Wybór sprzętów do ćwiczeń w domu jest bardzo duży. Jeśli dysponujemy dużym metrażem, albo na przykład mamy w domu możliwość wygospodarowania oddzielnego pokoju do ćwiczeń, to w zasadzie nie ma ograniczeń (poza ceną).
Ja nie mam pomieszczenia, które mogłabym przeznaczyć na domową mini siłownię. Metraż mam co prawda duży, ale nie mam specjalnie miejsca na postawienie np. orbitreka, który jest świetnym sprzętem i polecam go każdemu kto ma na niego miejsce.
Potrzebowałam sprzętu do ćwiczeń w domu ponieważ ze względu na małe dziecko nie miałam możliwości wygospodarowania codziennie godziny na wyjście na siłownię czy pobiegać.
W związku z tym dwa lata temu jak zaczynałam się odchudzać zdecydowałam się na zakup stepera. Rozważałam też zakup rowerka stacjonarnego, ale obawiałam się, że skończy jako wieszak na pranie, a jeśli nie na pranie to zawsze znajdzie się w domu ktoś, kto coś na nim powiesi. Będzie mnie to kłuło w oczy, aż w pewnym momencie ten rowerek zacznie mnie wkurzać.
Wybór padł na steper. Jak oceniam ten wybór po 2 latach użytkowania ?
- Cena – stepery w porównaniu do innych sprzętów do ćwiczeń są stosunkowo tanie. Ich koszt waha się od 140,00 zł do 600,00 zł. Warto zdecydować się przynajmniej na tę średnią półkę.
Przez sześć miesięcy od zakupu (cała zima) mój steper był używany dwa razy dziennie po 40 minut. Zapłaciłam za niego 350 zł ,więc to nie jest najwyższa półka, ale już po miesiącu użytkowania zaczął skrzypieć i wymagał wprawnej ręki mojego męża. Nasmarowywać trzeba go było raz na miesiąc. Nie wiem jak przy intensywnej eksploatacji zachowałyby się te najtańsze i czy w ogóle wytrzymałyby moje tempo ćwiczeń. Poza tym skrzypieniem nic się z nim nie działo pod względem technicznym. Warto zapłacić ciut więcej, jeśli sprzęt ma być naprawdę eksploatowany. - Wielkość – jednym z powodów dla którego zdecydowałam się na zakup stepera był jego rozmiar. Można go schować do szafy, za fotel lub przenieść do innego pokoju.No i nie da się na nim suszyć prania.
- Nie trzeba wychodzić z domu, aby poćwiczyć – to jest niewątpliwy plus tego urządzenia pod warunkiem że mamy cel i chcemy go realizować. Jak damy się dopaść leniowi to nic z tego.
Szczególnie polecam mamom nie mającym z kim zostawić dziecka lub osobom nie mającym czasu na wyjście do siłowni. - Można ćwiczyć przed TV – ja ćwiczyłam na wiadomościach i rano oglądając Jarka Kuźniara.
- Regulacja siły nacisku – mój ma taką opcję. To ważne.Zwracajcie na to uwagę przy zakupie. Warto zacząć od najmniejszej siły, aby nie narobić sobie zakwasów. Ja pierwszego dnia porwałam się z motyką na słońce, a drugiego nie mogłam wejść po schodach.
- Monotonia – pół godziny na steperze to jednak nie to samo co pół godziny biegania. Nie zmienia się otoczenie no chyba że oglądacie seriale i w tym czasie zaplanujecie sobie ćwiczenia.
- Skrzypienie – każdy steper po pewnym czasie zacznie skrzypieć, taki już urok tego urządzenia. Warto kupić lepszy, aby skrzypienie minęło po nasmarowaniu i aby w ogóle minęło po nasmarowaniu i aby nie trzeba było smarować co dwa dni.
Polecam Wam zakup stepera. Ja cały czas go używam. Zamiast w czasie wiadomości siedzieć na kanapie wskakuję na steper. Od grudnia zapisałam się również na cardio w fitness clubie, więc na wiosnę pokażę się Wam jeszcze szczuplejsza :)) Marzy mi się jeszcze zrzucić 2-3 kilo i bardziej wymodelować sylwetkę.
W związku z tym na blogu będzie więcej dań fit i do zabrania ze sobą w teren.
A teraz jak na spowiedzi proszę się przyznawać jak ćwiczycie w domu ?
Ja od grudnia wracam do klubu i już się nie mogę doczekać.
Pozdrawiam Cię Iwonko i ściskam gorąco :) I już nie mogę się doczekać jak w weekend zrobię to Twoje ciacho :)
Pozdrawiam,
Najlepsze efekty w zrzucaniu wagi daje odżywianie + ruch a że jak zaczynałam się odchudzać to mój syn miał 2 lata i nie miałam go jak i z kim zostawić aby wyjść na godzinę codziennie na siłownię to ćwiczyłam na steperku.
Świetnie robi na nogi i brzuch. Ja oprócz samego chodzenia również ruszałam rękami góra dół i na boki. Starałam się aby całe ciało pracowało. Są stepery z takimi specjalnymi gumami i trzymakami na ręce. Ale i bez tego można sobie poradzić samemu.
Ja schudłam 13 kilo i też cały czas utrzymuję wagę. Po prostu jem inaczej i dużo ćwiczę. Świetnie się czuję jak się tak zmęczę ćwiczeniami.
Od grudnia będę wyciskać siódme poty na siłowni. Musze jeszcze jakieś 3 kilo zrzucić.
Pozdrawiam :)
Ta moja znajoma ucząc studentów powtarza im jak mantrę że nie mają prawa przepisać pacjentce hormonów bez badań hormonalnych (cytohormonów).
Powiem Ci że ręce opadają jak się patrzy na tych lekarzy. A podobno mają nie szkodzić. Tak przysięgali a do problemu pacjenta podchodzą moim zdaniem olewająco.
Anna
Idąc tym tropem od pływania mogą rozrosnąć się ramiona.
/Magda
/M.
zamień owsiankę na jogurt naturalny z mixem śniadaniowym
Chodzę na aerobik 2x w tygodniu od marca, ale efekty mizerne.
Mam go już 5 lat i jestem nim niezmiennie zachwycona. Choć już stary i w dodatku zakup marketowy, to nadal pracuje bezszelestnie, a w naprawie był tylko 1 raz.
Sama sobie opracowałam rozgrzewkę „przed orbitrekową” w oparciu o elementy starego, dobrego callaneticsu z lat 80-tych ubiegłego wieku. 20 lat temu robiłam cały zestaw 44 ćwiczeń z palcem w nosie i zajmowało mi to 1,5 godz :-) A warto wiedzieć, że jedna godzina calaneticsu, który pozornie wydaje się być dywanowy, jest równa wysiłkowi i efektowi 20-stu godzin klasycznego aerobicu! I choć jestem na bieżąco z nowymi trendami fitness, to uważam, że nikt nic lepszego nie wymyślił na modelowanie sylwetki przy minimalnym wysiłku i obciążeniu stawów.
Jakiś czas temu dołożyłam kilka elementów z hantlami od Jillian Michaels i kilka układów z wygibasami od Tiffany Rothe. Nie interesuje mnie natomiast tupanina, skakanki, czy pajacyki, bo prawdziwe cardio i tak zaczyna się dopiero na orbitreku, na którym kolana i stopy nie muszą uderzać o podłoże. Zresztą… nowomodne trenerki wyrastające jak grzyby po deszczu na całego plagiatują Callan Pinckney sprzed 30 lat dokładając tylko różne udziwnienia dynamiczne, które często tworzą barierę i zniechęcają osoby ze słabszą kondycją, większą nadwagą, chorym kręgosłupem czy kolanami, a tak być nie powinno. W tym przypadku lepsze jest wrogiem dobrego.
Wracając do orbitreka: czasem „biegam” z przełożeniem wysiłku na łydki (na śródstopiu), czasem z obciążeniem na uda (na piętach), czasem to głównie ramiona wprawiają w ruch pedały, a wówczas stopy są "wożone". Można też trzymać ręce na drążkach przy rozluźnionych łokciach, a wtedy „gibając” się w tułowiu na lewo i prawo robimy perfekcyjne boczki, czyli wcinamy sobie talię. I tu mała uwaga – jeśli zwalimy się jak worek kartofli na drążki, to niewiele z tego będzie – musi pracować całe ciało, każdy mięsień przy wciągniętym brzuchu. Im więcej przy tym ruszania biodrami tym lepiej. Fajnie jest ćwiczyć przy MTV lub Viva, do transmisji sportowych, wiadomości lub filmów.
Nadmiernego rozrostu łydek i ud na steperze, czy orbitreku nie trzeba się obawiać. Przy innym bowiem pulsie robi się spalanie i wysmuklanie, przy innym robi się masę - wystarczy kontrola i zwolnienie w odpowiednim momencie ( interwały są zresztą wskazane i konieczne). W budowaniu mięśni ma też znaczenie czas na przyrządzie.
Z tych samych powodów nie należy obawiać się hantli – nie robimy z nimi nic wysiłkowego, a dla początkujących pań wystarczą 1 kilogramowe. Ja muszę mieć przynajmniej 1,5 kg, bo lżejszych nie czuję, a bicepsów jak nie miałam, tak nadal nie mam. Więc jeśli ktoś ma miejsce na ten sprzęcik, to z czystym sumieniem polecam :-) Pół godziny rozgrzewki i tyle samo orbitreka wystarczy w zupełności (codziennie lub co drugi dzień). Można wybrać model o lżejszym kole zamachowym, można zaczynać od najniższej oporności, a każda pani da sobie radę. No i zrobiło mi się wypracowanie ;-) Pozdrawiam!