Nauczenie dzieci jedzenia warzyw zależy od tego, z jakiego pułapu startujemy. Im później tym gorzej, a im szybciej zaczniemy nadrabiać zaległości, tym lepiej.
Jeśli jesteśmy rodziną jedzącą zdrowo i w tej rodzinie pojawia się dziecko, to nasze dziecko z jedzeniem warzyw nie powinno mieć najmniejszego problemu, bo będzie miało z nimi styczność od samego początku. To tak jak z dziećmi z Tajlandii, czy innych zakątków świata, które jedzą rzeczy, których nasze dzieci nawet nie wzięłyby do ust. Po prostu w takiej kulturze wyrosły i do takich smaków przywykły.
Jeśli jednak nasze dzieci od małego nie dostawały warzyw „bo nie lubią” i jadły „na łatwiznę” czyli, na zasadzie „coś zjeść musi” więc je to co lubi, to mamy problem.
Jeśli nagle zmienimy dziecku jadłospis, bo sami zmieniamy swój, dziecko nie wiedząc o co chodzi zwyczajnie postawi kontrę.
Mój mąż, jak pierwszy raz dostał na śniadanie owsiankę, zjadł połowę, co chwila się krzywiąc. Ale to dorosły facet, który po pierwsze rozumie po co ta owsianka, a po drugie na mnie widzi efekty, więc ma motywację. Następnego dnia zjadł już całą, nie powiem, z oporami, ale teraz je już regularnie i co ciekawe, bardzo mu smakuje.
Dziecko nie ma w sobie tyle samozaparcia i jak coś mu nie podchodzi to tego po prostu nie zje.
Może to kiepskie porównanie, ale w dzieciństwie miałam psa, który jak w kaszy z warzywami (świetnie robi na błyszczącą sierść) którą gotowała mama, brakowało listka laurowego, to nawet jej nie ruszył i na znak protestu zakopywał miskę. Sąsiadka codziennie smaży swojemu psu wątróbkę (podziwiam !) bo oprócz niej i suchej karmy niczego więcej nie zje.
Mówiąc o tym, chcę Wam uświadomić, że każdy przyzwyczaja się do smaków w jakich dorasta. Ale dobra wiadomość jest taka, że smaki te można zmienić. O ile dorosłym przychodzi to ciut łatwiej, bo wiedzą po co i dlaczego, o tyle dziecko takie zmiany przechodzi ciężko.
Moja córka urodziła się w czasach, kiedy u nas w domu na obiad królował kotlet w panierce z ziemniakami, oraz sałatka z kapusty pekińskiej i warzyw z sosem majonezowym. Często był kotlet mielony, frytki, parówki i słodkie serki. W takich smakach rosła i jej kubki smakowe były przyzwyczajone do tego rodzaju jedzenia. Z klei mój syn jak zaczął jeść to co my, to były to już czasy, kiedy my jedliśmy inaczej, więc jego kubki smakowe przyzwyczajone są do innych smaków. On nie ma problemu z brokułami, gotowaną marchewką, sokiem pomidorowym do picia, pastą z ciecierzycy na kanapce, sałatką z kapusty i warzyw, czy generalnie próbowaniem nowości.
Sam proces nauczenia dziecka jedzenia warzyw zależy w dużej mierze od wieku dziecka, ale generalnie zawsze zaczynamy tak samo.
Jeśli pewnego dnia postawimy przed naszą pociechą miseczkę z zieloną fasolką, czy surówkę z marchewki, to nie zdziwmy się, jak postawi kontrę. Dla niego to obce smaki i te smaki trzeba oswoić.
Zaczynamy zawsze stopniowo i od małych kroków, wprowadzając warzywa pod postacią „utajoną”.
Nie przez przypadek zamieściłam wczoraj posta z przepisem na placki ziemniaczane z marchewką (klik). Chcę Wam pokazać, że zaczynamy zawsze od dodania warzyw do tego co dziecko lubi najbardziej, ale w taki sposób, aby się nie zorientowało. Smaki trzeba zmieniać stopniowo, nie gwałtownie.
I teraz UWAGA ! Nie ukrywamy przed dzieckiem, że np. w plackach była marchewka, jednak ten sekret zdradzamy po fakcie. Pytamy się, czy smakowało i jeśli dziecko mówi, że tak, to należy dziecku powiedzieć „a wiesz że do środka dodałam/łem marchewkę?”. Dziecko może być zdziwione, ale samo się przekona, że ta marchewka nie jest taka straszna, na jaką wygląda. Zachęcam też do mówienia dziecku o wartościach odżywczych tego co je. Że marchewka jest zdrowa, bo ma karoten który sprawia, że skóra jest ładnie rumiana i ma witaminkę A, i że jedząc marchewkę ma się zdrowe oczy etc…. dziecko trzeba edukować, uświadamiać, wkręcać w zdrowe odżywianie. Uwierzcie mi, dzieci naprawdę są ciekawe świata i takie „ciekawostki” na prawdę ich interesują. Moja córka teraz często pyta co jest w tym, czy w tamtym i na co to jest dobre.
Tu macie przepis na domową pizzę (klik) wraz z przepisem na sos z pomidorami i papryką. Sos można zmiksować w taki sposób, że nie będzie widać niczego. Do sosu można dodać selera naciowego i również startą marchewkę. Na sos ulubiona szyneczka i mozzarella. Dziecko będzie zachwycone i nieświadome, że właśnie zjadło paprykę. No i znów, „po fakcie” zdradzamy, co było w środku.
Toskański krem z pieczonych pomidorów i pieczonej papryki (klik) na tej samej zasadzie – pomidory, papryka i świeża bazylia, których „gołym okiem” nie widać.
Wszelkie zupy kremy również, na tej samej zasadzie. Lasagne z sosem bolognese (klik), gdzie do sosu oprócz mięsa możecie dodać pietruszkę, marchewkę, selera naciowego i dużo papryki i pomidorów, a następnie podać dziecku z pełnoziarnistym makaronem świderki, lub innym ulubionym. Warzywa trzeba rozgotować. Smaki fajnie się „zgryzą” a nie będzie widać poszczególnych składników.
Mam nadzieję, że wyjaśniłam o co chodzi. Zaczynamy od tego co dziecko lubi najbardziej i zawsze „po fakcie” mówimy dziecku co zjadło i jakie dobroczynne wartości właśnie trafiły do jego brzuszka.
Powoli „oswajamy” składniki i przyzwyczajamy do nowych smaków.
Moja córka w pewnym momencie odkryła, że lubi paprykę. Po prostu pewnego dnia, jak kroiłam paprykę zapytała, czy może spróbować, i stwierdziła że dobre. Znała ten smak bo paprykę przemycałam gdzie się dało. Dziś do szkoły bierze kanapki z papryką chyba jako jedyna w klasie.
Kolejny etap to angażowanie dziecka w kuchni. Ja wiem, ze to jest ciężkie bo sprzątania jest wtedy co nie miara, i czasem lepiej zrobić samemu i po sprawie, ale to jest też okazja, aby dziecko uczyło się, że pracując w kuchni trzeba dbać o porządek na „stanowisku pracy” i uwierzcie mi, że dziecko chętniej spróbuje tego co samo przygotowało. Spróbujcie chociaż w weekend.
Fajna sprawa to np. zrobienie dziecku jogurtu smakowego. Kładziemy jogurt naturalny, banan, kiwi, czy inne owoce i dziecko samo decyduje jaki smak będzie miał ich własny, samodzielnie zrobiony jogurt.
Serki sklepowe mają bardzo dużo cukru. Zachęcam Was do robienia dzieciom na przekąskę gęstych koktajli z jogurtu lub maślanki (ma delikatnieszy smak niż kefir) i różnych owoców. Można je na początku przelewać do plastikowych pojemników po innych serkach aby dziecko „nie czuło różnicy”. Bardzo często problemem nie jest smak, ale inny pojemnik niż ten ulubiony. Dziecko od razu stawia opór, bo coś jest w szklance, a nie w ulubionym kubeczku.
Etap następny. Podstęp i przebiegłość 😉 Tak ,tak, nie pomyliłam się 😉
O ile część warzyw można podać pod postacią utajoną, o tyle części się po prostu nie da.
Takim warzywem jest powiedzmy, fasolka szparagowa. Jeśli zauważymy, że dziecku rzeczywiście nie smakuje, to dajmy spokój. My też niektórych rzeczy nie lubimy, ale często jest tak, że dziecko nie je „bo nie”. I nawet nie spróbuje, „bo nie”. I tu jest miejsce na przebiegłość naszą dorosłą 😉
Zjesz fasolkę, będzie deser (ulubiony słodycz) lub bajka, lub to co dziecko lubi.
Na moją córkę to działa 🙂
Ten etap pokazuje dziecku, że czasem się do czegoś uprzedza zupełnie niepotrzebnie, bo może się okazać, że coś jest naprawdę zjadliwe. KONIECZNIE edukujemy dziecko co je i dlaczego to jest takie wartościowe.
Edukacja jest tu kluczowa, bo jeśli wiemy, że coś jest cenne dla naszego zdrowia, łatwiej jest się do tego przekonać. Ważne jest też to, czy sposób w jaki żywimy dziecko, jest sposobem w jaki jemy całą rodziną. Dobry przykład jest tu niezmiernie ważny, a dziecko fajnie potrafi się w to wkręcić.
Do natychmiastowego wprowadzenia w życie:
* ograniczamy słodycze i przekąski typu chipsy, chrupki etc. Ustalamy z dzieckiem jeden lub dwa dni, w których tej „przyjemności” dostąpi . Ale też razem ustalamy dopuszczalną ilość.
* podsuwamy dziecku owoce. To się nie uda jeśli nie ograniczymy słodyczy !!!! Moje dzieci zajęte zabawą nie wpadną na to żeby poprosić o banana lub jabłko, ale jak postawię w pokoju obok zabawek to zawsze zjedzą.
* jeśli nasze dziecko chodzi do szkoły nie dajemy mu słodyczy !!!!! Kanapka + owoc/sok.
Żeby wprowadzać warzywa i owoce musimy pracować nad zmianą smaków u dziecka. Słodycze, chipsy, dania z glutaminianem sodu i innymi wzmacniaczami smaku zawsze zaburzą ten proces, bo kubki smakowe będą zawsze oczekiwały „czegoś mocniejszego”.
Da się to zrobić, czego dowodem jest moja córka, która przeszła na „jasną stronę mocy” 🙂
Musze mu wszystko miksowac i na przyklad marchewke dostaje w postaci puree, tak samo brokuly. Wtedy wszystko gra. Jeszcze gorzej z owocami. Oprocz banana nie tolerwoal zadnych, zaczelam mu robic soki kablkowy i w ten oto sposob zaczal jesc jablka.
A teraz uwielbia jogurt naturalny, albo sam albo z miodem. Mam nadzieje ze uda nam sie przekonac do warzyw, owocow, poniewaz u nas w domu kroluja one na stole.
Jaka ja tępa byłam że sama wcześniej na to nie wpadłam aby przemycać w ten sposób.
Placki planuję na jutro i dodam jeszcze trochę kaszy jaglanej. Myślisz że zje ?
Aśka, M.
w przypadku mojego Pana podziałało, ale wymagało czasu
Mój synek za rok idzie do szkoły, a jeszcze nigdy nie spróbował niczego ''złego''. Oby dwoje z mężem jesteśmy trenerami personalnymi i dbamy o dietę, więc nie trzymamy w domu żadnych słodyczy itp. Nigdy nie kupowałam słoiczków, nabiału dla dziecka, chipsów itp. Robię domowe ciasta bez cukru i białej mąki, daje dziecku owoce, warzywa i owsianki. Nie zabraniałam synkowi próbowania ''śmieci'' w przedszkolu, ale on i tak nie chciał tego jeść. Ostatnio na spotkaniu rodzinnym byłam bardzo zaskoczona - babcia chciała poczęstować go batonikiem, a on powiedział:
-''Nie chcę, bo mamusia i tatuś tego nie jedzą.''
Myślę, że wiele zależy od nawyków rodziców. Dziecko je, jeśli widzi, że nam to smakuje. My jemy warzywa - dziecko też. My jemy słodycze - dziecko też.
Mój syn jest zdrowym chłopcem i ma ewidentnie więcej energii od rówieśników. Zdrowa dieta daje korzyści już w pierwszych latach życia. ;)
Mam tez jeszcze prośbę, czy mogłabyś poradzić co takiej wybrednej pannie dawać do szkoły, z czym kanapki...mi już brakuje pomysłów i siły jak otwieram wieczorem pełną śniadaniówkę...częściej zniknie z niej owoc niż kanapka...help me...
Pozdrawiam,
Ania S
wędlin nie je prawie wcale, no chyba że ją wyjątkowo "naleci" ale rzadko się to zdarza.
Jeśli chodzi o mięso podaję jej to co lubi, i jeśli Twoja córka lubi kulebiaka z mięsem mielonym rób jej, rób pasztet z mięsa (ja też robię), a jeśli lubi mięso mielone spróbuj sos boloński (jest u mnie na blogu) lub nawet ten od kulebiaka i podaj jej z makaronem pełnoziarnistym lub polej tym te kotlety z kaszy gryczanej które córka lubi. Podawaj jej mięso w takiej postaci w jakiej lubi.
Mała ilość mięsa to nie problem. 2-3 razy w tygodniu wystarczy. Twoja córka je kasze, warzywa owoce więc dietę ma bardzo urozmaiconą i bogatą.
Nie martw się.
Do szkoły dawaj jej owoce jak lubi. Moja córka zje kanapkę jak jest w środku ogórek kiszony, papryka lub pomidor. Suchej nie zje. Może tak spróbuj.
A lubi sery ? Np. żółty ?
Nie musisz jej robić kanapek z wędliną. Spróbuj pasty z fasoli. Gotujesz fasolę jasia i dodajesz podsmażoną cebulkę + przyprawy i pycha jest.
Na szczęście zarówno córcia jak i synek (w maju będzie miał 5 lat-chyba jest równolatkiem Twojego Synka) uwielbiają ryby pod każdą postacią i to jest u nas przynajmniej 2-3 razy w tygodniu. Staram się smażyć ryby raz na jakiś czas, ale głównie robię im pasty i piekę w piekarniku lub na patelni grillowej.
Czy Twoja Córcia jest z 2006roku?
Pozdrawiam i czekam na przepis na pasztet.
Ania S
PS. dzisiaj będziemy robiły zapiekankę z kaszy gryczanej, bo już mnie córa o nią męczy...:-)
Są jednak warzywa których nie przemycisz np. wspomniana fasolka. I co wtedy ? Dziecko nie zje "bo nie" i koniec. Przerabiałam to ze swoją córką. Syn zjadł a mała nie "bo nie". Przekupiona zjadła i powiedziała że dobre.
Chodzi o to że często dziecko uprzedza się do warzywa bo ono "nie wygląda" a po spróbowaniu okazuje się ze da się zjeść i nawet smakuje. Ale trzeba zachęcić do spróbowania. W tym wypadku moim zdaniem cel uświęca środki.
to jest kolejny etap po etapie w którym w postaci utajonej dajemy dzieciom warzywa do jedzenia, z czasem się do nich przekonają, ale są warzywa których w postaci utajonej przemycić się nie da (poza zupą kremem) i są dzieci które się zaprą i nie spróbują choćby nie wiem co, wtedy dobrą metodą jest małe przekupstwo aby dziecko się przekonało że "nie taki diabeł straszny"
znam przypadki warzyw np. cukinii gdzie dziecko nie chciało zjeść ale przekupione spróbowało i okazało się ze "ojej dobre"
mój synek ma 5 lat,
Pediatra pozwolił nam tylko kukurydziane bo są najbardziej naturalne i ewentualnie raz w tygodniu Cheerios, te oponki miodowe.
Chleb daję na kanapki ten nasz albo kupuję razowy lub żytni. Pytaj o skład. My mamy u siebie taką sieć piekarni Wanda, i tam jest chleb na naturalnym zakwasie na wagę, nawet 3 kromki można kupić. Świetny jest chleb litewski, dyniowy w 100% żytni, lub razowy.
jedząc codziennie uzależnia się od słodkiego smaku, a to zaburza też odczuwanie innych smaków
patrz ma ilość cukru, im mnie tym lepiej,i ilość owoców,
* mus z owoców
* koktajl
* sałatka owocowa
* baton musi domowy (jest przepis na blogu)
na początku bardzo często jadłam inny obiad, mąż długo przekonywał się do innego jedzenia,
nie ciśnij, podsuwaj do spróbowania, i mów o szkodliwości zapychaczy szczególnie w kontekście dzieci i dobrego przykładu,
dziękuję i pozdrawiam
Spróbuj zielonego koktajlu. Moja córka nie lubi awokado a koktajl zielony uwielbia (a w środku banan,kiwi i awokado) :)
zdziwilam sie ta siadomoscia. Te mleka ryżowe, migdalowe, kokosowe sa drogie i wydawaloby sie ze zdrowe?
Trzymaj kciuki :)
- kanapka ( 2 kromki + pasztet lub twarożek lub masło orzechowe lub salami lub tuńczyk) - i jest szansa ze to zje.
-owoc - do wyboru mam: jabłko, borówki, truskawki lub mandarynkę
- wafle ryżwe
- jogurt ( fantazja , danio lub smakija)
- woda mineralna
- dopuszczalne : rodzynki lub migdały lub marchewka
I jak tu skomponować pełnowartościoer 3 posiłki , która powinna zjeśc w tym czasie. W domu zjada sniadanie ( owsianka lub kaszka dla dzieci :))
Wiem ,że powinnam jej zapewnić II sniadanie , obiad i podwieczorek.
W domu zjadamy obiadokolację. Podrzuć parę pomysłów do śniadaniówki. Wyrabiamy nowe nawyki :)
* ciasteczka z ziarnami (przepis na blogu)
* muffiny wytrawne z warzywami i dodatkami - przepis będzie jutro
* soki przecierowe
najmniej mają oczywiście naturalne,
zerknij na jogurty Milko bo są rekomendowane dla cukrzyków więc powinny tego cukru mieć mniej, ale szczerze powiedziawszy nigdy ni sprawdzałam
z facetem chyba jest gorzej, ale ostatnio zjadał truskawki ze szpinakiem z mojego brzucha więc zawsze to jakiś pomysł hahaha :)
czasem dziecko dorasta do jakiegoś warzywa później,
spróbuj z kremem brokułowym, a jak to nie wyjdzie to odpuść na jakiś czas i znów później spróbuj
PS. Dziękuję Gosiu, to dzięki Tobie zeszłam na "dobrą stronę mocy" :)