Chciałoby się powiedzieć, święta, święta i po świętach, ale przed nami Sylwester, po nim ferie, więc cały czas coś się będzie działo 😉
Powiem Wam, że ja już jestem praktycznie myślami na stoku. Uwielbiam jazdę na nartach i już się nie mogę doczekać szusowania od rana do nocy. Oby tylko śnieg dopisał.
Sprzęt gotowy, dokupiłam jeszcze dla siebie porządne narciarskie skarpety na które mąż namawiał mnie już w ubiegłym roku, ale nie wierzyłam że skarpety za cenę która zwala z nóg są w jakikolwiek sposób lepsze niż te moje z supermarketu. Okazało się że ani mężowi, ani dzieciom nogi nie marzły. Mi marzły. Ale człowiek uczy się zawsze na swoich błędach 😉 Jakże by inaczej 😉
Kochani. To czego potrzebujemy na stoku najbardziej, oprócz oczywiście sprzętu i dobrego humoru, to energia.
Na stoku nie odchudzamy się!!!! Jemy posiłki energetyczne bo podczas jazdy spalamy naprawdę dużo kalorii. Podstawą diety narciarza są węglowodany złożone, zdrowe tłuszcze które działają przeciwzapalnie oraz białko. Idealnym śniadaniem dla mnie podczas sezonu narciarskiego są omlety. W jednodniowym jadłospisie który dla Was przygotowałam jest omlet z masłem orzechowym który zapewnia mi mega sytość praktycznie aż do samego obiadu. Do tego sok pomarańczowy aby ułatwić wchłanianie żelaza oraz mała kanapeczka z chleba razowego z masłem. Masło ja osobiście pomijam, ale wpisałam do jadłospisu bo wiem że wiele z Was nie wyobraża sobie pieczywa bez masła.
Przekąską na wynos którą można zrobić w bardzo prosty sposób są kulki energetyczne. Mam je zawsze w plecaku. Po intensywnym szusowaniu dodają prawdziwego kopa. W plecaku zawsze mam też wodę, banana, orzechy i sok owocowy w plastikowej butelce.
Jeśli macie kwaterę w której gotujecie sobie sami polecam zakup termosu. Wówczas ciepły obiad trzymamy w nim w samochodzie owinięty dodatkowo w koc.
Bywa że chodzimy zjeść obiad do knajp przy stokach, ale mój żołądek po 3 dniach odmawia takiego jedzenia i muszę wracać na moje gotowanie.
Wieczorem zmęczona po całym dniu zazwyczaj nie mam ochoty na jedzenie kolacji, ale nie dlatego że nie jestem głodna, ale jestem po prostu zmęczona. Wówczas jogurt ze słodką konfiturą i granolą jest jedyną rzeczą która przejdzie mi przez gardło. Jak odsapnę, odpocznę, mogę zjeść coś innego, np. kanapkę.
Ze sobą zabieram też kubek masła orzechowego. Mój hit to masło z orzechów nerkowca.
Masła od WRC FitLine to masła wytwarzane wyłącznie z orzechów. W 100%. To produkty organiczne, bez soli, cukru i tłuszczu palmowego. Bogate w działające przeciwzapalnie nienasycone kwasy tłuszczowe.
Sól morską i ksylitol ma jedno z maseł z orzechów arachidowych (nie wszystkie z arachidowych mają) ale polecam Wam je bo jest najlepsze do kulek energetycznych.
Masła z orzechów arachidowych to produkt bogaty w witaminy z grupy B (B1, niacynę, B5, B6, B12) C, E oraz magnez. Masło migdałowe zawiera bardzo dużo wapnia i miedzi, a moje ulubione z orzechów nerkowca witaminy z grupy B, witaminę E, K oraz selen, fosfor, miedź, magnez i żelazo.
Dla osób które chcą zjeść energetycznie, ale nie mają na tyle pojemnego żołądka aby zjeść bardzo dużo (ja jestem taką osobą) polecam masła orzechowe oraz orzechy w ogóle.
Jak zrobić kulki energetyczne ?
Robi się je bardzo prosto.
Przepis na 4 kulki energetyczne:
- 2 łyżki masła orzechowego
- 4 łyżki płatków owsianych
- 4 suszone śliwki lub suszone morele
Sposób przygotowania:
- Śliwki lub morele kroimy w drobną kosteczkę. Mieszamy z masłem orzechowym i płatami owsianymi. Formujemy kuleczki.
- Gotowe kulki przechowujemy w lodówce.
Kochani do dnia 7 stycznia na hasło qchenneinspiracje możecie skorzystać z 10% rabatu na produkty WRC Fitline.
Zachęcam Was też do polubienia fanpage marki ponieważ pojawiają się tam fajne promocje.
Wpis powstał we współpracy z marką WRC Fitline.