Tak się ostatnio składało, że będąc na mieście często odwiedzałam kafejki i miejsca serwujące przeróżne koktajle.
Sezon w pełni wiec wybór jest przeogromny, piękna kolorystyka, hipnotyzujący zapach owoców.
W niektórych można nawet zamawiać koktajle własnej kompozycji.
Prawda jest taka, że zimne, owocowe smoothies jak na mieście skwar niemiłosierny, wielokrotnie ratowały mi życie. Rozgrzana do czerwoności przymykałam oko na cenę:)
Siedząc z przyjaciółką i omawiając „bardzo ważne kwestie natury egzystencjalnej” człowiek zatraca się w czasie. Jest gorąco a owocowe smoothies smakują wyjątkowo dobrze zwłaszcza wieczorem przy zachodzie słońca.
Cena bezalkoholowych jest jeszcze do „ugryzienia” ale ceny smoothies z alkoholem szybują niebezpiecznie wysoko. A wiadomo, że na jednym się zwykle nie kończy 😉
Dlaczego by zatem nie zrobić sobie takiego drinka w domu i nie wypić go na tarasie, pod parasolem, na leżaczku, wśród kwiatów w miłym towarzystwie męża o zachodzie słońca lub nie zaprosić koleżanki na babskie pogaduchy do później nocy.
Tak oto powstał mój arbuzowy smoothie w wersji tylko dla dorosłych. Smakuje wybornie i uwierzcie mi na słowo, doskonale poprawia humor 🙂
- kilka kawałków arbuza (ilość tak naprawdę dowolna ale im więcej tym lepiej)
- 200 ml soku pomarańczowego ( 2 dojrzałe pomarańcze)
- jeden banan
- 200 ml Martini Bianco (oczywiście tę ilość można dowolnie zmieniać )
Pozdrawiam
myszkagotuje.blogspot.com
Natomiast do koktajli używam Ariete tutti frutti 420
Pozdrawiam,
Przepis cudo, wypróbuję ;)
Uwielbiam twój blog Gosiu :)