Kolejna konferencja za mną. Bardzo lubię tego typu spotkania podczas których oprócz dyskusji na temat strategii żywieniowych popartych najnowszymi badaniami naukowymi, można też wymienić się doświadczeniami z innymi dietetykami.
Bilet na tę konferencję kupiłam 10 sierpnia i wówczas 23 listopad wydawał mi się terminem tak bardzo odległym, a tu już po 😉 Czas biegnie jak oszalały. Nie przeraża Was to czasem ? 😉
Tematem konferencji był min. wpływ jakości żywności na stan naszego zdrowia. Pestycydy, herbicydy, hormony, GMO, chemiczne dodatki, oporne na antybiotyki bakterie, różnice w wartościach odżywczych między żywnością produkowaną przemysłowo, a żywnością ekologiczną. Wpływ glifosatu na nasza wątrobę, jelita czy ogólnie układ immunologiczny. Tematy szalenie ciekawe, a kwestia glifosatu dość głośna ostatnio i dla mnie osobiście bardzo niepokojąca.
Nie każdy może pozwolić sobie na zakup żywności ekologicznej, certyfikowanej. Czynnikiem decydującym w moim przekonaniu jest głównie cena, ale i dostępność. Wnioski z dyskusji oczywiste, ale bardzo trudne do wdrożenia.
Ja często spotykam się z sytuacją kiedy pacjent „kręci nosem” że do diety wpisałam np. makaron z soczewicy. Ograniczamy mięso, potrzebujemy uzupełnić zapasy żelaza, makaron z soczewicy jest fantastycznym sposobem na to aby zwiększyć udział białka jednocześnie zwiększając udział żelaza. Jest jednak produktem innym, niestandardowym. Obawiam się że zalecając zakup żywności wyłącznie ekologicznej mogłabym zebrać spore cięgi.
Rozmawialiśmy o zespole jelita przesiąkliwego, barierze jelitowej, o przyczynach, leczeniu, wpływie stanu zapalnego na organy wewnętrzne, układ hormonalny czy nerwowy .
O dysbiozie jelitowej w kontekście stosowanych przewlekle leków, znaczeniu mikrobioty w nadwadze, otyłości i cukrzycy typu II. Również o korelacji jelita – skóra, czy jelita – mózg – depresja. Mogłam wreszcie osobiście poznać doktor Mirosławę Gałęcką z czego bardzo się cieszę. Jestem ogromną fanką pracy Pani doktor. Czerpię pełnymi garściami ponieważ pacjentów z problemami jelitowymi mam coraz więcej.
Dyskutowaliśmy również o diecie wegetariańskiej w chorobach tarczycy, w ogóle o diecie w chorobach tarczycy, o suplementacji, o najnowszych wynikach badań. O tym że doniesienia/zalecenia z internetowych forów, czy nawet części książek nie znajdują pokrycia w dowodach naukowych. Wspaniale było spotkać się i porozmawiać oko w oko z Pauliną Ihnatowicz która zaraz po dr Hannie Stolińskiej dała naprawdę fantastyczny wykład.
Chciałabym zatrzymać się na chwilę na EBM (medycyna oparta na dowodach naukowych). Wiele razy oberwało mi się za to że w diecie osoby z Hashimoto nie wykluczyłam glutenu, nabiału, brokuła czy kaszy jaglanej. Usłyszałam że się nie znam i że marny ze mnie dietetyk. Przykre to jest, że bardziej ufamy temu co powie znana celebrytka czy napisze ktoś na forum internetowym niż badaniom naukowym. Dla mnie wyznacznikiem jest zawsze EBM.
Nie napiszę diety zgodnie z wytycznymi Twojej koleżanki która też ma Hashimoto i w takiej czy innej książce wyczytała, że taki czy iny produkt należy definitywnie odstawić. Bez znaczenia czy masz na ten produkt alergię czy nie.
Mówiłam Wam o tym wielokrotnie na instastory. Na szkoleniu dotyczącym Kształtowania Kobiecej Sylwetki Tadeusz Sowiński powiedział „w dzisiejszych czasach trzeba mieć niezłe jaja żeby na własnym facebooku napisać że nie trzeba odstawiać glutenu w hashimoto”. Można zebrać za to spory hejt.
Takie konferencje dają mi dużo siły. Bardzo je lubię i będę w nich uczestniczyć regularnie.
O jakiego rodzaju siłę chodzi? O pewność tego jak pracuję i na czym bazuję. Na jakim fundamencie.
Nie na zasłyszanych teoriach, nie na tym co pomogło koleżance, co pacjent usiłuje na mnie wymusić.
A tak się zdarza. Jest mi ogromnie przykro kiedy słyszę że się nie znam bo wszędzie piszą że w Hashimoto to nie wolno glutenu, nabiału, strączkowych, psiankowatych etc. Nie ważne co mówią badania naukowe. Ważne co piszą na forach internetowych.
Nie mówię tylko o Hashimoto. Często błędne wyobrażenia krążą wokół innych jednostek chorobowych. Wiele kontrowersji czy dziwnych teorii krąży wokół dietoterapii insulinooporności.
Czasem naprawdę ciężko się z tym mierzyć tym bardziej że wiem, że gdzieś w sieci mogę za to oberwać.
Po każdej kolejnej konferencji dociera też do mnie, że nie wszystkim mogę pomóc i że muszę się z tym pogodzić.
Są przypadki w których medycyna rozkłada ręce. Nie można więc oczekiwać cudów od dietetyka. Dieta może wspomóc procesy leczenia, ale w skomplikowanych przypadkach na efekty trzeba poczekać. Dziś żyjemy w czasach gdzie każdy chce efektów na już, za miesiąc, za dwa. Czasem na efekty trzeba poczekać pół roku, rok. Połączyć dietoterapię, farmakoterapię, redukcję stresu, zmiany w stylu życia.
Bywa że nawet w badaniach naukowych 70% badanych osiąga spektakularne efekty, a 15% nie osiąga żadnych.
Wczoraj wrzuciłam Wam na facebooka screen maila od Basi z którą walczymy. Basia oprócz niedoczynności tarczycy ma szereg innych chorób. Przyjmuje silne leki. W dietoterapii wszystko trzeba wziąć pod uwagę.
Mamy progress. Basia w końcu gromadzi zapasy żelaza w postaci ferrytyny. FT3 które w dużej mierze odpowiada za samopoczucie, wzrosło z 16 do 33%. Czołgamy się, ale idziemy do przodu. Gdyby nie silne leki, i FT3 (konwersja zachodzi także w jelitach) i ferrytyna (wchłanianie i transport) rosłyby szybciej co przełożyłoby się na efekt całościowy. Publikując ten screen chciałam Wam przekazać że czasem na efekty trzeba poczekać ponieważ szereg innych czynników wywiera wpływ. Gdyby nie te czynniki mogłybyśmy biec, a tak się czołgamy. Mimo wszystko obydwie jesteśmy zadowolone bo czołgamy się, ale do przodu. Bądźmy cierpliwi. Poprawa stanu zdrowia często wymaga czasu.
Czasem warto zaufać dietetykowi ponieważ dieta musi być dostosowana do stanu zdrowia, dobrze zbilansowana. Czasem może być inna niż ta stosowana przez nas aktualnie, ale dla zdrowia warto dokonać zmian. Nie każdy jednak jest na te zmiany gotowy.
Chcę Wam też pokazać że czasem redukcja nie idzie tak jak tego oczekujecie.
Bywa że dietetyk dostaje po uszach w rozmowie między koleżankami, czy gdzieś w czeluściach internetu tymczasem warto napisać maila i wspólnie znaleźć przyczynę.
Przyczyną wcale nie musi być źle ułożona dieta. Wpływ może mieć naprawdę szereg czynników i wspólnie można znaleźć przyczynę.
Poniżej bardzo lakoniczny mail jaki otrzymałam wczoraj oraz moja odpowiedź.
Po każdej odbytej konferencji czuję się mocniejsza. Silniejsza. Wiecie że kończę studia, ale studia dają wiedzę bardzo ogólną. Podstawą w tym zawodzie są szkolenia, kursy, konferencje.
Mogę Was zapewnić że stale będę się rozwijała. Głównie dla siebie bo kocham to co robię, ale i dla Was.
Ogromnie liczę na to że będziecie mnie w tym wspierać.
Więcej opinii od moich pacjentów znajdziecie na dole strony.