprawiamy śmietaną i dodajemy ugotowany makaron.Mieszamy.Ewentualnie doprawiamy do smaku solą, ale jeżeli rosół jest esencjonalny dobrze doprawiony to nie ma takiej potrzeby.
A co do potrawki z kurczakiem - chętnie zobaczyłabym to danie w menu dla dzieciaków, zdecydowanie :-)
tylko ciekawe, w ilu knajpach oferujacych pizze w baby menu maja piec do jej upieczenia ( 300 stopni to minimum) i faktycznie robia cistao, a nie wyciagaja z zamrazary gole spody do pizzy i tylko rzucaja pare parowek na wierzch i troche sera.... fuj, podeszwa! Nata