Bazując na lekturze listów od Was mogłabym napisać książkę na temat stosowanych przez Was przeróżnych „modnych” diet, tendencji, zasłyszanych teorii i koleżeńskich porad.
Bardzo często pytacie o węglowodany. Mam czasem wrażenie, że niektórzy się ich wręcz boją, uważając, że to węglowodany stoją za dużymi biodrami i wystającym brzuchem.
Nowe osoby trafiające na bloga, po lekturze komentarzy osób które chudną na moich jadłospisach piszą do mnie, że to niemożliwe żeby chudnąc przy takiej ilości węglowodanów, bo przecież oni nie jedzą ich prawie wcale i nie chudną, więc jakby zaczęli to to by się dopiero działo 😉
Postanowiłam więc odczarować węglowodany i wyjaśnić dlaczego są takie ważne.
Jak spojrzymy na piramidę żywieniową, węglowodany znajdują się na samym dole.
Nie znalazły się tam przypadkowo, ani dlatego, że pasują tam kolorystycznie.
Są po prostu bardzo ważne i powinny pokrywać 50-55 % (pół na pół warzywa/owoce i ziarna) zapotrzebowania energetycznego człowieka.
Dlaczego ?
Z węglowodanów organizm syntetyzuje glukozę. Glukozy też wszyscy się boją zapominając, bądź zwyczajnie nie mając świadomości, jak jest nam niezbędna.
Przede wszystkim glukoza jest jedynym materiałem energetycznym dla mózgu, komórek centralnego układu nerwowego i krwinek czerwonych.
O ile nadmiar glukozy jest magazynowany w komórkach jako materiał zapasowy w postaci glikogenu, tak mózg glikogenu nie magazynuje, co oznacza, że glukoza musi mu być dostarczana codziennie.
Do dlatego osoby które wykluczyły, bądź mocno ograniczyły węglowodany są rozdrażnione i mają problemy z koncentracją.
Węglowodany są także niezbędne do prawidłowego metabolizmu tłuszczów. Mówi się że tłuszcz spala się w ogniu węglowodanów i to jest szczera prawda. Błonnik (o którym zaraz powiem) zwiększa wydzielanie żółci, a ta jest potrzebna do trawienia tłuszczy.
Organizm to maszyna i tu wszystko musi działać jak trzeba. Jeśli jednego jest za mało, to działanie drugiego będzie szwankować. Pisałam Wam już kiedyś, że fizjologii nie da się oszukać.
Oczywiście pisząc o węglowodanach mam na myśli węglowodany złożone, nieoczyszczone, czyli w takiej postaci w jakiej stworzyła je natura, razem z łuską i zarodkiem. Natura po to stworzyła łuskę, aby dzięki zawartemu w niej błonnikowi ziarno było lepiej trawione i sprawnie przechodziło przez układ pokarmowy zbierając po drodze to co trzeba, aby w efekcie końcowym się tego pozbyć. To zapobiega większości chorób dietozależnych.
Człowiekowi się jednak wydaje, że wie wszystko lepiej i obrał ziarno z łuski. Łuskę wyrzucił zwierzętom na pasze, a sam wcina białe bułeczki zadowolony z siebie, że osiągnął wyższy poziom cywilizacji.
Osoby jedzące pieczywo z pełnego ziarna są dziś postrzegane jako fit, zdrowo się odżywiające, ale raczej w domyśle „wydziwiające”. Norma to białe pieczywo. Cóż za ironia 😉
A to w łusce znajduje się błonnik pokarmowy i witaminy z grupy B. W zarodku natomiast witamina E, cynk, żelazo i mangan.
Błonnik to substancja nieprzyswajalna, odporna na rozkład przez enzymy trawienne. Zalecane dzienne spożycie to 25-40 gramów.
- zmniejsza wchłanianie węglowodanów i zapobiega gwałtownym skokom poziomu glukozy we krwi.
- reguluje wydzielanie wewnętrzne trzustki. Poprawia metabolizm u chorych na cukrzycę ponieważ opóźnia wchłanianie glukozy.
- pęczniejąc w żołądku daje uczucie sytości.
- wypełnia jelita, zwiększa perystaltykę i usuwa z nich niestrawione resztki pokarmów, co zapobiega nowotworom jelita grubego, stanom zapalnym jelit, hemoroidom i żylakom podudzia.
- powoduje rozwój pałeczek kwasu mlekowego, które wypierają bakterie gnilne.
- obniża poziom cholesterolu, zapobiegając miażdżycy (wiąże cholesterol w wyniku czego jest on wydalany).
- zmniejsza ilość lipidów i triglicerydów we krwi (są wiązane i wydalane).
- działa odtruwająco ponieważ posiada zdolność wiązania substancji toksycznych i jonów metali ciężkich.
- pożywienie bogate w błonnik ma utrudniony kontakt z enzymami trawiennymi i powierzchnią resorpcyjną jelita przez co obniżone jest wykorzystanie energii.
Produkty oczyszczone, rafinowane takie jak np. biała mąka czy biały ryż są tej łuski pozbawione. Do ich produkcji wykorzystuje się sam środek nasionka, czyli bielmo. Takie produkty pozbawione są błonnika pokarmowego, witamin i minerałów.
Nowotwór jelita grubego zbiera coraz szersze żniwo, a spowodowany jest właśnie dietą bez błonnika. Na chroniczne zaparcia cierpi coraz więcej osób.
Obecny, tak powszechny model odżywiania białym chlebkiem, białymi bułeczkami i ciasteczkami z białej mąki niestety błonnika nam nie dostarczy. Jeśli do tego dołożymy małą ilość warzyw to efekt mamy gotowy.
Osoby stosujące moje jadłospisy piszą mi podziękowania za rozwiązanie problemów z zaparciami. A przecież ja nie zrobiłam nic nadzwyczajnego. Jedzenie ma być proste, skierowane ku naturze. Wtedy będzie służyło człowiekowi, a nie działało przeciwko niemu.
Ale jak we wszystkim i tu należy zachować umiar.
Nadmiar węglowodanów w stosunku do zapotrzebowania będzie powodował zmianę nadwyżki w tłuszcz.
O tym jak nasz organizm przyswoi węglowodany decyduje zawarty w nich błonnik.I to należy mieć na uwadze.
Twoja teoria zupełnie podważa dokonania współczesnej medycyny,
zresztą moje doświadczenie w temacie także,
błonnik to składnik strukturalny roślin i nie drażni sztucznie jelit a działa zupełnie naturalnie i po to został stworzony,
dieta ubogobłonnikowa przyczynia się do nowotworów i zostało to poparte licznymi badaniami
nietolerancje pokarmowe to zmora tych czasów i są osoby które nie mogą jeść niektórych zbóż, są osoby z zaburzeniami wchłaniania w jelitach, z zespołem jelita drażliwego i nie należy tu generalizować że coś jest złe bo mi osobiście szkodzi ale podejść do tematu indywidualnie,
to tak samo jak np. z nabiałem, ja czuję się po nim świetnie a będzie osoba która będzie miała po nabiale wzdęcia,
a jak zaczną się tworzyć kamienie kałowe to dopiero będzie wesoło,
moja koleżanka pracuje w szpitalu onkologicznym przy dokumentacji i 50% nowotworów to nowotwory jelita grubego spowodowane właśnie jedzeniem bez błonnika
Potwierdzam opinię co do błonnika proszku z apteki. Nie chodzi o raka bo takich badań nie ma ale o rozleniwianie jelit.
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Marta
ja jestem zupełny laik. napisz proszę w jakich produktach jest najwięcej węglowodanów, błonnika. Jestem fanką twojego bloga i zastanawiam się jak znalazłas samozaparcie. ja po ciąży nie mogę dojść do swojego dawnego ciała :) gośka
w innych otrębach też jest dużo błonnika ale pszenne przodują,
tak więc ziarna to podstawa - ale ziarna pełne, nieoczyszczone,
poza tym rośliny wszelakie i strączki
A przy okazji mam małe pytanie: moi znajomi mają dwoje dzieci (2 i 3 lata), które od samego początku cierpią na zaparcia i to tak silne, że dzieci naprawdę przeżywają męki od bólu brzucha. Znajomi nie chcą faszerować dzieci chemią, więc próbują naturalnych sposobów - dużo warzyw i owoców, nie wiem dokładnie ile błonnika, ale pieczywo dzieci jedzą wyłącznie ciemne. Lekarz twierdzi, że niektóre dzieci tak po prostu mają i poza tabletkami nic nie pomoże. Czy jest jakiś dobry sposób na poradzenie sobie z tym problemem? Może trzeba coś wyeliminować z diety, może coś dodać? Bardzo proszę o jakieś wskazówki, które mogłabym przekazać moim znajomym i z góry dziękuję za odpowiedź :-)
ja bym wprowadziła probiotyki
Zaparcia mogę występować przy nietolerancjach np, przy zespole jelita drażliwego, przy dużym spożyciu tłuszczy..
Z domowych sposobów może zadzialac woda z cytryna i miodem lub kompot z suszonych śliwek pite na czczo
jeśli byłoby duże spożycie tłuszczy to przy diecie wysokobłonnikowej nie powodowałoby to zaparć,
woda z cytryną nie pomoże bo witamina C nie ma nic wspólnego z perystaltyką jelit,
według mnie zaburzenie flory bakteryjnej lub rzeczywiście za mała podaż płynów
wzdęcia.. no nie jest to takie obowiązkowe przy ZJD - Kryteria Rzymskie nic o tym nie mówią -fakt mogą być
spotkałam się z przypadkami, szczególnie u dzieci, gdzie właśnie tłuszcz -mimo błonnika powodował zaparcia - np tłuste śmiatany, bite śmietany itp.
chociaz b. możliwe zaburzenia flory bakteryjnej, jednak może być ona jeszcze nie w pełni wykrztałcona
Jeśli chodzi o mięso i ryby to wystarczy jeśli będziemy je jedli 2-3 razy w tygodniu.
W diecie powinien przeważać tłuszcz roślinny bo zawiera niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe.
Jeśli zaś chodzi o białko to w roślinach też się znajduje.
* oleje roślinne np. z oliwek, rzepaku, migdałów, pestek dyni, amarantusa, i innych roślin
* owoc awokado
* orzechy , migdały, pestki etc.
margaryna to tłuszcz roślinny utwardzony i zachęcam do wnikliwej lektury bloga a poznasz moją opinię na jej temat oraz to jak powstaje taka margaryna
olej kokosowy to tłuszcz nasycony i kwestia oleju kokosowego jest bardzo kontrowersyjna - ja go nie polecam
NNKT owszem zawierają tłuste ryby ale nie tylko.
Zachęcam do zapoznania się z literaturą medyczną na ten temat.
Około połowę zawartości oleju kokosowego stanowi kwas laurynowy. Kwas laurynowy występuje w naturze w dużych ilościach tylko w orzechu kokosowym i w mleku matki, wraz z którym dostaje się do organizmu dziecka i tam buduje jego odporność od samych narodzin. Kwas ten ma silnie bakteriobójcze i wirusobójcze właściwości, niszczy drobnoustroje pokryte otoczką lipidową (zalicza się do nich m.in. wirus HIV, cytomegalowirus, wirus opryszczki, przeziębienia, a także bakteria Helicobacter pylori, wywołująca wrzody żołądka i nowotwory układu pokarmowego).
Zalety i działanie oleju kokosowego:
pobudzanie przemiany materii - wskazany jest szczególnie w przy niedoczynności tarczycy
redukcja niekorzystnego tłuszczu
zapobieganie osadzania się tłuszczu
szybkie dostarczanie energii
wzmacnia mięśnie w tym nasz najważniejszy - sercowy
Poczytaj sobie w jaki sposób tłuszcz kokosowy jest metabolizowany - a potem się wypowiadaj.
Nie -bo-nie - to nie jest dla mnie odpowiedź.
* w 98 % olej kokosowy to tłuszcze nasycone a spożywanie takich tłuszczy to prosta droga do miażdżycy i chorób układu krążenia
* olej kokosowy jest mocno promowany przez przemysł spożywczy bo ze względu na dużą zawartość tłuszczy nasyconych, jest to tłuszcz o postaci stałej - genialny do wyrobów spożywczych bo nie trzeba go utwardzać, jest więc tani i łatwo dostępny. Poza tym dzięki bardzo małej zawartości NNKT (a to ze względu właśnie na niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe jemy oleje roślinne) jest odporny na utlenianie i może leżeć poza lodówką. Dla przemysłu spożywczego to same plusy. Trzeba więc mocno go promować aby konsumenci się go nie bali jak przeczytają na etykiecie że jest w składzie produktu.
* kwasu laurynowego ma ok. 45 % i nie ma się z czego cieszyć bo kwas laurynowy podnosi pozom cholesterolu i wpływa miażdżycy. Owszem czytałam o jego dobroczynnych właściwościach ale są inne zdrowe tłuszcze które nie podnoszą poziomi cholesterolu. Choroby krążenia są na pierwszym miejscu w Polsce jeśli chodzi o umieralność więc jeśli mnie chodzi nie będę się faszerować tłuszczem nasyconym bo kwas w nim zawarty niszczy drobnoustroje. Wolę budować odporność i niszczyć drobnoustroje innymi produktami,nie budując sobie przy tym płytki miażdżycowej.
* W MLEKU MATKI JEST TYLKO 4 % kwasu laurynowego
To tak po krótce bo jak powiedziałam, to temat na oddzielny post, bo zagadnienie jest szerokie.
Radzę zamiast czytać artykuły w internecie sponsorowane przez producentów oleju kokosowego poczytać trochę faktów i niezależnych badań :)
Ale tak jak napisałam to jest moja osobista opinia oparta na badaniach, niezależnych, wiedzy jaką przekazała nam Pani dietetyk prowadząca kurs na który chodzę i moi znajomi lekarze.
Ale każdy je i robi jak uważa więc nikomu nie zabraniam jedzenia oleju kokosowego jeśli wierzy doniesieniom internetowym i ma takie życzenie.
Nie zapominaj, że media/polityka/pieniądze to groźna mieszanka, która powoduje że pewne fakty są zatajane po to żeby wycofać z rynku tłuszcze produkowane w innych krajach niż USA.
Lobby "kokosowe" jest ogromne i wyciąga się drobne plusy żeby przyćmić wielkie minusy ;)
Są inne zdrowe tłuszcze nie mające tylu negatywów co kokosowy.
Swoje zdanie opieram na wiedzy jaką przekazała nam Pani dietetyk (w stopniu doktora) na kursie w którym uczestniczę. Stanowisko które nam przekazała jest stanowiskiem środowiska lekarskiego i dietetyków i również opiera się na badaniach. Badaniach niezależnych, niesponsorowanych przez przemysł spożywczy.
Rozmawiałam o tym także z moimi znajomymi którzy są lekarzami i również to potwierdzają.
Nie musisz wierzyć mi. Możesz zaufać Ani.
Dobrze że poszukujesz, dociekasz. To cenna cecha.
Poznaj obydwie opinie, odszukaj czy gdzieś w necie są publikowane niezależne badania (my na kursie omawialiśmy publikacje które są w posiadaniu szkoły) i sama wyrób sobie swoje zdanie.
To nie jest kwestia czy ja wierzę Ani, Gosiu, Krysi i czy Komu tam - nie jesteście dla mnie autorytetami - macie swoje zdanie na ten temat, ja mam swoje - sprawdziłam na sobie. ty Gosiu nie używasz oleju kokosowego, więc nie znasz tak naprawdę jego działania, ale jesteś na nie.
To, że ktos ma stopień doktora czy profesora tez mi nie imponuje.
Osobiście wierzę profesorom i badaniom. Gdyby nie badania i profesorowie medycyna nie byłaby tu gdzie jest.
Pozdrawiam i życzę zdrowia :)
Teraz która Pani profesor ma rację ta Twoja czy ta z wywiadu?
mam swoje zdanie na ten temat, po prostu,
to chleb bazowy - kolejne można robić z dowolnych konfiguracji jeśli chodzi o mąki i pisałam o tym wielokrotnie
Sorry za zaśmiecanie wątku
Syn miał kolki i jadłam tylko kilka produktów bo po wszystkim miał gazy . Po 3 miesiącu minęło jak ręką odjął więc trzeba obserwować dziecko.
Przeciwna jestem wykluczaniu profilaktycznemu.
pół na pół
w sokach jest śladowa ilość błonnika, są inne wartości ale błonnika nie ma
80% rodziców też nie widzi problemu :(
Pozdrawiam!
w Twoim przypadku pieczywo graham (jest dobrze tolerowane)
i błonnik z warzyw "przetworzony" czyli te włókna "pocięte" czyli warzywa gotowane w formie zup, leczo, past
jeśli warzywa na surowo to młode a owoce mocno dojrzałe
55 % węglowodany, 15 % białko, 30 % tłuszcz
Ja jem 1800 kcal czyli w moim przypadku 55 % to 990 kcal
w wyniku spalania 1 grama węglowodanów powstają 4 kcal więc powinnam jeść 247,5 grama węglowodanów dziennie
1g białka - 4 kcal
soki mają cenne witaminy i wapń organiczny ale nie mają błonnika,
owoce mają błonnik i witaminy ale mają cukier wiec też nie można ich jeść bez ograniczeń
jeśli błonnika w diecie jest mało i nagle "dowalimy" go dużo, może to spowodować wzdęcia i kłopoty trawienne bo układ pokarmowy nie poradzi sobie z taką ilością,
lepiej byłoby podnieść cukier owocowym koktajlem a jeśli już batonik to musli z orzechami
Wiedza to potęga! Jak dobrze, że są takie blogi jak Twoje, powstałe z wiedzy i pasji, poparte osobistym doświadczeniem autorki :)
Mam nadzieję, że jak najwięcej młodych dziewczyn "zahaczy" o to miejsce i przyswoi choć 50% informacji tu zawartych.
podobno dla organizmu cukier to cukier i wydaje nam sie ze zjadamy zdrowego owoca a rownie dobrze moglibysmy zjesc kostke ulubionej czekolady?
i jeszscze ostatnio na pewnym znanym blogu przewija sie temat nielaczenia owocw z nabialem, poniewaz wtedy gnija, zalegaja w ukladzie pkarmowym.... jak to sie ma do tego ze wszystkie koktajle sa mleczno-owocowe (uwielbiam :) ) albo do tego ze do musli zjadamy jakies owoce, do jogurtu naturalnego itd?
owoce mają dużo witamin, minerałów i organicznego wapnia więc trzeba je jeść,
a jeśli chodzi o cukier to błonnik w nich zawarty spowalnia wchłanianie cukru do krwi,
jeśli chcemy to wchłanianie spowolnić jeszcze bardziej można z owoców przyrządzać koktajle i dodawać do nich błonnik,
jeśli zaś chodzi o dietę rozdzielną, wiem jaki blog masz na myśli :)
Ania propaguje dietę rozdzielą ale NIE MA ONA MEDYCZNYCH UZASADNIEŃ. Enzymy trawienne są tak silne że poradzą sobie i z jednym i z drugim. Omawialiśmy to zresztą na ostatnich zajęciach na kursie. Rozmawiałam też o tym z moją koleżanką która jest lekarzem. Wyjątkiem są nietolerancje pokarmowe ale nie ma medycznych uzasadnień do stosowania diety rozdzielnej czy jedzenia konkretnych składników w jakichś tam konfiguracjach. Gdyby tak było ludzkość by już dawno wymarła bo teoria o diecie rozdzielnej zrodziła się stosunkowo niedawno a ludzkość od zarania łączyła produkty których Ania zakazuje.
Jedynym uzasadnieniem są nietolerancje pokarmowe i indywidualne predyspozycje.
dokladnie o ten blog mi chodzilo ;)
rowniez wydawalo mi sie to dziwnym "wymyslem" bo od dawna pije koktajle jogurtowo/kefirowo - owocowe, zreszta podobnie jak musli - jogurt naturalny, domowa granola i..... no wlasnie, zawsze wtedy owoc jakis, smutno by bylo bez tego :)
ale juz sie w koncu zaczelam zastanawiac.... ze moze tylko mi sie wydaje ze robie organizmowi "dobrze" :) a wcale tak nie jest :)
ciesze sie ze nie potwierdzasz tej teorii :)
w takim razie jutro z czystym sumieniem bede sie delektowac pysznym bananowo-jogurtowym deserkiem ;)
warzywa w formie leczo, zup, musów - także na ciepło
pieczywo najlepiej graham bo z pełnoziarnistych działa najmniej drażniąco,
warzywa wybieraj młode,nieprzerośnięte
musisz stosować dietę ubogoresztkową więc duża ilość błonnika w Twoim wypadku odpada - w takiej sytuacji na zaparcia polecam probiotyki, najlepsze są te w saszetkach
Chciałabym poznać Twoje zdanie na temat WHO, czy jest to organizacja której badania, opinie są poparte naukowo i są wiarygodne, czy niestety zdarza się, że jest lobbowana przez określone koncerny żywnościowe? Ania G
powiem Ci że im więcej czytam tym bardziej widzę jak wielu autorów forsuje pewne tezy w celu wybicia się bo coś jest kontrowersyjne a ludzie łykają wszelkie dziwne teorie jak np. dieta zgodna z grupą krwi która dla mnie jest teorią bardzo co najmniej zabawną :)
Ketoza prowadzi do zakwaszenia. Nie będę opisywała całego mechanizmu bo to nie jest temat na odpowiedź w komentarzu.