
Moi drodzy, od dziś do 10 lutego można oddawać głosy na blogerów w konkursie Blog Roku 2014.
Jakiś czas temu pytałam Was na Facebooku, czy mam zgłosić się do tego konkursu.
Nie byłam do tego przekonana, ponieważ mi, jako blogerce i dietetyczce, ten konkurs nie jest do życia niezbędny. Żaden konkurs, żadna wygrana w jakimkolwiek konkursie nie zwalnia z ciężkiej pracy, nieustannego dokształcania się, doskonalenia warsztatu i 100 % zaangażowania w to, co się robi.
Ja kocham swoją pracę, kocham pisać dla Was diety, pisać artykuły, uwielbiam dostawać od Was listy z metamorfozami, bo to dodaje mi skrzydeł i energii każdego dnia.
Dlaczego więc wystartowałam ?
Za chwilę kolejna wiosna i kolejny zmasowany atak dziwacznych diet w gazetach, mediach, internecie. Mnóstwo osób będzie przekonywało, że dziwaczne głodowe diety sprawią, że latem wskoczysz w bikini i będziesz królową plaży.
Firmy farmaceutyczne będą bombardowały swoją ofertą cud w niemal każdym bloku reklamowym.
Oddając swój głos na Qchenne inspiracje nie oddajecie swojego głosu na mnie osobiście, ale na światopogląd i idee, które promuję. Marzy mi się, aby ludzie w końcu zrozumieli, że szczupła sylwetka nie oznacza drakońskich diet i wyrzeczeń. Bo już nie tylko Małgosia schudła jedząc normalnie i zdrowo. Za Małgosią stoją już setki osób. Nie jestem już samotnym okrętem, ale mam za sobą całą flotę.
Marzy mi się, abyśmy zostali zauważeni. Nasz światopogląd. Aby się w końcu przebić przez dietetyczne lobby i powiedzieć głośno: jedz normalnie i chudnij zdrowo!
Lobby firm farmaceutycznych jest ogromne. Za drakońskimi dietami idzie ogromny przemysł suplementów diety na odchudzanie i na wyniszczenie organizmu, które owe diety spowodują. Sama jestem od miesiąca wręcz bombardowana takimi propozycjami. Na szczęście nie muszę tego robić, bo ja nie żyję z reklam na blogu. Rekomenduję tylko to, do czego sama jestem w 100% przekonana.
Marzy mi się, aby przysłowiowa Pani Kowalska przestała wierzyć czasopismom dla Pań, że dieta 1000 kcal odchudzi ją o 10 kilo w 2 miesiące. Aby zrozumiała, że każda taka dieta spowalnia metabolizm i kończy się efektem jojo, a tego kolorowa gazeta niestety jej nie powie.
Mnóstwo moich klientów to właśnie osoby, które zaufały dziwacznym dietom. Po 2 miesiącach zdrowego, normalnego odżywiania same nie mogą w to uwierzyć. To nieprawdopodobne, jak dorosłej osobie można wmówić że jedzenie 1000 kcal i w kółko tego samego może ją odchudzić na stałe.
Marzy mi się, aby nasz głos i światopogląd przebił się do powszechnej świadomości.
Jeśli zgadzasz się z moją teorią i masz ochotę powalczyć ze mną, będzie mi ogromnie miło, jeśli wesprzesz mnie swoim głosem.
Rozumiem, że jeśli głosuje się własnym portfelem, to nie jest to takie proste, dlatego tym bardziej dziękuję za wszystkie oddane głosy.
05.02.2015
Z całego serca dziękuję za głosy i przemiłe słowa. Jest mi naprawdę bardzo miło 🙂
Marta
Pozdrawiam
Ewelina
Pozdrawiam
Kasia
Mój oddany dziś SMS to jeszcze jedna kropla która drąży skałę nie siłą ale częstym spadaniem (jak mówi stare przysłowie pszczół :)
Małgosiu blog który prowadzisz jest dla mnie prawdziwą inspiracją.
Dzięki, że nas wspierasz i dzielisz się swą ogromna wiedzą i doświadczeniem.
Pozdrawiam Dorota;)
Malgosiu oby spelnily sie Twoje marzenia, o ktorych pisalas wyzej. Powodzenia!
Dzieki jej poradom i swietnie napisanym tekstom zmienilam na lepsze moje podejscie do odzywiania,gotowanie stalo sie przyjemnoscia.
Blog jest bezkonkurencyjny, chce zeby wygral z calego♥!
Dorota
Pozdrawiam,
Gosia
ŻYCZĘ POWODZENIA
Mam jeszcze pytanie. Mam spory niedobór żelaza,wyczytałam gdzieś w komentarzach,że poleca Pani spirulinę. chciałam zapytać,w jakiej formie ją zażywać? tabletki, sproszkowana? Poleca Pani jakąś konkretną firmę? wyczytałam,że jest to niemały wydatek (jak na tabletki), czy naprawdę jest to tak skuteczne?
Pozdrawiam serdecznie
Ja stosowałam w tabletkach. Dziś wzięłam ostatnią.
Robię przerwę i wrócę do niej późną jesienią.
Łącz produkty bogate w żelazo z produktami bogatymi w witaminę C. Żelazo się wtedy lepiej przyswaja.
Przeczytaj też mój post o hemoglobinie.
Małgosiu, mam pytanie. Odżywiam się dobrze, wg. twoich sugestii już od ponad roku. Błonnika w mojej diecie już od dawna nie brakuje. Jem pięć posiłków dziennie co 3 godziny. Pszenicy, poza otrębami praktycznie nie jadam. Mięso tylko dwa razy w tygodniu, najczęściej indyk. Wędlin w ogóle. Rzadko jednak sięgam po jogurty i kefiry - ze 2 razy na tydzień. Mój problem polega na tym, że praktycznie po każdym posiłku mnie wzdyma i mam gazy. Dziś na kolację o 19.00 zjadłam zupe z soczewicy i czuje sie fatalnie. Ale po soczewicy to rozumiem. Mam jednak to samo po owsiance, czy na mleku zwykłym czy sojowym czy ryżowym. Po każdym chyba chlebie, każdym obiedzie, a nawet i owocach. Z różnym nasileniem. Co mam robić? Czy warto kupić coś typu Espumisan czy jak to tam sie nazywa? Dodam , że ćwiczę po ok 1 godz, średnio intensywnie, 5-6 razy w tygodniu
Mnie czerwony dywan nie kręci, ale chcę utrzeć nosa lobby dietowemu bo sama jestem od miesiąca zasypywana propozycjami zareklamowania różnych specyfików.
Odmawiam ponieważ jestem takim specyfikom przeciwna. Ale firmy tego nie rozumieją. Jeden Pan mi nawet napisał że co mi szkodzi, przecież zarobię na tym. Nie potrafił zrozumieć że ja nie chcę na tym zarobić, że ja nie potrzebuję takiego zarobku, zarobku na produkcie któremu jestem, przeciwna. Nie potrafił pojąć że mam zasady i te zasady są dla mnie droższe od pieniędzy.
Myślę że nie ma się czego bać.
Polecam też książki Michała Tombaka.
Myślę że na początek wystarczy ;)