Detoks. Temat bardzo na czasie zwłaszcza po zimie. Lansowany przez większość kobiecych magazynów o tej porze roku. Przez jednych wychwalany jako konieczny i niezbędny, przez drugich wyśmiewany bo przecież organizm dzięki pewnym mechanizmom sam się oczyszcza i nie ma potrzeby szukania dziury w całym.
No właśnie. Jak to jest z tym detoksem? Potrzebujemy go, czy nie? Organizm sam sobie poradzi, czy warto go trochę w tym wspomóc? Jeśli tak to w jaki sposób?
Dla zdrowia i sprawnego funkcjonowania organizmu potrzebne jest zachowanie wewnętrznej równowagi zwanej homeostazą. Do osiągnięcia tego celu organizm wykształcił odpowiednie nazwijmy to struktury/mechanizmy, aby w różnych, często zmieniających się warunkach, przystosować się i zachować pewną stałość (temperatura ciała, objętość i stałe ciśnienie osmotyczne płynów ustrojowych etc).
Bywamy przepracowani, żyjemy w stresie, nie wysypiamy się. Łapiemy różnego typu infekcje. Bakteryjne, wirusowe, grzybicze. To wszystko sprawia że powstające endogennie (wewnątrz) szkodliwe produkty przemiany materii, związki toksyczne czy reaktywne formy tlenu tzw. wolne rodniki, zaburzają homeostazę zmuszając organizm do reakcji. I teraz, aby w tych okolicznościach pewne parametry utrzymać na stałym lub w granicach normy poziomie, do gry wkraczają mechanizmy detoksykujące w których prym wiedzie wątroba. W niej stężenie potrzebnych do tego celu enzymów jest najwyższe.
Szkodliwy metabolit aby mógł zostać usunięty (wraz z potem przez skórę, wydychanym powietrzem przez płuca, moczem przez nerki, czy z kałem przez jelita) musi najpierw zostać aktywowany do formy niestabilnej (rozpuszczalnej w wodzie), mniej toksycznej niż pierwotnie. Do tego celu wykorzystywane są reakcje utleniania, redukcji, hydrolizy, wiązania czy neutralizacji.
To o czym trzeba wiedzieć to to o czym mówiłam ostatnio przy okazji artykułu o hormonach tarczycy.
W organizmie wszystko się ze sobą łączy, nie ma tu samotnych satelit. Tak samo jak w skład hormonów tarczycy wchodzą pewne witaminy i minerały, tak samo wchodzą w skład enzymów detoksykujących, kluczowych dla reakcji hydrolizy, utleniania, redukcji, wiązania czy neutralizacji. Właściwa podaż mikro i makroskładników w diecie jest więc dla procesów detoksykacji niezwykle istotna.
Brak snu, stres czy okresowe infekcje to jednak nie jedyne czynniki z którymi musimy się mierzyć. Przyszło nam żyć w świecie wysoko rozwiniętym. Nie musimy czaić się w krzakach na zwierzynę, czy ganiać po lesie w poszukiwaniu jadalnych korzeni. Żywność jaką chcemy i ile chcemy mamy na wyciągnięcie ręki w praktycznie każdym sklepie. Każdy z nas stosuje jakieś kosmetyki czy leki. W sezonie grzewczym mniej lub bardziej podtruwamy się nawzajem benzopirenem. Osoby palące papierosy trują sami siebie na własne życzenie.
Wprowadzamy więc do organizmu mnóstwo substancji chemicznych, działających na nasz organizm bardzo negatywnie. Konserwanty, środki bakterio i pleśniobójcze, sztuczne barwniki, pestycydy czy metale ciężkie są w konkretnych, wpisanych do przepisów unijnych ilościach bezpieczne. Bezpieczne ilościowo w produkcie A. Ale czy jedząc produkt A plus produkt B, K czy Z jednego dnia nie przekroczymy dopuszczalnych bezpiecznych ilości?
Jakie następstwa niosą ze sobą resztki stosowanych przewlekle leków czy kosmetyków? Nigdy w życiu nie używałam balsamu do ciała. Skóra to największy organ naszego organizmu. Wchłonie więc zawartą w kosmetyku chemię w największej ilości bo powierzchnia absorpcyjna jest największa. Zawsze się tego bałam, zwłaszcza w kontekście mojej tarczycy o którą muszę nieustannie dbać.
Kochani detoksykacja o której chcę Wam dziś powiedzieć ma na celu wprowadzić do organizmu takie mikro i makroelementy, aby aktywować kluczowe enzymy, aby wspomóc naturalne procesy detoksykacji. To taki dodatkowy power bank.
Wiecie, składniki endogenne czyli szkodliwe produkty przemiany materii produkowane przez organizm, plus toksyny z jakiejś infekcji bakteryjnej to jedno, a składniki egzogenne czyli te które trafiają z zewnątrz to kwestia myślę ważniejsza bo nie oszukujmy się, jest tego sporo biorąc pod uwagę tzw. „okoliczności przyrody” w jakich żyjemy.
Substancje których organizm sam nie produkuje, a które trafiają do nas przez skórę, układ pokarmowy czy wraz z wdychanym powietrzem noszą nazwę ksenobiotyków. O ksenobiotykach już Wam kiedyś pisałam.
Do ksenobiotyków zaliczamy min.:
- konserwanty znajdujące się w żywności,
- sztuczne barwniki znajdujące się w żywności,
- pestycydy znajdujące się w żywności,
- metale ciężkie znajdujące się w żywności,
- azotany znajdujące się w żywności,
- sterydy znajdujące się w żywności i przyjmowane w postaci leków,
- substancje związane z zanieczyszczeniem środowiska (min. obecny w smogu benzopiren),
- substancje znajdujące się w dymie tytoniowym (bierni palacze też wdychają),
- leki,
- kosmetyki,
- chemię gospodarczą,
Jak zapewne zauważyliście, coraz więcej ludzi zmaga się z chorobami z autoagresji. Nie powiem że to plaga, ale coraz więcej osób zmaga się z Hashimoto, reumatoidalnym zapaleniem stawów czy łuszczycą. Wszechobecna chemia działa silnie immunosupresyjnie czyli bardzo obciążająco i drażniąco na układ odpornościowy, który w pewnym momencie non stop atakowany szaleje. I mówiąc w tym momencie o detoksykacji nie chcę powielać gazetowych sloganów o wymiataniu toksyn bo mamy pozapychane żyły. Chodzi o to aby organizmowi nie dokładać i zapewnić podaż takich składników które wesprą naturalne mechanizmy ponieważ jak już powiedziałam pewne składniki wchodzą w skład potrzebnych do tego celu enzymów.
Na aktywność (pobudzanie) enzymów detoksykacji wpływ mają przede wszystkim przeciwutleniacze, antyoksydanty i flawonoidy ponieważ działają silnie przeciwzapalnie, przeciwalergicznie, przeciwnowotworowo.
Na szczególną uwagę zasługują:
- likopen (pomidory),
- beta karoten (marchew, dynia, czerwona i pomarańczowa papryka),
- sylimaryna (ostropest),
- witamina C (wszystkie warzywa i owoce, natka pietruszki),
- luteina (żółtka jaja, kiwi, jarmuż, szpinak, zielona fasolka, cukinia, zielony groszek), witamina E (oleje roślinne, orzechy, pestki),
- selen (ryby, owoce morza, pełne ziarno zbóż),
- cynk (pełne ziarno zbóż, pestki, orzechy),
- miedź (płatki owsiane, kakao, nasiona słonecznika),
- katechiny (zielona herbata, czarna porzeczka, aronia, jagody),
- kurkumina (kurkuma),
- antocyjany (czerwone owoce jagodowe, granat),
- kwercetyna (cebula, czosnek, szpinak, oregano)
To produkty w większości pochodzenia roślinnego dlatego udział warzyw i owoców w diecie powinien być jak najwyższy. Pamiętajmy jednak aby myć je bardzo dokładnie przed spożyciem i nie kupować produktów zwiędniętych czy nadpsutych.
To co istotne w przypadku przeprowadzenia wiosennego, tygodniowego, nazwijmy to oczyszczania, mającego na celu wspomaganie naturalnych procesów detoksykacji to:
- całkowite usunięcie żywności wysoko przetworzonej aby zminimalizować ilość dostarczanej z zewnątrz chemii. Nie jemy chipsów, półproduktów, gotowych sosów, dań garmażeryjnych. Nie jemy na mieście. Żywimy się wyłącznie tym, co sami przygotowaliśmy w domu, z produktów których pochodzenie znamy, bo sami je kupiliśmy.
- unikanie żywności zawierającej szkodliwe izomery trans kwasów tłuszczowych (znajdują się w żywności gotowej),
- picie wody mineralnej w ilości 4% masy ciała,
- celem regeneracji spanie 7 – 8 godzin dziennie,
- spożywanie żywności bogatej w błonnik pokarmowy (świeże warzywa i owoce, gruboziarniste kasze, pełnoziarniste pieczywo) który poprawia perystaltykę jelit, zapobiega zaleganiu treści pokarmowej i rozwojowi patogennej mikroflory,
- spożywanie 4-5 posiłków w regularnych odstępach czasu,
- właściwa podaż niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych Omega 3 (olej lniany) i Omega 6 (orzechy),
- zminimalizowanie ilości spożywanego mięsa do 2 porcji w tygodniu,
- spożywanie jednej porcji ryby w tygodniu,
- spożywanie wyłącznie nabiału fermentowanego (jogurt, kefir) 2-3 razy w tygodniu,
- rezygnacja z kawy i mocnej herbaty na rzecz bogatej w katechiny herbaty zielonej,
- rezygnacja ze spożywania cukru w tym także słodzików,
- podstawę diety oczyszczającej powinny stanowić warzywa, owoce, pełne ziarno i zdrowe tłuszcze spożywane na zimno. Mięso, ryba, jaja, produkty mlecznej fermentacji stanowią dodatek.
Jak widzicie zasady są jasne i proste. Myślę że nikomu nie powinny sprawić trudności. Tydzień diety według tych zasad i po pierwsze pozbędziecie się nadmiaru zgromadzonej w tkance podskórnej wody, po drugie poprawi się wygląd skóry, poczujecie się wypoczęci i pełni energii. Będziecie zdecydowanie lepiej trawić.
Jedni nazwą to detoksem, inni pomyślą: „przecież żywię się tak na co dzień”. No właśnie. Jedni potrzebują tego detoksu bardziej bo na co dzień ich sposób odżywiania pozostawia wiele do życzenia, inni nie potrzebują go wcale, lub wprowadzą kilka małych produktowych modyfikacji do dotychczasowego sposobu żywienia.
Zachęcam bo warto 😉