
Czy da się jeść FIT poza domem ? Będąc zabieganym, stołując się na mieście, czy będąc na służbowej kolacji?
O tego posta prosiło wiele osób. Pisałyście jak wygląda Wasz dzień. Na co mam zwrócić uwagę.
Wiele z Was ma pracę która wymaga ciągłego bycia w ruchu. Biegacie po mieście, załatwiacie sprawy. Czasem może się wydawać, że nie ma czasu na jedzenie.
Inni pracują w korporacjach. Jak sobie poradzić na służbowych lunchach, kolacjach, spotkaniach?
Są osoby, które ze względu na tryb pracy jedzą obiad głównie na mieście.
- Zjedz w domu porządne śniadanie !!! Nigdy nie wychodź na głodniaka.
- Zawsze miej w torebce:
* mały sok warzywny (jednodniowy kupiony w sklepie, lub wzięty z domu, przelany w małą buteleczkę 300 ml)
* kanapkę z 2 kromek chleba razowego z chudą wędliną, sałatą i warzywami np. grillowaną cukinią, papryką, ogórkiem, pomidorem, kiełkami. Jesteś w ruchu, więc spalasz więcej kalorii niż osoba siedząca za biurkiem. Ze świadomością, że masz zawsze kanapkę i sok w torebce nie będziesz miała chęci na słodycze, jak nagle złapie cię głód.
* jabłko
* jak masz dużo spraw i czeka Cię ciężki dzień miej banana (w nagłych spadkach cukru sprawdzi się świetnie) - Jeśli rodzaj pracy, uniemożliwia zjedzenie obiadu przygotowanego w domu, i musisz korzystać z oferty restauracyjnej przestrzegaj kilku zasad:

- Korzystaj z happy hours, lunch time, dania dnia, lub „szef kuchni poleca”. To oferty obowiązujące w konkretnych godzinach, zawsze w niższych cenach niż normalnie. Restauracje przygotowują się do zwiększonego ruchu w tych godzinach i jedzenie z oferty „dania dnia” jest przygotowywane w tym samym dniu w którym ma być serwowane. Jednak ja dla pewności zawsze o to pytam, aby się upewnić.
Jeśli nie ma oferty lunchowej, pytajcie co ugotował kucharz w dniu dzisiejszym, co poleca. Nawet jeśli miałabym ochotę na coś z karty, wolę zjeść danie dnia, bo jest świeże. Większość dań z karty mamy z zamrażarki. Może się mylę, może gromy się na mnie posypią, ale nie oszukujmy się, nie wierzę że restauracja ma na świeżo kilkanaście rodzajów dań mięsnych. No chyba, że ma krótką kartę. Bywają takie. - Jedząc obiad poza domem, zawsze zamawiam zupę (no chyba że jest bardzo gorąco na dworze). Zawsze jednak pytam jak została przygotowywana. Nie biorę zup zagęszczanych mąką i tłustych typu żurek, flaki.
- Nie biorę dan z kluskami, frytkami, opiekanymi ziemniakami, talarkami, dań w tłustych sosach czy tłustych mięs.
Decydując się na sałatkę rezygnujcie z sosu na bazie majonezu i proście o winegret, lub lekki dressing w oddzielnym dzbanuszku. Kucharze z reguły leją go na potęgę. Sosem można polać sobie samemu. Korzystajcie z oferty dobrych barów sałatkowych.
- Do zupy jako drugie danie z reguły zamawiam chude mięso (bez panierki) z sałatką lub warzywami na parze. Jest wiele restauracji serwujących zdrowe dania. Warto się rozejrzeć w okolicy.
Świetne są też knajpki serwujące makarony (coraz więcej razowe czy pełnoziarniste) z warzywami i lekkimi sosami. - Pytajcie jak duża jest porcja. Porcje są takie same dla mężczyzn i dla kobiet. Mój mąż zawsze dojada po mnie. Jeśli jem z koleżanką zawsze biorę na wynos. Pytajcie o możliwość zabrania nadmiaru do domu (czy mają pojemniki na wynos).
PYTAJCIE ! To nic złego i żaden wstyd ! Pytajcie czy danie zawiera tłustą śmietanę, jak jest przygotowywane. Poproście o zaproponowanie dania lekkostrawnego. Kelnerzy bardzo lubią czuć się potrzebni i mimo iż z reguły mają w porze obiadowej sporo pracy potrafią być pomocni.
- śmierdzą starym tłuszczem lub podejrzanie w nich „pachnie”.
- sieciowe fast foody, bary szybkiej obsługi, pizzerie (rzadko która używa sera, większość stosuje powszechny w gastronomii i tani produkt seropodobny z oleju palmowego,na pizzy też raczej składników wysokich lotów nie ma).
- budki z kanapkami na ciepło, często są w przejściach podziemnych (pszenne buły ze spulchniaczami o długiej dacie przydatności).
- miejsca w których na pierwszy rzut oka rzuca się w oczy brud (jeśli jest na sali, będzie i w kuchni).
wybieraj sałatki, lekkostrawne małe przekąski na jeden kęs, dania z warzyw, do picia wybieraj wodę z cytryną (świetnie gasi pragnienie i nie napędza apetytu).
- unikaj alkoholu, słodyczy, ciast z ciężkimi kremami, gazowanych napojów, pieczywa, ziemniaków (zapychają) wszystkiego co w majonezie i na bazie majonezu, potraw tłustych (tłusta plama na sukience skutecznie zepsuje nastrój) i słonych (zatrzymują wodę, mogą powodować obrzęki).
- na służbowych obiadach przy wyborze dania kieruj się tymi samymi wytycznymi co przy wyborze jakiegokolwiek innego dania w restauracji (patrz wyżej).
- unikaj potraw mogących wzdymać, oraz winogron (brzuch będzie jak balon).
Jeśli cały dzień jesteś poza domem nie zapominaj o tym, aby jeść regularnie !!!
Śniadanie zjedź w domu, obiad na mieście, ale przekąski miej zawsze przy sobie.
Banan, jabłko, kanapkę, warzywa pokrojone w słupki, jogurt z ziarnami w słoiczku czy pomarańczę w kawałkach w małym pojemniku. Przygotowanie tych przekąsek nie zajmie Ci dużo czasu, a regularne posiłki to żelazna podstawa!
Jeśli nie wyczerpałam tematu, pytajcie w komentarzach 🙂
Jak picie alkoholu ( nie mam tu na myślil lampki wina do obiadu czy kolacji) wpływa na organizm. Alkohol to cukier, więc może on w pełni niweczyć efektu treningów?
rodzynki też są słodkie
Każdy z tych składników dodany osobno do owsianki jest ok, dodane wszystkie 3 razem trochę za dużo cukru
a co powiesz na podjadanie w nagłym i niespodzianym głodzie orzechów, suszonych owoców?
może równie kaloryczne ale dużo zdrowsze jak batoniki, ciasteczka.
fajnie nam to wszystko piszesz :) P.
i nie dają zastrzyku energii ani nic z tych rzeczy :(
wszystko zależy od lokalu, ja mam w rodzinie restauratora i musiał się sporo namęczyć, żeby ludzie nie myśleli że "danie dnia" to jest właśnie coś co się psuje i trzeba sprzedać a coś co kucharz ugotował dziś na świeżo. Dlatego w tym wypadku ważne jest jakie miejsca wybieramy.
Ja chodzę z reguły do tych samych knajpek. Jeśli gdzieś jestem i się zrażę, nie wracam. Myślę, że każdy bez trudu rozpozna stare czy "dobiegające" jedzenie.
Jeśli chce przetestować nowe miejsce pytam lub szukam opinii w necie.
Jeśli wchodzę do nowego lokalu i w porze obiadowej ładnie pachnie jedzeniem to zostaję. Jeśli nie pachnie niczym wychodzę.
Na szczęście jest wiele bardzo fajnych miejsc. Trzeba szukać, pytać, samemu testować.
Ja na co dzień nie jadam na mieście. Gotuję w domu. Jak mam jeść w mojej okolicy to są to te same knajpki. Jak wychodzę gdzieś dalej pytam znajomych, czytam opinię w necie. Zawsze kieruję się zasadą ograniczonego zaufania, chociażby po programach M.Gessler.
Osoby, które na co dzień stołują się na mieście mają z reguły swoje miejsca.
Moj facet pracował w restauracji jako kelner i danie dnia i to, co poleca kelner akurat u nich nie bylo daniem które musi sie wyprzedac, tylko swiezym.
wszystko zależy od rangi restauracji niestety!
warto więc przed pojsciem gdzies poczytać opinie.
duzo mozna wywnioskować na pierwszy rzut oka.
pozdrawiam
Ja bym jednak ze względu na zęby zredukowała z "codziennie" na 2-3 razy w tygodniu.
uzależniłaś się :)
Moja znajoma je codziennie 1 czekoladę mleczną albo z jakimiś nadzieniami, różne specjały wymyśla, a to z takimi orzechami, a to z truskawkami, a to z Oreo. Do tego jeszcze inne słodycze - batonik, ciasteczko. I mimo to jest szczupła i nigdy nie miała problemów z nadwagą - geny, jak sama mówi, u niej w rodzinie wszyscy chudzi. Ja natomiast nie miałam tyle szczęścia i mam tak z 5 kg nadwagi po rzuceniu palenia, ale nigdy w życiu nie zrezygnowałabym z prawie całego swojego jadłospisu i z przyjemności, jaką jest zjedzenie czasem czegoś słodkiego albo żurku na obiad. Wolę mieć parę dodatkowych kg niż katować się całe życie i chodzić wkurzona, gdy wszyscy wokół mnie jedzą co chcą a ja muszę zachowywać się jak dziwadło, pytać kelnera z czego danie zrobione xD I nazywanie zjedzenia kostki czekolady ''grzechem'', ''uzależnieniem'', jakieś wyrzuty sumienia...W nerwicę się wpędzić można kontrolując tak każdy swój krok i posiłek... wszystko po to, żeby schudnąć i wrzucić parę fot na instagram żeby zlajkowali nasze sexy ciałko, z którego za parę lat i tak nic nie zostanie...współczuje, naprawdę :) i Radziłabym tym wszystkim fit osobom zadbać również o rozwój duchowy i intelektualny, nie tylko rozwój swojego ciała :) spróbujcie, naprawdę. A póki co wiedzcie,że wiele osób ten wasz lajfstajl po prostu śmieszy :)
a dzis wyszło tak ze musiałam wcześniej zrobić obiad dla męża a nie chchciałam jeść odgrzewanego. wiec zjadlam na przekąskę koktajl z kakaem a za za jakąś godzinę obiad pieczone udka z pieczonymi ziemniakami...
w ogóle od walentynek jakoś tak czuję że "luźnej" podchodzę trochę do menu.
nie , nie zadnych słodyczy ale przerwy trochę mniejsze pomiędzy posiłkami... hmmm może przesadzam, jakis nastrój zly ?
no i na pewno waga nie spada a nawetnie wiem czy nie wzrosła , ale moze przez okres?????????
staraj się więcej ruszać,
kaloryczność składników które podałaś to 380 kcal
http://qchenne-inspiracje.blogspot.com/2014/06/moje-kulinarne-odkrycie-w-ustce-i.html?m=1
Czyli jak powinno się kierować przy takim wyborze?