Szczupła na wiosnę, na wakacje, na ślub brata, na wyjazd, na sylwestra ……. na coś tam.
Dobrze znasz ten schemat. Przerabiałaś go już nie raz.
Wielkie plany, przygotowania, wielka ekscytacja i ostatecznie wielkie rozczarowanie. Powrót do dawnych nawyków żywieniowych, na kanapę i efekt jojo.
Myślisz sobie ….. „po co mi to znowu było? Co jest ze mną nie tak? Dlaczego innym wychodzi, a mnie znów nie?
Małgosia, jak to się dzieje że Twoi pacjenci osiągają sukces, dają radę, a ja nie mogę, nie umiem, mi nie wychodzi?”
No właśnie. Jak to się dzieje?
Kluczem jest zrozumienie zależności i naturalnych konsekwencji pewnych działań.
Postawienie sobie celu, ale i świadomość oraz akceptacja tego co po drodze może się przytrafić.
Określ cel w jasny i uczciwy sposób
Jeśli myślimy o redukcji masy ciała jedynie w kontekście szczupłej sylwetki to celów nie musimy specjalnie sobie szukać bo każdego roku znajdą się przynajmniej trzy. Schudnąć po zimie na wiosnę, schudnąć na wakacje i schudnąć po wakacyjnych gofrach, lodach czy innych szaleństwach na sylwestra. Ale powiedzmy sobie szczerze, większość osób zmagających się z nadwagą lub otyłością to osoby zmagające się także z jakimś schorzeniem i powodem jakichkolwiek działań w tym zakresie powinno być przede wszystkim zdrowie!
Cukrzyca, insulinooporność, nadciśnienie, niedoczynność tarczycy, choroby autoimunologiczne, zaburzenia hormonalne, zaburzenia lipidowe to tylko niektóre schorzenia na które nadmierna masa ciała i związane z nią powikłania wpływają bardzo negatywnie i podstawowym celem w tym przypadku powinno być podjęcie działań zmierzających do poprawy stanu zdrowia.
Definiując przyczynę podstawową, czyli cel zmian jakie chcemy wprowadzić, na pierwszym miejscu powinniśmy postawić stan naszego zdrowia. Poprawa samopoczucia, eliminacja dokuczliwych objawów choroby, poprawa wyników badań etc. Redukcja masy ciała niech będzie skutkiem ubocznym.
Czy chcę to zrobić jeśli:
- wiem że po zmianie sposobu odżywiania przestanę zmagać się dokuczliwymi objawami mojej choroby?
- wiem że po zmianie sposobu odżywiania wyniki moich badań poprawią się?
- wiem że będę się lepiej czuła sama ze sobą?
Dla kogo to robię?
Czy robię to tylko i wyłącznie dla siebie?
Czy robię to dla moich dzieci, mojego partnera, mojej rodziny?
Określiłaś cel i motyw.
Czego musisz być świadoma w kolejnym etapie?
Nawyki żywieniowe utrwalone przez lata trudno jest zmienić
Czy masz świadomość że do miejsca w którym jesteś mogły doprowadzić Cię min. błędy żywieniowe jakie popełniłaś i nadal popełniasz?
- miłość do słodyczy,
- przypadkowe posiłki obfitujące w tłuszcze nasycone, sól, cukier, oczyszczone węglowodany,
- słodkie napoje,
- wysokoprzetworzone przekąski,
- żywność typu fast food,
- nadmierna podaż kalorii,
- nieregularne posiłki,
- brak ruchu etc.
Jeśli cokolwiek miałoby się zmienić, musisz mieć tego świadomość. Musisz wiedzieć gdzie popełniłaś błąd oraz to że sposób w jaki się odżywiasz oraz w jaki żyjesz utrwaliłaś przez lata.
Organizm to nie zegarek który raz dwa przestawisz na godzinę jaka Ci pasuje i trybiki będą sobie pracowały jakby nigdy nic. Do jakichkolwiek zmian będzie musiał się przyzwyczaić, zaadoptować i wywoła to naturalny bunt.
I fakt wystąpienia tego buntu w realizację swojego celu bezwzględnie musisz wpisać.
Starych nawyków nie da się wykasować, wymazać, wygumkować. Można zastąpić je innymi, ale muszą być stale powtarzane jeśli chcesz aby się utrwaliły.
Wyjście ze strefy komfortu
Żyłaś w swoim rytmie. Wstawałaś rano, szykowałaś się do pracy i biegłaś do auta lub na autobus. W biurze kawusia i mały rekonesans co na onecie, co na mailu, co u koleżanek zza biurka. Potem szybkie śniadanie przy papierach, zjedzony na mieście lub zamówiony od Pana Kanapki obiad i obfita kolacja w domu przed telewizorem w ramach relaksu po ciężkim dniu.
Teraz masz zjeść śniadanie w domu co oznacza wstanie co najmniej 15 minut wcześniej no i przygotowywanie posiłków na cały dzień poprzedniego dnia wieczorem.
Co to oznacza?
Że zostałaś wypchnięta z Twojej strefy komfortu co o ile na początku może być ekscytujące bo przecież naprawdę bardzo chcesz schudnąć i jesteś ogromnie zmotywowana, to po czasie może rodzić frustrację, opór i niechęć do ciągnięcia tego dalej.
Musisz wiedzieć że uczucia jakie Tobą targają to naturalny, nieodłączny element procesu zmian. Jakichkolwiek. Nie tylko związanych z żywieniem i stylem życia, ale związanym z jakąkolwiek zmianą w Twoim życiu. Wiedz, że nie zadziało się z nic nienormalnego. Nic co powinno Cię zaniepokoić i wbić w poczucie winy.
Możesz czuć wewnętrzne rozdarcie. Chcesz schudnąć, ale najchętniej chciałabyś aby zadziało się to naturalnie, bez Twojego udziału, bez zmian pór i rodzajów posiłków, bez tego całego gotowania, robienia zakupów i planowania. Tak po prostu. Jak za pomocą czarodziejskiej różdżki. Postanowiłaś i siup. Jest. Wszystko się zmieniło.
Tak jakbyś chciała przebiec maraton, być z tymi wszystkimi ludźmi, czuć tą energię ale nie masz już ochoty codziennie do tego trenować.
Co możesz zrobić? Wytrwać wiedząc że to co się z Tobą dzieje, Twoje uczucia i emocje to naturalna kolej rzeczy w procesie zmian, lub rzucić wszystko i wrócić do starych nawyków.
Jeśli postanowisz wrócić do starych nawyków, wiedz że to z czym zaczęłaś, i nie mówię o nadprogramowych kilogramach a objawach Twojej choroby i złych wynikach badań, samo się nie wykasuje. Będziesz musiała z tym żyć i wszystko to dźwigać. Ten ciężar będzie miał także swoje konsekwencje które możesz odczuwać coraz mocniej. Zastanów się czy warto.
To już nie ma sensu …….
Silna motywacja na początkowym etapie daje Ci energetycznego kopa i napędza do działania. Wstajesz 30 minut wcześniej, robisz i jesz śniadanie. Do pracy zabierasz przygotowane dzień wcześniej posiłki. Po pracy nie zasiadasz już przed telewizorem jak zwykle a idziesz na spacer, rower czy na siłownię. Są efekty. Czujesz się świetnie, wyniki badań się poprawiają, aż tu nagle przychodzi kryzys. Teoretycznie wszystko jest dobrze, dalej czujesz się świetnie, lekarz chwali wyniki badań, wchodzisz w spodnie sprzed 4 lat ale coś jest jednak nie tak. Masa ciała nie spada już tak szybko a założyłaś sobie że do wakacji te 10 kilogramów spadnie. To Cię mocno przybija. Tyle wyrzeczeń, tyle pracy i nagle stop? Nie wiesz co robić, jak do tego podejść bo niby zdrowotnie wszystko gra, ale waga łazienkowa pokazuje nie to co byś chciała. Co masz zrobić? Czy to wszystko ma sens? Coś chyba jest nie tak?
W głowie zaczyna kiełkować myśl, żeby zaprzestać. Osiągnęłaś cel zdrowotny ale ta masa ciała ……… Twoje marzenie o rozmiarze 36 jest chyba nierealne. Chyba nigdy nie zobaczysz tej piątki z przodu na wadze.
Czy jest więc sens ciągnąć to dalej?
Daj sobie czas
Każdy proces zmian MUSI być rozciągnięty w czasie.
Praca nad poprawą stanu zdrowia oraz redukcja masy ciała to proces który trwa. Tym bardziej jeśli jesteś na coś chora.
Wyobraź sobie że do Twojego domu wpada perfekcyjna pani domu. Wypunktowuje Twoje błędy, daje rady i zostawia z tą swoją magiczną, mądrą książką z programu. Posprzątałaś z grubsza na tyle, że nie potykasz się już o zabawki dziecka wchodząc do salonu. W kuchni bez konieczności odgruzowania blatu i obawy przed przyklejeniem się do podłogi można już zrobić kawę. W Twoim domu „można już oddychać”. Ale pora wymyć fronty, wysprzątać wewnątrz szafek i wyrzucić to co zbędne czyli posprzątać nie tylko tu gdzie widać na pierwszy rzut oka, ale głębiej, dokładniej, także tam gdzie nie widać. Za szafą i pod sofą też jest kurz.
To trwa. Daj więc sobie czas.
Identycznie jest ze zdrowiem. Wszystkie trybiki muszą zacząć pracować. Jeden zaczyna szybciej, drugi wolniej. Aby coś większego mogło zadziałać, najpierw musi zadziałać coś małego z czego to coś większego w całości się składa.
Rozumiecie o czym mówię?
Spokojnie, nie wszystko na raz czyli jak nie wyczerpać zasobów psychoenergetycznych
Każdy z nas, ale zwłaszcza osoby chore które zmagają się z dokuczliwymi objawami swojej choroby muszą bardzo uważać na to kiedy rozpoczynają jakąkolwiek zmianę.
Jeśli w jednym czasie postanawiasz się przeprowadzić, zmienić pracę i dla zdrowia zmienić dietę, może się okazać że dla Twojego organizmu będzie to zbyt duże obciążenie.
Organizm nie zużywa zasobów energetycznych robiąc to co zna. Jeżdżąc codziennie do pracy autem nie zużywasz zasobów energetycznych, ale jeśli któregoś dnia auto odmówi posłuszeństwa i będziesz musiała dostać się do firmy i zdążyć na spotkanie z kluczowym klientem komunikacją miejską, będzie stres i Twoje zasoby energetyczne zostaną nadszarpnięte.
Im więcej aspektów w naszym życiu modyfikujemy w jednym czasie, tym mniejsze prawdopodobieństwo trwałej zmiany.
Im mniej zmian w jednym czasie tym lepiej!
Pozwól sobie na porażkę
Są osoby które do zmian bardzo się przygotowują. Pod każdym względem i ja mam bardzo wielu takich pacjentów. Mocno zmotywowanych, zadaniowych, pracowitych, nastawionych na sukces. Ich nastawienie i praca naprawdę bardzo mi imponuje.
Aż tu nagle w wyniku impulsu (na imprezie u znajomych, na imieninach u kogoś z rodziny) zjadają coś niedozwolonego. Coś czego zjedzenia nie planowali. Pojawia się poczucie winy, porażki, niechęć do samego siebie. Poczucie że wszystko co osiągnęli nie ma sensu skoro tak łatwo ulegli pokusie. Chcieli być lepsi, byli lepsi, a to co się stało dowiodło że nie są i nigdy nie będą.
Takie myślenie to błąd. Zjedzenie tortu na urodzinach koleżanki nie jest porażką w Twojej diecie. Będąc na diecie, zmieniając trwale swój sposób odżywiania nie możesz być ortodoksyjna, zero – jedynkowa. Pozwól sobie na elastyczność, a jeśli traktujesz ten tort jak porażkę, pozwól sobie od czasu do czasu na taką porażkę. Ona krzywdy Ci nie zrobi.
Spójrz na to co osiągnęłaś. Na to że czujesz się dobrze, objawy Twojej choroby odeszły w zapomnienie, wyniki badań są dobre, schudłaś. Czy jeden kawałek tortu od czasu do czasu jest w stanie to przekreślić?
Jesteś człowiekiem a człowiek ma prawo do błędów i porażek choć tak jak powiedziałam, zjedzenie tortu nie jest porażką i błędem, ale jeśli Ty tak to postrzegasz wiedz, że masz prawo taki błąd popełnić. To normalne i naturalne. I jeśli to się stało, idź dalej, krocz dalej tą samą drogą, bez wyrzutów sumienia i poczucia winy. Tak jakby nic się nie stało.
Daj sobie pomóc
Bardzo wiele osób ma problem z właściwym określeniem celu dlatego że ma problem z akceptacją samego siebie. Nie widzi w sobie nic dobrego, a tylko same wady. Problem z poczuciem własnej wartości dotyczy bardzo wielu osób dlatego stworzyłam Fit Planer który oprócz tego że pomaga w planowaniu codziennego czasu przez 365 dni w roku (pracę z planerem można rozpocząć w dowolnym momencie roku) to przez 12 tygodni jest strażnikiem Twojej diety i pomaga Ci określić siebie.
Z planerem:
- zdefiniujesz siebie
- dowiesz się co w sobie lubisz
- uświadomisz sobie za co każdego dnia możesz podziękować
- w czym jesteś dobra, jakie są Twoje mocne strony,
- co sprawia Ci radość,
- jasno i klarownie określisz swoje cele
- zaplanujesz poranek i wieczór, od A do Z,
Jeśli potrzebujesz strażnika, pomocnika, motywatora i wirtualnej mnie na koniec każdego dnia mówiącej „sprawdzam”, to planer jest dla Ciebie.
Zapoznaj się ze szczegółami TU.
Źródła:
- Psychologia odżywiania się, Od zdrowych do zaburzonych zachowań żywieniowych, Ogden Jane,
- Racjonalna terapia zachowania. Podręcznik terapii poznawczo-behawioralnej, Maxie C. Maultsby
- Dialog motywujący. Jak pomóc ludziom w zmianie, Stephen Rollnick, William R. Miller