O właściwościach zielonych warzyw pisałam już nie raz. Chlorofil, który odpowiada za ich piękny zielony kolor , nazywany „żywią krwią roślin”, ma działanie oczyszczające, detoksykujące, bakteriobójcze i przeciwzapalne. Wespół z błonnikiem oczyszcza przewód pokarmowy z niestrawionych resztek, poprawia perystaltykę jelit i reguluje metabolizm glukozy.
Dziś chcę Was zapoznać z warzywem, którego przypuszczam większość nigdy nie jadła i być może jeśli gdzieś spotkała, to jako dekorację półmiska z wędlinami ;). Mowa o jarmużu.
Jarmuż to roślina z rodziny kapustnych. Jest prawdziwą bombą przeciwnowotworową, oczyszczającą i witaminową.
Takie działanie zawdzięcza połączeniu będącego silnym przeciwutleniaczem sulforafanu (występuje w roślinach kapustnch), beta karotenu, zeaksantyny i luteniny. Zeaksantyna i luteina chronią siatkówkę oka przed uszkodzeniem (wchodzą w skład pigmentu plamki żółtej), a sulforafan dodatkowo działa bakteriobójczo, więc powinny się nim zainteresować wszystkie osoby cierpiące z powodu np. Helicobacter Pylori.
Do tego mamy sporo wapnia, błonnika, witaminy C (więcej ma tylko natka pietruszki i papryka), witaminy A, witamin z grupy B, cynku, magnezu, kwasu foliowego, obniżającego ciśnienie i oczyszczającego naczynia krwionośne potasu, oraz bardzo dużo witaminy K, która odgrywa kluczową rolę w procesie krzepnięcia krwi, zapobiega krwotokom oraz działa hamująco na rozwój nowotworów kobiecych. Produkty bogate w witaminę K są szczególnie polecane paniom mającym obfite miesiączki.
Kto musi zrezygnować z jarmużu?
Z jarmużu zrezygnować muszą osoby z niedoczynnością tarczycy, ponieważ jak wszystkie warzywa kapustne, jarmuż zawiera goitrogeny. Goitrogeny co prawda dezaktywują się podczas gotowania, jednak ten proces pozbawia jarmuż właściwości, więc go nie polecam. Dopuszczalna jest jedynie lekka obróbka cieplna np. delikatne blanszowanie czy leciutkie podduszenie.
Czy taka obróbka wystarczy, aby dezaktywować goitrogeny? Ciężko powiedzieć.
Z dobroczynnych właściwości jarmużu, z uwagi na szczawiany, nie skorzystają także osoby z kamicą szczawianową oraz osoby przyjmujące leki rozrzedzające krew (z uwagi na bardzo dużą zawartość witaminy K).
Jeśli interesuje Cię tematyka ochrony przeciwnowotworowej, polecam artykuł o karotenoidach.
Bez obróbki cieplnej, na surowo, z dodatkiem bogatego w kwasy tłuszczowe z rodziny Omega 3 i lignany (regulują poziom żeńskich i męskich hormonów) oleju lnianego, oliwy z oliwek, bakteriobójczego czosnku i migdałów o wartościach których pisałam w poniedziałek!
Pesto! Do makaronu, do pieczywa, do tortilli, jako dip do maczania warzyw! Pycha!
- 3 garście jarmużu
- 2-3 małe ząbki czosnku
- listki z 2 krzaczków bazylii (3 garście)
- 100 ml oleju lnianego
- 100 ml oliwy z oliwek
- 4 czubate łyżki mielonych migdałów
- sól gruboziarnista (ja używam himalajskiej)
W malakserze umieszczamy jarmuż, czosnek i oliwę. Blendujemy na gładką masę.
Dodajemy bazylię, ponownie blendujemy.
Na koniec solimy do smaku i mieszamy z migdałami.
Aktualnie kupiłam wielkopolski.
A do kanapki pewnie ;)
Po otarciu trzeba zużyć w ciągu 3 miesięcy.
Joanna
Pisze Pani o tabletce na receptę, czy o taką receptę pownnam poprosić lekarza rodzinnego (przyznam, że lekarz rodzinny nigdy nie wspominał o potrzebie odrobaczywiania, obawiam się więc poprosić o taki lek - mogłaby pani podać nazwę tego leku?).
Czytałam kiedyś o nalewce z orzecha włoskiego i o pestkach z dyni, które to podobno mają też działanie odrobaczywiające. Czy ma Pani szerszą wiedzę na ten temat?
Z góry dziękuję za odpowiedz.
Są też osoby które mają taką "urodę".
Jarmużu nie gotujemy wcale. Czy w pesto, czy w koktajlach jemy na surowo więc ja bym była ostrożna.
Liczenie kalorii na początku ma służyć edukacji.
No i jak się je regularnie, zdrowo etc. to metabolizm nastawiony jest na spalanie. Wszystko działa jak w zegarku, spala się jak w piecu i jeśli zjesz coś więcej czy jakiś słodycz to organizm to spala pieknie.
Od pewnego czasu bardzo często korzystam z Twoich przepisów. Nie tylko pomogły mi zrzuciś zbędne kilogramy, ale pozwoliły inaczej podchodzić do diety i dzięki temu polubiłam gotowanie.
Chciała zapytać o niektóre małe słodkości. Od dziecka uwielbiam budynie, kisiele czy czekoladę, ale, od kiedy zaczęłam interesować się, jaki wpływ jedzenie ma zdrowie i sylwetkę jakoś przestałam jej jeść. Czy myślisz, że są tak szkodliwe i tuczące jak można przeczytać o tym w Internecie, czy raczej mogę sobie pozwolić na takie przyjemności parę razy w tygodniu?
Czy taka babka z pudełka jest ok ?
Uwielbiam Twojego bloga, i Ciebie, za to z jaką pasją i zaangażowaniem przekazujesz nam swoją wiedzę, aż wstyd byłoby nie skorzystać z niej;) Pozdrawiam.