
Jesteś w trakcie diety redukcyjnej. Utracone kilogramy i coraz luźniejsze ubrania sprawiają że pękasz z dumy. Oczami wyobraźni widzisz siebie na plaży w skąpym bikini. Bez poczucia skrępowania i zawstydzenia. To raptem za pół roku. Zleci jak z bicza strzelił.
W końcu pozbyłaś się wzdęć, gazów, zatrzymanej wody i poczucia jakbyś nosiła na sobie kaftan kosmonauty. Waga łazienkowa nie jest już Twoim wrogiem, ciało wygląda lepiej a koleżanki z pracy w kółko dopytują jak to możliwe że tak pięknie chudniesz.
No dobrze, wszystko fajnie, czujesz wiatr w żaglach, ale na horyzoncie Wigilia i święta Bożego Narodzenia. Na samą myśl ciarki przechodzą Ci po plechach. Najlepszy na świecie barszcz babci, pierogi mamy, ciasta cioci i w ogóle tyle pyszności na stole. Co zjeść? A może w ogóle nic? Ale jak to tak. Święta są przecież raz w roku.
UWAGA!
Porady zamieszczone w tym artykule dotyczą osób będących na dietach redukcyjnych. Publikowane są na prośbę moich pacjentów będących na moich dietach redukcyjnych, oraz osób nie będących pod moją opieką, a odchudzających się samodzielnie lub u innych dietetyków. Nie dotyczą osób które na dietach nie są, więc komentarze w stylu „święta są raz do roku i ograniczanie się w czymkolwiek jest głupotą” nie będą publikowane. Osoba która się nie odchudza może jeść w święta „do woli, aż po kokardy”, ale dla osób mających za sobą kilka utraconych kilogramów, perspektywa przytycia w święta dwóch czy trzech jest przerażająca i proszę, uszanujmy to.
Przy świątecznym stole
60 % moich pacjentów boi się nadchodzących świąt. Takie są statystyki i w ostatnim tygodniu na mojej skrzynce emailowej dosłownie przegrzewały się zwoje. Postanowiłam napisać ten tekst, aby skorzystali i inni, także ci odchudzający się samodzielnie i będący pod opieką innych dietetyków których wizja świątecznych smakołyków i obawa o przytycie w święta przyprawia o zawrót głowy.
Jeśli ktoś Wam mówi (a wiem od kilku osób że takie porady miały miejsce), że macie w 100% stosować się do diety ponieważ przypada ona w trakcie świąt, nie pozostaje nic innego jak popukać się w czoło. Konia z rzędem temu kto to zniesie.
Świąteczne smakołyki są tak wyjątkowe, i jedzone tak rzadko, że aż grzech ich nie skosztować.
Aby nie zaprzepaścić uzyskanych dotychczas efektów diety wystarczy po prostu zastosować się do kilku zasad.
ZASADA 1 – przygotowując się do wieczerzy wigilijnej nie wolno się głodzić cały dzień
Jeśli przyjdzie Ci do głowy oszczędzać kalorie cały dzień po to, aby w Wigilię sobie pofolgować, kłopoty trawienne i wzdęcia masz murowane. Oprócz tego organizm zagłodzony w ciągu dnia większość z tego co dostanie na kolację odłoży w obawie, że znów zafundujesz mu głodówkę.
W Wigilię jedz posiłki z diety, aż do obiadu. Wigilijną wieczerzą zastępujesz natomiast podwieczorek i kolację.
ZASADA 2 – umiar
Święta to nie tylko Wigilia. To także Boże Narodzenie i drugi dzień świat. Kosztowanie świątecznych smakołyków rozłóż więc na trzy dni.
W Wigilię zjedz barszcz z uszkami, karpia i pierogi. Aby uniknąć wzdęć odradzam sałatki z kapusty. Jedz małe porcje, delektuj się, smakuj.
Wieczór wigilijny to absolutnie nie jest pora na słodkości, więc najlepiej nie patrz w ich stronę ;). Są bombą kaloryczną, a zawarty w nich cukier hamując wydzielanie soków żołądkowych zaburzy cały proces trawienia.
Ciasto zjedz w pierwszy lub drugi dzień świat do południa. Pamiętaj, nie przesadź z ilością.
Będąc na diecie redukcyjnej możesz zjeść maksymalnie dwa kawałki w pierwszy i dwa kawałki ciasta w drugi dzień świat.
ZASADA 3 – uwaga na tłuszcz
Daruj sobie wszystko co jest utaplane w majonezie i smażone „na rumiano”. Omijaj smażone pierogi, kotlety, tłuste sosy, okrasy etc.
Zjedz pierogi ale z wody, zamiast schabowego mięso pieczone, a zamiast sałatki z majonezem, sałatkę z sosem jogurtowym.
ZASADA 4 – ogranicz węglowodany do minimum
W święta zjesz więcej kalorii niż będąc na diecie, dlatego węglowodany ogranicz do minimum. To minimum niech stanowią węglowodany złożone. Unikaj chleba, ziemniaków, klusek, ryżu etc. Dla poprawy trawienia zjedz po łyżce otrębów rano, w południe i wieczorem, popijając szklanką wody.
ZASADA 5 – asertywność
Nie jest łatwo być na diecie, kiedy wszyscy w około jedzą bez umiaru. Ale pamiętaj że powiedziałaś A, masz cel, dążysz do niego. Nie pozwól aby ktoś to zmarnował. Nie daj się namówić na coś czego nie chcesz.
ZASADA 6 – ruch
Nie siedź cały czas za stołem. Przynieś, podaj, powynoś. Podczas gdy Ty się ruszasz, ruszają się Twoje jelita. A jak ruszają się jelita, to lepiej trawisz.
ZASADA 7 – uśmiech
Jesteś na diecie, będą Ci dogryzać. A że nie jesz, a że daj spokój, przecież dobrze wyglądasz, co Ty chcesz. Najgorsze co możesz zrobić to się nadąsać i siedzieć przy stole z grobową miną. Jedz, ale małe porcje, ruszaj się, podawaj, pomagaj, i uśmiechaj się.
ZASADA 8 – co z dietą w pierwszy i drugi dzień świąt?
Kluczową zasadą jest umiar. Możesz zrezygnować z diety na te dwa dni, stosując się do wymienionych wyżej zasad. Możesz też zjeść śniadanie i podwieczorek z diety, obiad świąteczny, a zamiast wymienionych w diecie podwieczorku i kolacji pojeść świątecznych smakołyków (z umiarem!). Wybieraj ryby, warzywa, mięsa.
Dobrym wyborem będzie tzw. ryba po grecku, ryba w galarecie, ryba faszerowana, śledzie, mięsa pieczone, mięsa w galarecie, chudy bigos czy pieczony, domowy pasztet.
Jeśli masz wpływ na sosy do sałatek zaproponuj te na bazie jogurtu zamiast tych majonezowych.
Średnia kaloryczność typowych potraw świątecznych!
- 250 ml czerwonego wigilijnego barszczu – ok. 30 kcal
- 1 uszko z kapustą o grzybami (8 gram) – ok. 19 kcal
- Porcja smażonego karpia ( 130 gramów) – ok. 287 kcal
- 1 pieróg z kapustą i grzybami (40 gramów) – ok. 60 kcal
- Kawałek sernika wiedeńskiego (120 gramów) – ok. 305 kcal
- Kawałek strucli makowej z bakaliami ( 40 gramów) – ok. 144 kcal
- Szklanka 250 ml kompotu z suszu, niskosłodzonego – ok. 80 kcal
- Kawałek ciasta keks ( 55 gramów) – ok. 207 kcal
- Porcja sałatki jarzynowej z majonezem (230 gramów) – ok. 311 kcal
- Jeden cały duży płat śledzia (100 gramów) – ok. 217 kcal
- Porcja ryby po grecku (200 gramów) – ok. 280 kcal
- Porcja kutii z bakaliami (250 gramów) – 548 kcal
- Śledź w galarecie (200 gramów) – 152 kcal
- Pstrąg w galarecie ( 200 gramów) – 240 kcal
Jeśli brakuje asertywności żeby grzecznie odmowic po raz dziesiaty to uśmiechać się, powtarzać "tak, mamo/ciociu/siostro /tesciowo"...i robić swoje, czyli nakładać to co chcemy, a nie to co wmuszają. Usiąść na końcu stołu, z dala od tej najbardziej wmuszającej.
Poprosić o pomoc męża/chłopaka, niech nas wesprze w odpieraniu ataków albo dyskretnie odbiera z naszego talerza nadmiar karpia czy pierogów.
I przede wszystkim - nie przepraszać i nie tłumaczyć się za to ze żyjemy w zgodzie ze sobą!
Odkąd nie jem mięsa, rodzina zawsze się krzywi i przeżywa, że czegoś nie jem i czy nie mogę zrobić wyjątku dla jednego gołąbka/ kotleta itp. Po prostu wybieram sobie to co mogę jeść i nic nie komentuje. Rodzina też się przyzwyczaja, gdy jesteś wytrwała w swoich postanowieniach. Z czasem zaczną to traktować jako coś normalnego, a nie chwilową fanaberię.
Ja jednak mam inny problem a właściwie dwa problemy:
1.już schudłam 9 kg, nadal ćwiczę w tygodniu i staram się uważać aby nie przytyć,jednak zauważyłam,ze wzdęcia wróciły,jak jem mniej błonnika to ich nie mam ale mam problem z wypróżnieniem a jak jem błonnik to nie mam ale wzdęcia mi wtedy bardzo dokuczają...jak sobie z tym poradzić ?
2.Jak nie ćwiczę od razu na wadze kilo więcej ,potem dwa dni biegu i spoko..czy to normalne? czy robię coś źle?
2 - ciężko mi powiedzieć jak nie znam diety na jakiej byłaś, twojego stanu zdrowia i całej historii. To kluczowe dla znalezienia przyczyny.
Ja moją rodzinkę po troszę przekonałam do zdrowszych wersji. Część sałatki jarzynowej i śledziowej mama odkłada, i ją przyrządzam z jogurtem. Rybę smażę na patelni ceramicznej. A kompotu z suszu już nie słodzimy - kto chce, może dosłodzić w szklance :)
2.byłam na twoich jadłospisach ok 1500-1800 kalorii i codziennie godzina treningu
wprawdzie to nie w kwestii powyższego, ale szybkowara, który miał ułatwić gotowanie.
Kupiłam szybkowar Gerlach (szukałam Fagora, ale takiego 6l nie było. Próbowałam zrobić w nim pierwszą potrawę i wybrałam bigos wigilijny (postny). Zrobiłam wszystko tak jak przepis mówi i już przy drugim gotowaniu (10 min.) garnek przypalił się. Dzisiaj wrzuciłam na 5 min., ale dolałam jeszcze trochę wody (choć nie wydaje się, że wody brakowało) no i niestety znów mam przypalony garnek. O co chodzi? Może coś mi podpowiesz Małgosiu.
2 pytanie : Czy mogę zazywac Metformine przy tych dolegliwościach ? Biegunki nie sa od Metforminy.
BARDZO proszę o porade. Pozdrawiam
Ja musze sobie jakos pomoc. Bardzo się z tym mecze. Dlatego pytałam o enzymy trawienne, czy te z papaia i ananas przy IO ? Pozdrawiam i dziekuje.