Załóżmy, że argumenty przedstawione przez autora „Diety bez pszenicy” są jak najbardziej trafne i uzasadnione.
Dla przykładu weźmy mnie, ważącą jeszcze dwa lata temu 81 kilogramów. Planuję schudnąć. Opracowuję swój własny program odchudzający bazując na lekturze kilkudziesięciu książek tematycznych, artykułów, publikacji, wywiadów z profesorami etc. Bazuję na powszechnie dostępnej, aktualnej wiedzy z zakresu zasad żywienia i dietetyki. Wiem jak działa mój organizm, znam normy żywieniowe, wiem jak działają na organizm poszczególne produkty, wiem jak jeść, kiedy etc.
Po dwóch latach ważę 19 kilogramów mniej.
Wow ! Wyniki badań mam idealne, czuję się świetnie. Mój lekarz przeciera oczy ze zdumienia. Rewelacja.
Biorę do ręki książkę Williama Davis’a Dieta bez pszenicy i teraz to ja przecieram oczy ze zdumienia.
Powinnam mieć cukrzycę, nadciśnienie, otyłość brzuszną, demencję i ataksję.
O co chodzi ?
Co jest nie tak?
Dlaczego ani ja nie mam takich skutków, ani setki osób, które chudną stosując moje jadłospisy ?
Odłóżmy na chwilę gluten, bo ta książka wbrew pozorom nie jest o glutenie, a o rezygnacji z węglowodanów w ogóle ponieważ według autora ponoszą winę za otyłość.
Prześledźmy argumenty Williama Davis’a
1. Insulina
1. Każdy produkt który podnosi poziom cukru we krwi powodując tym samym wyrzut insuliny powoduje otyłość oraz gromadzenie się tłuszczu w okolicy brzucha (str. 20). To właśnie insulina jest odpowiedzialna za magazynowanie tłuszczu (str. 16, 80, 125).
Im wyższy poziom insuliny po zjedzeniu jakiegoś produktu, tym więcej odłożonego tłuszczu (str. 50).
2. Winę za powszechną otyłość ponoszą produkty pełnoziarniste i nie ma znaczenia czy chodzi o produkt z wysoką zawartością błonnika czy słodkie ciasteczko, ponieważ organizm nie odróżnia co jemy (str. 47) .
Autor krytykuje amerykański Departament Rolnictwa który zaleca ograniczenie węglowodanów prostych na rzecz węglowodanów złożonych i twierdzi że stopień przetworzenia nieznacznie wpływa na poziom cukru we krwi. Nie ważne czy produkt jest prosty, czy złożony, o wysokiej, bądź niskiej zawartości błonnika, powoduje podobny wzrost poziomu cukru (str.49).
Chleb pełnoziarnisty ma wyższy indeks glikemiczny niż sacharoza (str. 21) i tym samym podwyższa poziom cukru we krwi bardziej niż cukier (str. 48/49).
Winy za otyłość ludzi w USA nie ponoszą słodkie napoje, frytki i wszechobecne fast foody a produkty pełnoziarniste ( str. 17).
Cytat „Toteż gdy obmyślałem strategię mającą pomóc moim otyłym pacjentom ze skłonnością do nadwagi skutecznie ograniczyć poziom cukru we krwi, uznałem za logiczne, że najszybszym i najprostszym sposobem osiągnięcia wyników będzie eliminowanie produktów podnoszących ów poziom w największym stopniu – innymi słowy, nie cukru, tylko pszenicy” (str. 21/22).
Cytat „Poza niewielką ilością dodatkowego błonnika zjedzenie dwóch kromek razowego chleba tak naprawdę niewiele się różni, a często bywa nawet gorsze, od wypicia puszki słodzonego napoju albo zjedzenia batonika” (str. 49 i 50)
W związku z tym że węglowodany złożone podnoszą poziom cukru we krwi tak samo jak węglowodany proste autor wymieniając spożywane produkty na wielu stronach w książce pisze o : płatkach śniadaniowych, bułeczkach, ciastkach, herbatnikach, cynamonowych bajglach z rodzynkami, babeczkach, naleśnikach, obwarzankach etc.
Nie wspomina o razowym chlebie z ziarnami, musli z otrębami czy innych produktach, które powszechnie kojarzą się z produktami pełnoziarnistymi.
Na str. 20 autor opisuje też swój przypadek. Przytył 15 kilo. Biegał 5-8 km dziennie, stosował zrównoważoną dietę, unikał nadmiernej ilości mięsa oraz tłuszczów, i unikał niezdrowych przekąsek na rzecz mnóstwa produktów pełnoziarnistych. Co dziwne nie mógł schudnąć.
Dalej na str. 21 czytamy że na śniadanie jadał tosty, gofry i bajgle.
Ale to skomentuję w dalszej części.
3. Autor namawia do rezygnacja nie z samej pszenicy ale z węglowodanów w ogóle (str. 91 – 92, 237), także z produktów bezglutenowych.
A teraz uwaga !
Wiemy już że węglowodany = otyłość.
To ile tych węglowodanów według autor to samo zło ?
4. „Ludzie dbający o zdrowie, którzy przestrzegają konwencjonalnego zalecenia aby ograniczyć tłuszcze i jeść więcej „zdrowych produktów pełnoziarnistych” czerpią około 75 % kalorii w postaci węglowodanów z produktów pszennych”. Czytamy na stronie str. 118
5. Amerykańskie Towarzystwo Diabetologiczne zaleca cukrzykom zmniejszenie ilości tłuszczu, zwłaszcza nasyconego i dołączenie do każdego posiłku od 45 do 60 gramów węglowodanów pełnoziarnistych (str. 129) lub spożywanie od 135 do 180 gramów węglowodanów dziennie.
Ta ilość będzie stanowiła 55-60 % kalorii dziennie (str. 129).
Rezygnując z pszenicy a tym samym z węglowodanów spożywamy dziennie o 350-400 kcal mniej (str. 225 i znów 232).
Policzmy zatem !
Skoro 75 % kalorii stanowią węglowodany, a rezygnując z nich zyskujemy 350-400 kcal na zjedzenie innych produktów, załóżmy do obliczeń że zyskujemy 400 kcal, czyli tę wyższą wartość o której mówi autor, to nasza dieta wyjściowa będzie miała 533 kcal !
Ale zobaczmy jak by wyglądała nasza dieta w optymistycznej wersji, gdybyśmy założyli że energia czerpana z węglowodanów stanowi 55 % naszej diety (założenia punktu 5 powyżej) czyli ilość zgodną z normami żywieniowymi. Cały czas bierzemy pod uwagę to co mówi nam autor, że od węglowodanów tyjemy, a rezygnując z nich zyskujemy 400 kcal które możemy wykorzystać tak jak chcemy.
W tej sytuacji nasza dieta wyjściowa ma 727 kcal.
Czy to są wartości przy których będziemy tyli ?
Przecież to są ilości dużo poniżej PPM większości z nas !
Ale !!! Załóżmy teraz że te 55 % zgodne z normami żywieniowymi stanowią w połowie warzywa i owoce, a w połowie węglowodany które autor ma na myśli i które określa jako samo zło.
W tej sytuacji nasza dieta wyjściowa ma 1454 kcal. Też bez szaleństwa.
Moja ocena
1454 kcal które wyszły nam z ostatnich obliczeń to wersja najbardziej optymistyczna, zakładająca że z węglowodany (wyłączając z tego warzywa i owoce) stanowią 25 % naszej diety.
Wartość która nam wyszła to mniej niż publikowane przeze mnie jadłospisy, będące tylko wersją bazową, którą należy do siebie dostosować obliczając swoje indywidualne zapotrzebowanie i odpowiednio zwiększając kaloryczność.
Ja zeszłam najpierw do 1800, później niżej. To samo zrobiły inne osoby.
Dlaczego zatem schudliśmy?
Autor twierdzi że powinniśmy utyć i nabawić się szeregu chorób!
1. Po pierwsze dziwię się że autor książki będący kardiologiem twierdzi że ilość błonnika nie ma znaczenia, że nie ma znaczenia czy jemy pieczywo pełnoziarniste z błonnikiem, czy słodkiego batonika.
Otóż znaczenie ma kolosalne i potwierdza to szereg badań na temat wpływu błonnika na profilaktykę i leczenie wielu chorób dietozależnych. Cukier inaczej rośnie po batoniku, a inaczej po pełnoziarnistym pieczywie razowym z wysoką zawartością błonnika. I potwierdzi to każdy diabetolog. Ba ! Potwierdzi to każdy kto chociażby zmienił biały chleb na razowy.
Potwierdzi to mój tata, który jest cukrzykiem i jest na ułożonej przeze mnie diecie. Cukier na czczo poniżej 100, dwie godziny po posiłku poniżej 120 !
W diecie mojego taty 50 % stanowią węglowodany złożone.
Jak by to skomentował William Davis ? Że to cud ? Przypadek odbiegający od normy ?
2. Po drugie autor w kilkunastu miejscach w książce winą za otyłość obarcza zdrowe węglowodany pełnoziarniste, a wymieniając te węglowodany mówi o płatkach śniadaniowych, bułeczkach, ciastkach, herbatnikach, cynamonowych bajglach z rodzynkami, babeczkach, naleśnikach, obwarzankach etc.
Przecież nie o to chodzi ! To nie są potrawy spożywane przez osobę chcącą zdrowo się odżywiać ! To nawet nie są węglowodany złożone, a wysoko przetworzone węglowodany proste po których poziom cukru rośnie gwałtownie.
Dlaczego autor krytykując zalecenia mówiące o spożywaniu produktów pełnoziarnistych, w przykładach podaje węglowodany proste, głownie zaliczane do słodyczy ?
Przecież to dwie różne rzeczy !
3. Po trzecie insulina ma za zadanie mówiąc po ludzku „przetransportować” glukozę, czyli cukier do komórek. Tam glukoza zostaje spalona jako energia, a jeśli jest jej za dużo zostaje odłożona jako tłuszcz zapasowy.
Autor opisuje swój przypadek (na str 20):
Przytył 15 kilo. Biegał 5-8 km. dziennie, stosował zrównoważoną dietę, unikał nadmiernej ilości mięsa oraz tłuszczów, i unikał niezdrowych przekąsek na rzecz mnóstwa produktów pełnoziarnistych. Co dziwne nie mógł schudnąć.
Dalej na str. 21 czytamy że na śniadanie jadał tosty, gofry i bajgle.
Czy ktoś kto biega codziennie 5-8 km i stosuje dietę 1454 kcal (w wersji najbardziej optymistycznej – pomijamy już te wartości poniżej 1000 które wyszły nam z obliczeń ) jest w stanie przytyć !!!
Przecież całą energię, nawet z tych bajgli i tostów spali !
Mi się w tej książce wiele nie zgadza. Wiele się nie klei i jedno wyklucza drugie.
Co mamy dalej ?
1. Dalej czytamy że pszenica działa jak narkotyk. Chcemy jeść więcej i więcej. To oddziałuje na nasz mózg.
Jak ?
Od braku koordynacji ruchów, po nietrzymanie moczu, ataki padaczkowe na demencji skończywszy (str. 195/196)
2. Autor straszy ataksją móżdżkową, chorobą neurologiczną. Opis jest przerażający i zapada w pamięć. Aż odechciewa się jeść.
Dalej jednak pisze że nieprawidłowe markery glutenowe wykrywa się u 20 % chorych (str. 197).
Czy to jest liczba która pozwala stwierdzić że produkty pszenne wywołują ataksję?
A co z pozostałymi 80 -cioma procentami ?
3. Na stronie 217 dowiaduję się ze pszenica powoduje łysienie. Kurcze od 20 lat (a mam 32 lata) mam problem ze zbyt dużą ilością włosów na głowie i regularnie robię sobie degażowanie, aby mieć tych włosów mniej bo są za ciężkie.
55 % mojej diety stanowią węglowodany.
Dopiero od niespełna 3 lat odżywiam się inaczej.
4. Na stronie 224 autor opisuje osobę „cierpiącą na niedobór pszenicy””: ” szczupła, płaski brzuch, niskie stężenie trójglicerydów i wysokie dobrego cholesterolu HDL, właściwy poziom cukru, ciśnienie krwi w normie, pełna energii, dobrze sypia a jelita pracują prawidłowo”
Str. 225 – „innymi słowy, objawy „zespołu niedoboru pszenicy” to to że jesteś normalny, smukły i zdrowy.
Opis jakby mojej osoby, ale ja jem pszenicę ? O co więc chodzi ?
5. Na stronie 231 dowiaduję się, że jak już usunę pszenicę to nie będę potrzebowała egzorfin działających na mózg i jak na śniadanie zjem jajecznicę z 2 jaj z warzywami i oliwą, nie będę odczuwała głodu do południa.
Ktoś chce przetestować ?
Ja bym umarła z głodu.
6. Auto skreśla wszystkie węglowodany, nie tylko te z glutenem (str. 237). Twierdzi że powodują reakcje zapalne, cukrzycę, nadciśnienie, zapalenie stawów, choroby serca, udary etc.
Wiele osób tej pszenicy po prostu nie trawi. Alergie na gluten występują. Występują też nietolerancje dające różnego typu objawy.
Czy jeśli jakiś procent osób ma nietolerancję laktozy to wszyscy mamy teraz odstawić mleko?
Czy mam zrezygnować z serów, jogurtów i wszystkiego co zawiera białko mleka, bo część populacji ma na nie alergię ?
To samo jest z glutenem ?
Ostawiamy wtedy kiedy mamy nietolerancję lub alergię.
Otyłość i związane z nią choroby będą wywoływały jedzone w nadmiarze, ale ten nadmiar to nie jest 50 % diety z ich udziałem tym bardziej, że obliczyliśmy że jeśli z tych 50 % połowę będą stanowiły warzywa i owoce to przy założeniach autora mówiących że odstawiając węglowodany zyskujemy 400 kcal wychodzą nam 1454 kcal .
„eliminacja pszenicy bez eliminacji słodkich napoi, batoników czy kukurydzianych chipsów nie przyniesie efektów”.
Myślę, że to zdanie nie wymaga komentarza.
Książkę oceniam negatywnie.
Jeśli sięgnie po nią osoba mająca już za sobą szereg innych książek i własne doświadczenia, szybko wyłapie nieścisłości.
Jeśli jednak ktoś sięgnie po nią na początku swojej drogi, nieźle namiesza w głowie.
Polecam przeczytać w celach poglądowych, aby wyrobić sobie własne zdanie.
Nie zgadzam się z ideą całkowitej negacji węglowodanów a o tym jest ta książka mimo iż tytuł sugeruje co innego.
Wiele osób źle się czuje po pszennym glutenie, a dobrze po glutenie z owsa czy żyta. I trzeba obserwować reakcje organizmu.
Generalnie spostrzeżenia trafne, nie zgadzam się tylko z głodowaniem, bo ja nie głoduję ;) uzależnienie od pszenicy istnieje, przekonałam się jak eliminowałam ponad pół roku temu ją z diety, przeżycia za wesołe nie były :P
Ktoś chce przetestować ?
Ja bym umarła z głodu." Ja stosuję dietę bezglutenową, jem na śniadanie codziennie omlet z 3 jaj z duuużą ilością warzyw i nie jestem głodna, a potrafię zjeść naprawdę dużo. Zgadzam się ze stwierdzeniem Davis'a, że istnieje coś takiego jak uzależnienie od pszenicy - to zboże jest najgorszym syfem i każdy powinien z niego zrezygnować. Błonnik występujący w zbożu zapycha jelita, podrażnia je i osobiście uważam, że dobrze by było całkowicie z niego zrezygnować. Ale oczywiście, co osoba to inna opinia :)
Porozmawiaj sobie z lekarzami onkologami to naświetlą Ci dlaczego błonnik jest niezbędny. Powiedzą Ci co się dzieje jak nie ma błonnika w diecie. Jak to wpływa (oprócz jelit) na cukrzycę i choroby serca.
Mój tata któremu ułożyłam dietę cukrzycową dzięki błonnikowi (a ilość mu wrzuciłam dużą) unormował cukier, spadł cholesterol i triglicerydy.
Diabetolog była zszokowana i nie mogła uwierzyć że tata osiągnął takie efekty dzięki diecie.
Trzeba obserwować organizm ale też nie wolno skreślać czegoś ot tak dla zasady.
BTW, dlaczego komentarze muszą być przez Ciebie zatwierdzone, żeby się ukazały na blogu? To, że nie odpisujesz na maila...cóż masz do tego prawo, ale taka weryfikacja, wydaje mi się mocno przesadzona. Nie mówię o postach które stanowią naruszeniem zasad. Pozdrawiam Ania
Komuś może się wydawać że nie odpisuję na maile bo ........ ale ma FB mam 34 tysiące ludzi, na blogu każdego miesiąca 50 tysięcy. To ogrom i staram się jak mogę. Odpisuję ale z opóźnieniem.
Co do komentarzy muszą być moderowane. Inaczej blog byłby zawalony spamem w postaci komentarzy zawierających różne linki a na to nie mogę sobie pozwolić.
Każdego dnia dostaję dziesiątki komentarzy w stylu " Super post. Zapraszam do mnie na www ...... ".
Mój blog to nie tablica ogłoszeniowa.
Nie siedzę tu non stop i nie jestem w stanie wyłapać. Wiele osób komentuje poprzednie posty.
Porządek musi być. Ten blog to mój drugi dom, moje trzecie dziecko i na bajzel tu nigdy sobie nie pozwolę ;)
Co do mąki świetne wychodzą z orkiszowej. Ja ostatnio tylko z takiej robię a kiedyś tylko z krupczatki mi smakowały.
Trzeba to przesiewać.
Też nie była to moja pierwsza książka i na dodatek ma cukrzycę.
Jem węglowodany złożone, dużo błonnika, mam cukier w normie więc mocno byłam zaszokowana czytając co powinnam mieć a czego nie mam.
Świetny wpis, nareszcie ktoś spojrzał trzeźwo na twórczość, jak mi się wydaje, ukazującą się jedynie dla mamaony ;) Bo jak mniemam, to nie jedyna pozycja, z którą potrafisz się rozprawić.
To że np. 20-30 % ludzi nie toleruje produktu X nie znaczy że pozostałe 70 % ma je odstawić.
Trzeba obserwować swój organizm i w razie wątpliwości wykonać testy wykluczające bądź potwierdzające nietolerancję bądź alergię.
błonnik ma tu kluczowe znaczenie,
badaliśmy to glukometrem z moim tatą, inaczej wzrośnie poziom cukru po białym makaronie a inaczej po razowym
W jaki spoóśb obliczyć % węglowodanów w ciągu dnia?
Jeśli bym chciała spożywać przykładowo 30% węglowodanów dziennie - w jaki sposób to kontrolować?
ważne są też węglowodany przyswajalne które liczysz odejmując błonnik od węglowodanów ogółem
Pozdrawiam serdecznie i gratuluję świetnego bloga i w ogóle - takiego podejścia do życia! :))
Sama ograniczam pszenicę na rzecz żyta, orkiszu czy jęczmienia z tych glutenowych.
O tym też piszę w przedostatnim ostatnim akapicie artykułu.
I czekam na Twoją książkę! :) bez wahania bym ją kupiła i dla siebie i dla rodziców (Oni są bardzo anty-internetowi, a taka wiedza by Im się przydała)
Raz na jakiś czas pszenną wieloziarnistą bułkę można zjeść ale raczej jedzmy żyto czy orkisz. Gluten z tych produktów jest inny niż ten pszenny i takie pieczywo ma zdecydowanie więcej wartości.
Czy np. po mleku nie masz wzdęć, gazów etc.
Czy po produktach pszennych nie masz gazów, wzdęć, bólów brzucha, bólów głowy, mięśni etc. Jeśli tak to po których produktach ? Czy po pszennych a po żytnich nie ? Czy może po jednych i drugich ?
Na tym polega obserwacja nietolerancji. Są jeszcze pseudoalergie które nie wychodzą w testach (nie ma odpowiedzi immunologicznej) a dają objawy i wtedy obserwacja reakcji pacjenta jest kluczowa.
Przy obserwacji że po konkretnym produkcie jest konkretna reakcja warto zrobić testy na nietolerancję z krwi (są dokładniejsze niż skórne).
Często też osoby które w pewnym momencie mają blokadę utraty wagi mają nietolerancję pszennego glutenu.
Rok temu miałam epizod w cukrzycą ciążową z insulinoterapią. Przeczytałam mnóstwo książek, artykułów nie tylko w języku polskim stanowiących o najnowszych badaniach i... KAŻDA DIETA ELIMINACYJNA daną grupę żywieniową jest ZŁA! Co do samej pszenicy - nie mam wskazówek, ale może coś w tym być skoro niektórzy mają problemy z jej przyswajaniem.
Teraz, mimo tego, że nie muszę, nadal zachowuję wskazania diety cukrzycowej, czyli przede wszystkim duuuuuużo błonnika, węglowodany złożone (pieczywo pełnoziarniste, razowy makaron, brązowy ryż, otręby, kasze...), warzywa (głównie surowe, ponieważ przetwarzanie zwiększa indeks glikemiczny), owoce (np. jabłko jest genialne; jeden z niewielu owoców, które mogłam jeść nawet w najgorszym momencie ostrej diety), wysokiej jakości tłuszcze roślinne tłoczone na zimno (oliwa, oleje: lniany, kokosowy, rzepakowy), białko przeważnie roślinne (mąż jest wegetarianinem, więc dzięki temu i ja po trochu przechodzę na tę dietę).
Mam nietolerancję laktozy, jednak pozwalam sobie na jogurt naturalny, kefir, ser (rzadko), piję mleko sojowe. Odstawiłam herbatę, kawy nigdy nie piłam. W moim domu nie ma cukru białego. Do słodzenia używam: syropu z agawy, stewii.
Oj, za dużo się rozpisałam, a chodziło mi przede wszystkim o podkreślenie, że nie można żyć bez węglowodanów.
Takie książki są niebezpieczne jeśli trafią w ręce "niedoświadczonego dietetyczne" czytelnika. Powiedzmy, iż nastolatka z zaburzeniami jedzenia przeczyta takie BZDURY, zacznie się odżywiać według wskazówek autora-doktora (?) i tragedia gotowa.
13 kilo zrzuciłam przez pierwsze 6 miesięcy,
teraz ważę 62 kilo, więc w sumie przez niewiele ponad 2 lata schudłam 19 kilo
Jedz wg moich jadłospisów czyli ok. 1600 kcal.
Na Dukanie ludzie też chudli, tylko jakim kosztem ?
Wszystko odbije się na zdrowiu w przyszłości. Normy i zalecenia żywieniowe nie wzięły się mówiąc kolokwialnie z sufitu.
5.30 - sniadanie
9.00 - I przekąska
13.00 - Obiad
16.30 - II przekąska
19.40 - kolacja
zbliża się rok szkolny i będe musiałą nieco inaczej rozplanować posiłki, pomyślałam więc że może być tak:
5.00 - pobudka, mój rutynowy stretching
6.00 - 6.30 - sniadanie
od 8.00 do 14.30 jestem w szkole, więc
9.40 - jakaś drobna przekąska ( sok warzywny bądź owocowy, jogurt, serek wiesjki, jabłko lub inny owoc )
11.30 ( ewentualnie 12.30 { długie przerwy ] - II przekąska ( kanapka, ciastko owsiane, eko batonik, jakieś bakalie, jakiś mix owoców, warzywo, suszone owoce etc. )
15.00 ( gdy jestem już w domu ) - obiad
po obiedzie 1 h jakiegoś intensywnego treningu lub 1 h stretchingu
19.00 - kolacja
W weekendy i dni wolne od szkoł oraz święta zamierzam korzystać z poprzedniego planu dnia, czy mogę tak to zorganizować ? Co pani sądzi o takim rozkładzie? ;)
Czasem, raz na jakiś czas skuszę się na dodatkową słodycz jak jestem u kogoś czy na spotkaniu.
Moje dzieci słodycze jedzą 1-2 razy w tygodniu. Zimą raz, latem dwa razy ale na zasadzie że raz w tygodniu mogą zjeść dużo, po kokardę a ten drugi raz jeden kawałek czegoś. Coś małego.
1,5 % - 2 % tłuszczu to minimum.
Jest również w mięsie i produktach odzwierzęcych oraz tłustych rybach morskich.
tłuszcz czerpiesz z orzechów, pewnie oliwy też używasz , pijesz mleko, jesz jogurty etc.
Krytykuję dietę bez węglowodanów a taką zaleca W. Davis.
Ta książka powinna się nazywać Dieta bez węglowodanów.
Jadam pszenicę w ciastach, tortach, czasem biały makaron jak gdzieś jestem i nie ma innego. Nie mam z tym problemu.
W domu jednak wybieram inne zboża. Najczęściej żyto lub orkisz.
W czym tu widzisz brak konsekwencji ?
Morał jest taki co zresztą jest jasno w tekście napisane:
Co oznacza że ja jadam pszenicę i nic mi nie jest ?
To że nietolerancje są cechą indywidualną i to że np. ktoś ma nietolerancję składnika X nie oznacza że teraz wszyscy mają ten składnik z diety wyeliminować.
Nie można pisać że pszenicą wywołuje określone reakcje bo ni wywołuje u wszystkich. Że powoduje cukrzycę, nadciśnienie, demencję etc.......
Autor generalizuje. A ja tego nie lubię.
Zresztą przy ilościach jakie podaje autor (dokładni wyliczyłam kaloryczność) nikt nie utyje. Jedząc 533 czy niewiele ponad 700 kcal nie zacznie Ci się odkładać tłuszcz zwłaszcza jak ćwiczysz intensywnie.
W tej książce wiele się nie klei.
Nie jestem fanką pszenicy. Wolę inne zboża co nie znaczy że ją neguję całkowicie.
Dieta ma być różnorodna. Ma być miejsce i na orkisz i na żyto i na owiec, amarantusa i na komose etc.
Węglowodanów ma być 55 % z czego połowa to warzywa i owoce. Gdybym jadła samą pszenicę gdzie miejsce na resztę.
Problem czytania ze zrozumieniem to jednak problem powszechny.
Ja jestem nauczycielem i obserwuję to każdego dnia mojej pracy.
Owszem ograniczam pszenicę ale jej nie neguję i też jadam. Od czasu do czasu jadam nawet biały makaron.
Zresztą ten post nie jest o pszenicy !
Jest o węglowodanach.
Kurcze ale masz problem.
Wiesz to tak jakbyś napisała. W jadłospisie nie ma tortów a na blogu masz ?
Makaron z brązowego ryżu wygląda identycznie jak pszenny pełnoziarnisty .
Gryczany zresztą tak samo.
Luz ! Więcej luzu ! ;)
Myślę, że powinnaś spojrzeć na to nieco bardziej obiektywnie i ze spokojem przeczytać książkę raz jeszcze. Myślę, że przez twoje negatywne nastawienie już na samym początku lektury ominęłaś kilka wątków.
Autor zaleca rezygnację z węglowodanów w ogóle. W poście podałam stronę na której o tym pisze.
Ja nie twierdzę że nie tyje się od węglowodanów, od nadmiaru tak ale nie od ilości o której mówi autor.
Wyliczyłam jaka wychodzi kaloryczność.
Utyjesz przy diecie 533 albo 727 kcal ?
W książce jest masa nieścisłości i wypunktowałam je w większości.
Wyłap kontekst. Nie patrz ogólnikowo.
Gluten możesz wykluczyć z testów krwi. Niestety zespołu jelita drażliwego u tak małego dziecka lekarz nie określi badaniami. Tylko obserwacja.
To siedzi w głowie.
Na przyszłość zanim kogoś obrazisz i zarzucisz niekompetencję sprawdź swoją wiedzę.
będą się różniły te ze sklepu ekologicznego od tych przemysłowych, to na pewno
Pisałam zresztą i tym na blogu http://qchenne-inspiracje.blogspot.com/2014/06/chcesz-schudnac-i-zmienic-sposob.html
Cukier ma 100 na czczo i 120 dwie godziny po posiłku czyli idealnie.
Je owsiankę i nie ma skoków poziomu cukru. My z tatą mamy przebadane różne pokarmy. Tata cały czas robi krzywą cukrową i dokładnie wiemy po jakich produktach cukier rośnie a po jakich nie.
Dlatego tak krytycznie podchodzę do tej książki.
syrop maltozowy , płatki owsiane i pszenne (25%) , rodzynki , pszenica ekstrudowana , jabłka , tłuszcz roślinny , maliny 3 % , orzechy laskowe , emulgator : lecytyna sojowa.
Żle się czułąm po jego zjedzeniu, a mianowicie miałam uczucie cieżkości, wrażenie, ze pobolewa mnie głowa, jakbym zjadła jakiś naprawdę spory posiłek np. obiad..
Co to może oznaczać? Jakieś nietolerancje czy odzwyczajenie od słodyczy? Dodam, że w ogóle mnie do nich nie ciągnie,a wręcz odpychają mnie przeróżne ciasta i ciastka, gdy myślę o ich wartości odzywczej i energetycznej. Proszę Cię Gosiu o pomoc :(
Przerabiałam to kilka razy. Gdybym teraz zjadła np. kebaba przesiedziałabym do wieczora w toalecie.
Moja koleżanka weganka (nie z przekonań ideologicznych) zjadła jakiś czas temu jajko. Efekt był zaskakujący dla wszystkich. Stwierdziła po wyjściu z WC że mało życia nie skończyła.
Organizm odzwyczaja się od trawienia pewnych produktów jak ich nie spożywa.
To tak jak z laktozą. Trawi ją enzym laktaza.
Jeśli przestaniemy pić mleko ten enzym zaniknie i gdybyśmy po długim czasie znów zaczęli je pić będziemy mieli nietolerancję.