
Zbliża się Wigilia, zbliżają się święta. Stół będzie się uginał od smakołyków. Od karpia zaczynając, na pierogach i ciastach kończąc.
Ty właśnie zaczęłaś się odchudzać, lub jesteś w trakcie z bardzo dobrymi efektami.
Jak się w tym odnaleźć ?
Co jeść ?
Jak nie wyjść na dziwaka przy świątecznym stole ?
Pamiętam moją pierwszą Wigilię i święta na redukcji. Bałam się strasznie tego czasu.
Moje odchudzanie zaczęłam w bardzo niefortunnym czasie, bo na jesieni.
Wystartowałam dokładnie 24 października. Z dokładnym planem, pełna chęci i zdeterminowana.
20 grudnia było mnie 4 kilogramy mniej. Cieszyło mnie każde 100 g utraty wagi. Ważyłam się każdego ranka. Kilogramy spadały, a ja czułam się jakbym już dostała gwiazdkowy prezent.
W mojej rodzinie Wigilia to szaleństwo. Mama piecze mnóstwo ciast. Babcia robi najlepsze pierogi, które zawsze pochłaniałam w ilości wręcz hurtowej.
Stała wigilijna lista : barszcz z uszkami, smażony karp, pierogi, 4 rodzaje ciasta. Jak to wszystko podliczyłam wyszło mi prawie 2000 kcal na jedną kolację ! A ja jadłam wtedy 1800 kcal dziennie.
Do tego pierwszy i drugi dzień świąt gdzieś u cioci i znów powtórka.
Wizja zmarnowania tych 4 kilogramów w ciągu 3 dni była przerażająca.Za dużo mnie to kosztowało. Przestawienie się z dużych ilości jedzenia nie jest łatwe i wie to każdy kto zaczynał jakąkolwiek dietę.
Żołądek musi się przyzwyczaić do mniejszych porcji. Tak, tak. Musi się skurczyć. Liczysz godziny do kolejnego posiłku. Ssie cię w żołądku. Robisz kolejną ciepłą herbatę i myślisz czym by się tu zając, aby odwrócić uwagę od ssania w żołądku. Z czasem jest coraz lepiej i wytrzymanie trzech godzin od śniadania do przekąski nie jest już problemem. Organizm się przyzwyczaił.
I znów mam rozepchać żołądek i zaczynać od zera ? Zyskać te kilogramy ponownie i stanąć przed tym samym dylematem na Wielkanoc ?
Z drugiej strony w święta tyle smakołyków. Potrawy, które je się tylko raz w roku.
Nie chciałam też wyjść na dziwaka który w Wigilię będzie jadł mix sałat z winegretem.
Opracowałam więc plan jak przetrwać święta i dziś chcę Wam poradzić jak się odnaleźć za świątecznym stołem zarówno będąc na redukcji, oraz wtedy kiedy odchudzanie mamy już za sobą (tak jak ja) i dbamy o linię.
W święta łatwo stracić głowę. Od ilości potraw można dostać zawrotu głowy. No i na dodatek nie wiem jak Wy, ale ja mam wrażenie że w święta je się cały czas.
Kończy się śniadanie, zaczyna się kawa i ciasto. Po kawie pomału bierzemy się za obiad. Po obiedzie znów ciasto i jakaś herbata lub posiadówka u rodziny. Znów jedzenie.
Dziwić się później że na pogotowiu jak w mrowisku, bo co chwila przywożą kogoś z problemami jelitowymi.
Przede wszystkim trzeba uświadomić sobie że jedzenie to nie jest nasz wróg. Ale też to my jesteśmy Panem naszego ciała i umysłu i to my decydujemy co i ile zjemy. To nie sernik decyduje za nas, ani dziesiąty smażony pieróg, czy wielgachna dokładka sałatki z majonezem.
Bardzo często piszą do mnie osoby mające problem z jedzeniem kompulsywnym. Piszą, że nie mogą się pohamować przed jedzeniem. Że jak nie widzą to jest dobrze. Jak są w pracy i mają w boxach tyko tyle ile wzięli to jest dobrze, ale jak wrócą do domu i jest lodówka, zaczyna się koszmar. Jedzenie nie do opanowania. 1300 kcal w ciągu całego dnia i drugie tyle wieczorem, bez opamiętania.
Ale to pokazuje siłę naszego charakteru. Pokazuje czy to my rządzimy naszymi popędami, czy to nasze popędy rządzą nami.
To nie jest tak że „dobrze Ci mówić”. Ja nie jestem nadczłowiekiem. Też przez to przechodziłam. Też jadłam dużo. Bo smakowało. Bo dlaczego nie. Bo przyjemnie, smacznie etc. Ale trzeba spojrzeć w lustro i zapytać samą siebie „czy jestem zadowolona z tego jak wyglądam” ? „Czy podobam się sobie” ?
Jeśli usłyszę „nie”, to działam. A jak podejmę decyzję, nie ma już odwrotu. Tak było w moim przypadku.
Nie ma już dokładki, drugiej porcji sernika, batonika przy kasie w sklepie. To ja rządzę i to ja decyduje. Siła mojego umysłu i moja moc. Każde zwycięstwo nad taką pokusą daje jeszcze większą siłę. Buduje siłę charakteru. Buduje moc.
Waga spada, a ja czuję że jestem panią sytuacji.
I w tym jest siła!
Jak jeść w święta
Przygotowując się do wieczerzy wigilijnej nie wolno głodzić się cały dzień !
Jeśli przyjdzie nam do głowy oszczędzać kalorie cały dzień, po to aby w Wigilię sobie pofolgować, kłopoty trawienne i wzdęcia mamy murowane. Oprócz tego organizm zagłodzony w ciągu dnia większość z tego co dostanie na kolację odłoży w obawie, że znów zachce nam się zafundować mu głodówkę. Organizmu nie oszukamy.
W Wigilię jemy prawie tak samo jak każdego innego dnia. Piszę prawie, ponieważ jemy tego dnia lżej i mniej niż normalnie, ale regularnie. Zmniejszamy porcje o ok. 30 % i trochę je odchudzamy.
Co to znaczy ?
Kolacja będzie inna niż zazwyczaj. Cięższa i większa objętościowo. Odpuśćmy sobie zatem jajecznicę, czy kanapki na śniadanie i zastąpmy ją owsianką, lub jogurtem z granolą i owocem.
Na przekąskę zjedzmy owoc, lub wypijmy sok warzywno – owocowy, a na obiad lekką sałatkę z rybą, lub z samymi warzywami.
Wigilijny dzień ma być lekki, ale regularny. Dzięki temu żołądek trawi regularnie, a nasz organizm wie że za 3-4 godziny dostanie paliwa, tak jak się tego spodziewa. Nie będzie więc musiał magazynować wigilijnej kolacji.
Oczywiście pod warunkiem że nie zaczniemy szaleć.
Barszcz z uszkami, kawałek karpia, 2-3 pierogi. Dlaczego nie. Ale już dokładka karpia, czy pierogi w ilości naście sztuk to już lekka przesada.
Odradzam też sałatki z kapusty mimo iż to tradycja. Nie wiem jak u Wa,s ale u mnie do karpia podaje się surówkę z czerwonej kapusty. Od kiedy przestałam ją jeść skończyły się wzdęcia.
Ciasto w Wigilię radzę sobie odpuścić. Wieczór to nie jest pora na słodkości to po pierwsze, a po drugie cukier hamuje wydzielanie soków żołądkowych, więc ciasto po kolacji równa się zalegający karp w żołądku.
Mamy jeszcze dwa dni świąt i w te dni bez wątpienia znajdziemy czas na spróbowanie świątecznych wypieków.
Ja zawsze jadam ciasto w pierwszy i drugi dzień świąt do godziny maksymalnie 14 -tej ale na ogół do południa. Dzięki temu mam dużo czasu na spalenie tej porcji słodyczy, a do tego zjadam go zawsze minimum godzinę przed obiadem po to aby cukier nie zahamował wydzielania soków żołądkowych i nie zafundował mi żołądkowej fermentacji.
Uważajcie z ciastem. Ja mogę siedzieć przy stole zastawionym od początku do końca słodkościami i zjem kawałek. Żadna siła nie namówi mnie na zjedzenie kolejnego.
Jeśli jednak wiesz że na jednym się nie skończy, lepiej nie jedz wcale. Taką wyznaję zasadę.
Ilość ciasta na jeden świąteczny dzień to maksymalnie dwa kawałki.
Pamiętajcie o lekkim śniadaniu i lekkiej kolacji. Lekkie śniadanie zrobi miejsce na przedpołudniowy kawałek ciasta, a lekka kolacja uspokoi żołądek po popołudniowych posiadówkach.
Uważajcie na ilości. Spróbujcie wszystkiego, ale po trochu.
Delektujmy się jedzeniem, delektujemy się smakiem.
Wszelkie majonezowe paciaje radzę sobie darować. Sałatkę jarzynową możecie zjeść u cioci na imieninach. To nie jest typowa świąteczna potrawa. To nie jest tak że jak nie zjesz jej w święta, to będziesz na nią czekać cały rok.
Jedz to czego na co dzień nie masz. I zwracaj uwagę na ilość.
Jeśli znajdą się ciotki, które zaczną namawiać Cię na kolejny kawałek ciasta, bo „jeszcze tego nie próbowałaś, a jak tak się napracowałam” musisz być asertywna. Naucz się odmawiać. Powiedz grzecznie że zjadłaś już jeden kawałek i że drugi o tej porze i w konfiguracji z tym co już zjadłaś wcześniej to dla Ciebie za dużo. Poproś ciocię żeby zapakowała Ci ten pyszny kawałek ciasta który upiekła, a którego jeszcze nie spróbowałaś na wynos.
Jeśli zaczną mówić że świetnie wyglądasz, że po co się odchudzasz, że masz już męża i już się podobać nie musisz (słyszałam to wiele razy), że święta są raz w roku i że można sobie odpuścić podziękuj za dobre rady z uśmiechem i rób swoje. Nie pouczaj, nie przekonuj do swoich racji, nie namawiaj do przyznania racji Tobie. Rób swoje i pozwól ciotkom żyć swoim życiem.
To najlepsza metoda na rodzinny spokój. Nikt nie lubi być pouczany, a jeśli zaczniemy to robić nachalnie, w geście obronnym ciocia wystawi pazury i zrobi się nieprzyjemnie.
Jedząc wszystko, ale z umiarem nikt się do nas nie przyczepi, że wydziwiamy, że się napracował, a my nie jemy etc.
Pamiętam moją pierwszą Wigilię na redukcji. Jako jedyna wstałam od stołu lekka.
A zjadłam i barszcz z uszkami, kawałek karpia, i kawałek śledzia.
Resztę potraw zjadłam w kolejne dni świąt.
Jako jedyna wstawałam od stołu najedzona, ale nie przeżarta w każdy kolejny dzień świąt.
31 grudnia ważyłam kolejny kilogram niej. Mimo innego jedzenia w święta, mimo większej kaloryczności schudłam kolejny kilogram. W święta !
Kluczem jest regularność i ilość.
Nie musisz zadowalać całego świata.
Musisz postępować w zgodzie sama ze sobą.
Mam problemy z kompulsywnymi napadami jedzenia. Czasem bywa tak, ze cały tydzień trzymam się dzielnie, nie podjadam, nie jem za dużych porcji i wszystko jest ok. Potem przychodzi jakiś impuls, sama nie wiem, co i niszczę to, na co pracowałam tyle czasu. Przychodzą wyrzuty sumienia, złość na samą siebie, niemalże wstręt. Czuję wówczas, dosłownie czuję, jak robię się grubsza. To istny obłęd wiem, o tym, ale tyle razy próbowałam już coś z tym zrobić.
Bardzo dużo dało mi do myślenia stwierdzenie, że to ja żądzę moim ciałem i moimi popędami, a nie odwrotnie. To ja jestem panią. Niby banał, niby wiadomo, a jednak siedzi mi w głowie.
Naprawdę dziękuję.
Wiele osób się tego boi i uważa to za wstydliwą kwestię ale nie ma się czego wstydzić.
Życie po prostu.
Planuje w wigilię zjeść barszczyk z Twojego przepisu z uszkami, krokieta, 2 pierogi i tak się zastanawiam czy mogę do tego dorzucić jeszcze kawałek śledzia,albo sałatkę gyros tylko na jogurcie, co myślisz Gosiu ? Ciasto tak jak poradziłaś zjem sobie w pierwszy i drugi dzień świąt :)
Gyros jecie w Wigilię ? To mięso jest/.
Jestem nie wierząca i święta traktuję jak tradycję, a nie święto religijne. Większość pewnie mnie potępi za to, ale ja nie wierze i obchodzę święta.
Małgosiu, kiedyś polecałaś książki, które warto przeczytać. Masz jeszcze takie, szczególnie odnośnie żywienia po przeziębieniach,wzmacnianiu odporności, żywienia dzieci?
Życze Ci zdrowych, pogodnych Świat,odpoczynku w gronie ważnych dla Ciebie osób.
Zawsze jestem u teściów i u rodziców na święta.
Zazdroszczę siły woli i charakteru (woli -żeby odmówić sobie a charakteru - innym :)
Nie czepiam się tego co pisze Gosia, bo jej rady są bardzo dobre, tylko zastanawiam się, jak ja mam to pogodzić ...
Nie zjesz u jednych to drudzy się poobrażają ;)
Rano o 8, potem ok. 11 i o 14-tej.
Dwie Wigilie to zatem 4 i 5 posiłek.
Bez obaw zjedz po trochu i u jednych i u drugich.
a przez tyle lat zawsze jeździłam na 2 wigilie i musiałam więcej jeść przez to :)
Trzeba znaleźć umiar nad tym, aby to była miła i przyjemna kolacja, ale bez przesady. Szczególnie, że jakąś fanką wigilijnych potraw (oprócz zupy grzybowej) nie jestem.
Bardzo dobry wpis, dziękuję! Na pewno przeczytam go jeszcze raz w Wigilię :D
Jeśli masz zwolniony metabolizm trzeba go podkręcić.
Bardzo często nie ma znaczenia co jesz ale jak to jest ze sobą skomponowane.
- najmij się do noszenia i sprzątania;
- jak będą wciskać np. ciasto to powiedz, że teraz już nie dasz rady, ale jakbyś mogła swój kawałek wziąć do domu na jutro do porannej kawki to będziesz zachwycona, bo ciasto tak dobre, że szkoda je wpychać najedzonym, jak jutro na głodnego bardziej się nim podelektujesz (dobry bajer to połowa sukcesu ;);
- może w towarzystwie będzie jakaś młodzież młodsza, to się wykaż jako przedszkolanka i zwiewaj od stołu kiedy się da :)
- i przede wszystkim z uśmiechem "Dziękuję, już spróbowałam" albo "Dziękuję, właśnie jem" albo "Dziękuję, zaraz spróbuję. Ależ ciocia ma śliczną bluzkę! Gdzie ciocia ją kupiła?" i dalej gmerasz w jednym i tym samym kawałku karpia :)
Ostatecznie usiądź w najdalszym i najciemniejszym kącie albo postaw przed sobą wazę z barszczem, żeby swój talerz zasłonić :)))
kolejny kawałek ciasta smakuje równie dobrze, jak pierwszy.
Więc poprzestań na jednym ;)
Komuna dawno minęła. To kiedyś dawało się słodycze na święta bo cały rok niczego w sklepach nie było. Pamiętam jako dziecko słodycze w paczkach od rodziców z pracy. Jak się reglamentowało te ilości aby starczyły jak najdłużej.
Te czasy mamy za sobą więc warto uświadomić rodzinie że słodkości w sklepach 365 dni w roku od groma i cześć ;)
U nas są pierniczki z lukrami kolorowymi i ciasta. Dzieci to jedzą bo wiedzą że pierniczki są raz w roku. No i u teściów jedzą jeszcze takie cukierki maczki bo też są tylko na święta.
A jak zrobiła specjalnie dla Ciebie to poproś o zapakowanie na wynos. Zjesz następnego dnia.
Sernik kocham. Na święta piekę na herbatnikach, czyli w zasadzie sama masa serowa.
Poza tym i tak najlepszy jest piernik - najbardziej aromatyczne ciasto, najmniej słodkie (oczywiście jak ktoś umie słodzić) a same przyprawy pozytywnie wpływają na trawienie.
Świetny wpis.
W prawdzie nie świętuję w grudnia a dopiero w styczniu ale Twoje propozycje i tak zagoszczą na moim stole wigilijnym:)
Jeszcze raz Wesołych Świąt!!
Ania.
Nie będę rozpisywała Wigilii i kolejnych dni świąt. Uznałam że nie ma to sensu. Każdy jest wtedy w gościnie więc i tak nie będzie się trzymał rozpiski.
A na dni świąteczne mogłabyś chociaż taki ramowy jadłospis podać - co zjeść w ciągu dnia i mniej więcej co na kolację typu: 3 pierogi, dzwono karpia, talerz zupy albo 2 pierogi, porcja śledzia i 2 łyżki klusek z makiem.
czy jest mozliwosc ulozenia jadlospisu dla mnie?czy podjelabys sie tego?oraz czy jadlospis moglby uwzgledniac 4 posilki?nie mam.mozliwosci zjedzenia 5 posilkow bo mam.tylko jedna przerwe w pracy.
Pozdrawiam i czekam na odp
Ania
Kluczowe będą kwasy Omega, cynk, magnez, witaminy z grupy B oraz żelazo i witamina C.
Jeśli ktoś ma problem z wielkością mojej porcji to bardzo mi przykro. Nic na to nie poradzę.
A spotykamy się po to aby miło pogawędzić, spędzić razem czas, podyskutować na jakiś ciekawy temat a nie po to aby kogoś nakarmić po kokardę.
A ja uważam, że nic się nie stanie jak z jemy troszkę więcej w święta, a po świętach jeść mniej i wszystko wróci do normy. Wiem to z doświadczenia:-)
Błogosławionych Świąt:-)
Gosia
Jestem bardzo chuda wiec odpowiedź ze jestem na diecie nie wchodzi w gre