Jak pogodzić wakacyjny wyjazd z dietą redukcyjną? Takich pytań ostatnimi czasy otrzymuję bardzo dużo. Co ciekawe także od moich koleżanek 😉
Niestety moja odpowiedź bardzo często nie spełnia oczekiwań pytającego.
Dieta redukcyjna to dieta redukcyjna. Ma swój cel i rządzi się swoimi prawami. Jeśli ma przynieść efekt, musi być przestrzegana. Nie da się jeść gofrów i lodów codziennie i liczyć że organizm tego nie zauważy. Wakacje nie rozgrzeszają. Ja wiem że nie brzmi to najlepiej ale tak po prostu jest. Otrzymałam ostatnio pytanie: „ponieważ jest lato, jak często na redukcji można jeść lody” ? Odpowiedź na to pytanie jest bardzo trudna. Innej udzielę osobie która na sporo do zrzucenia i zaczyna, innej osobie która już sporo schudła ale jeszcze dużo przed nią. W innej sytuacji jest ktoś kto intensywnie ćwiczy, w innej osoba która ćwiczy mało. Nie ma jednego szablonu dla każdego.
Silna wola
Jedni mają słabą silną wolę, inni jeszcze słabszą. Prawda jest taka że jak już sobie coś postanowiłaś i podjęłaś się zadania to go skończ. Ja zasadę mam taką że albo coś robię dobrze albo wcale. Jeśli zaczęłaś dietę redukcyjną to się jej trzymaj.
A co z wyjazdami
Dieta na wyjeździe to ciężka przeprawa i doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Paradoksalnie dla większości osób problemem nie jest to, że zewsząd kuszą lody, gofry, jagodzianki, frytki i inne kebaby. Problem jest z przygotowaniem posiłków na wyjeździe i ścisłe trzymanie się diety, tym bardziej jak jesteś na żywieniu zbiorowym.
Jak sobie radzić?
1. Jeśli jesteś objęta żywieniem zbiorowym w hotelu, pensjonacie lub gospodarstwie agroturystycznym masz ułatwione zadanie, aczkolwiek nie jesteś pozbawiona pokus.
Dodawane do posiłków owoce, bierz sobie na drugie śniadanie.
Komponując posiłki inspiruj się dietą redukcyjną którą posiadasz. Problemem może być obiad bo ciężko będzie się zgrać, ale komponuj w myśl zasady: połowę talerza niech stanowią warzywa, a drugą połowę pół na pół chude mięso lub ryba i węglowodany.
Jeśli obiad jest serwowany z reguły jest to mięso lub ryba, ziemniaki i warzywa plus zupa. Zjedz ze smakiem omijając tłuste sosy. Czasem może się zdarzyć panierka. Trudno. Zjedz. Specjalnie nie masz alternatywy. Lepsze to niż głodzenie się. W taki dzień po prostu więcej się ruszaj.
Między posiłkami kupuj sobie owoce i soki warzywne, najlepiej jednodniowe.
Żywienie zbiorowe ma tę zaletę, że wiadomo ile osób jest w obiekcie i na ile osób gotujemy. Dzięki temu posiłki są przygotowywane na świeżo.
Przekąski:
Wersja 1:
- sok marchwiowy jednodniowy
- kanapka z 2 kromek pełnoziarnistego pieczywa z sałatą, rzodkiewką lub ogórkiem małosolnym i chudą wędliną lub żółtym serem
Wersja 2:
- sałatka z 2 jabłek i jednej brzoskwini pokrojonych w kostkę. Do tego łyżka otrębów, łyżka rodzynek, łyżka sezamu i odrobin cynamonu.
- 3 kromki żytniego pieczywa chrupkiego
Obiad :Wersja 1:
- pełnoziarnisty makaron z podsmażoną na łyżce oliwy papryką, cukinią i połową małej cebuli. Do tego łyżka podprażonych na suchej patelni ziaren słonecznika i natka pietruszki
Wersja 2:
- kasza gryczana z mozzarellą, suszonymi pomidorami i liśćmi świeżej bazylii
Jakie przekąski zabrać na plażowanie ?
- owoce np. pojemnik borówek amerykańskich, pojemnik malin, dwie garście czereśni, kilka śliwek
- węglowodany – pieczywo chrupkie, wafle ryżowe
- warzywa – pokrojoną w słupki marchewkę, paprykę, ogórka
- wodę mineralną
- ciasteczka owsiane
Jak dostosować to, co napisałaś do urlopu spędzanego aktywnie, np. w górach, całodniowych wycieczkach na łonie natury, kiedy jedynym posiłkiem, który mogę zrobić sama to śniadanie. W czasie wędrówek trzeba coś jeść, i trzeba to zabrać tak, żeby się nie rozpadło w plecaku i nie zabierało wiele miejsca. Wydaje mi się, że plażować jest łatwiej - można więcej zabrać na plażę, albo kupić np. owoce blisko plaży, w góry wszystko trzeba zabrać na plecach od razu, i poza obiado-kolacją wieczorem nie ma możliwości kupić czegoś na szlaku. Co radzisz w takim przypadku? :)
Kanapki ok. ale nie wiem jakie musiałby być, żeby się nie rozpaćkać i po kilku godzinach w plecaku w upał i w trasie miałby się nadawać do spożycia. Może nam coś podpowiesz, tak po prostu życzliwie i bez oburzania się? :) Pudełko z kaszą gryczaną można wziąć, dorzucić jakieś mięso i warzywa, ok. Tylko szczerze, po całym dniu w górach nie bardzo ma się siłę (i nie zawsze jest gdzie) ugotować sobie kaszę na dzień następny. No i jak po trasie napadnie deszcz, to nie ma jak takiej kaszy zjeść.
Sama chodzę w góry i jak się chce to można, zawsze można zabrać bułkę pełnoziarnistą z zółtym serem np, z twarogiem, wędliną, zawsze tak robię i jeszcze nigdy w życiu mi się nie rozpadła. Do tego owoce (jabłko, nektarynka, banan), do tego np. kefir pitny. Jakiż to jest problem??
planując sobie wakacje w trudnych warunkach(góry) musicie przecież zdawać sobie sprawę,że albo rybki,albo akwarium.Ale nie-łatwiej jest zadawać pytania,uzyskać na nie prostą odpowiedź a później atakować..Małgosia prowadzi tu fantastycznego bloga,pomaga nam bezinteresownie,więc zwyczajnie doceńcie to i przestańcie ją atakować.
Ja sama walczyłam kilkanaście lat z nadwagą.Trafiłam na tego bloga przez przypadek i już jest moim ulubionym.Często wykorzystuję przepisy na obiady,bo na śniadanie niezmiennie od długiego czasu jadam owsiankę.Kolację to już raczej na chybił trafił,ponieważ jestem zagonionym człowiekiem i również nie mam kiedy jej przygotować,albo tez nie chce mi się wysilać.
Również jeżdżę na wakacje,na wycieczki i popełniam grzeszki,bo nie jadam wtedy tak,jak zaleca Małgosia.Ale nie mam wtedy do niej żadnych pretensji,karcę w duchu siebie,bo przecież mogłam wziąć wafle ryżowe...
Małgosiu-dziękuję ża jesteś i nam pomagasz.
Beata
Gosia
Justi82
Do autorki pytania - zaczac redukcje juz teraz, na urlopie jesc rozsadnie, raz czy dwa pozwolic sobie na jakis "wyskok" typu dobre lody, a odpuscic paskudztwa typu kebab z psa zmielonego razem z buda albo frytki na oleju nie zmienianym od miesiaca i to nie tylko ze wzgledu na redukcje ale na szacunek dla swojego organizmu. I pomysl - wrocisz po urlopie nie tylko wypoczeta i opalona, ale i smuklejsza! Z werwa i motywacja, zeby ten stan utrzymac!
No i redukcja teraz bedzie latwiejsza - upal taki, ze sila rzeczy mniej jemy, pelnych smaku i aromatu warzyw i owocow na rynku do wyboru do koloru, wiec latwiej ci bedzie zaczac, a potem to juz gorki.
Dwie noce? Potraktuj to jak cheat meal i ciesz sie urlopem.
Pozdrawiam!
PS. Uwielbiam tego bloga, gratuluję Ci Gosiu sukcesu, a przede wszystkim wiedzy, która robi wrażenie!
Małgosiu, bo tak się zastanawiałam, jestem na diecie przeciwgrzybiczej i kilka dni temu byłam w szpitalu i robili mi krzywą cukrową więc podali mi ok. 0,5 l okropnie słodkiej glukozy. Czy jest opcja żeby mi to zaszkodziło po 6 miesiącach diety? Czy powinnam teraz przez kilka dni podejść do niej w jakiś specjalny sposób żeby np. jeszcze bardziej obniżyć spożywanie węglowodanów czy jest szansa, że po prostu po takim czasie organizm to wytrzyma?
Pozdrawiam ciepło.
Kupuj w hermetycznych torebkach, albo innych gotowych opakowaniach. Kupuj w sklepie, gdzie są przechowywane w słojach z dokręconą zawsze nakrętką.
Na sniadanie do tego jadlabym jogurt z owocami albo platkami owsianymi lub bialy ser + warzywa. Albo i nawet kanapke z zoltym czy wedlina, byle nie 5 sztuk, a 1-2. Nawet slabo zaopatrzony sklep nie powinien miec problemu zeby dostarczyc te produkty.
Na obiad np. salatka makaronowa z warzywami (makaron wystarczy zalac wrzatkiem i potrzymac pod przykryciem).
Do tego plywac, grac w pilke, spacerowac, a przy ognisku ograniczac sie z piwem, a jeszcze lepiej zastapic je szprycerem (biale wino + woda gazowana).
Mozna bylo tez zabrac ze soba kasze jaglana lub kuskus (wystarczy zalac wrzatkiem).
W koncu to tylko cztery dni. Da sie. Wystarczy sie troche wysilic.
Poniewaz obiad byl o 16 to czasem jeszcze wieczorem jadlam jogurt naturalny/owoc/wafle ryzowe. A najczesciej, nie oszukujmy sie, szlo sie wieczorkiem na piwo, w koncu to urlop :) Wobec tego wybieralam cydr, a odpuszczalam frytki :)) Efekt - wrocilam z ta sama waga z jaka wyjechalam. Uwazam ze to dobry wynik w takich warunkach.
Po powrocie bez problemow, a nawet z utesknieniem wrocilam do "swojego" jedzenia :)
Teraz czekoladka za 10 lat zmarszczki; ) Taka niestety jest smutna prawda.
Może zabrzmi to jakoś wyniośle i nieskromnie ale jak byłam na studiach więc miałam 21-25 lat to były dziewczyny które na wyjazdach śmiały się że chodzę nieopalona tzn. nie zjarana jak one. Biała nie chodziłam ale czekoladką nie byłam. Teraz jak się widzimy to stan mojej skóry a stan ich skóry to niebo a ziemia. Teraz mnie podpytują jakich cudownych kremów używam a to nie kremy. Na to jak wyglądamy pracujemy latami.
Co do pieprzyków to wycięłam bodajże 6. Dokładnie nie pamiętam i jestem za wycinaniem podejrzanych zmian. Ja wycięłam te wypukłe.
Od ok. pół roku jako zalecenie lekarza podczas obniżania poziomu cholesterolu co drugi dzień jem kaszę jaglaną na tzw.lunch ok 13,00. Pół szkl. kaszy ugotowanej z dodatkiem cynamonu, nasion, orzechów (ok. 1 łyżki), do tego pół łyżeczki brązowego cukru, czasami parę łyżek mleka. Fakt, że porcja wychodzi dość duża, ale do 18,00 nie mam możliwości jedzenia czegokolwiek zdrowego.
Od tego czasu zauważyłam że wystaje mi brzuch, czego nigdy wcześniej nie było. Nic w mojej diecie się nie zmieniło poza tą kaszą ...