Dziś w Najczęściej Zadawane Pytania temat nurtujący wiele osób planujących w końcu coś zrobić ze swoją wagą i sylwetką.
Ile powinnam jeść, aby schudnąć ? To pytanie słyszę bardzo często.
Wielu osobom się wydaje, że najlepiej tyle co nic, jak najmniej się da, byle przeżyć. Wielu dietetyków, aby sprostać wymaganiom i naciskom swoich pacjentów, wymyśla coraz to nowsze, głodowe diety.
Nastawienie na szybki efekt, za wszelką cenę, bez względu na konsekwencje wpędza nas jednak w ślepy zaułek.
Organizm, to nie maszyna i czy nam się to podoba czy nie, nie da się oszukać.
„Im mniej zjesz, tym bardziej utyjesz” – to zdanie powinno wisieć w każdym dietetycznym gabinecie.
I w poczekalni i przed oczami dietetyka, ku przestrodze.
Dlaczego tak jest ?
Powiedzmy, że dostałaś dietę 1200, czy nie daj Boże 1000 kcal.
Jedząc w ten sposób w początkowej fazie chudniesz, ale drastycznie obniżasz podstawową przemianę materii.
Waga poleciała, cieszysz się z osiągniętych rezultatów, ale dobrze by było, aby jeszcze tak ze 2 kilo spadło.
I tu zaczyna się problem.
Aby chudnąć dalej, musisz jeść jeszcze mniej.
Obniżonej podstawowej przemiany materii nie oszukasz.
Nie daj Panie Boże dostajesz od dietetyka nową dietę z niższą kaloryczność, co się zdarza (wiem to od moich pacjentów) i dochodzisz do ściany.
Jeść mniej nie jesteś w stanie. Wypadają Ci włosy, skóra na ciele robi się sucha i szorstka, cera ziemista i coraz częściej kręci Ci się w głowie.
Jakakolwiek nadwyżka, cokolwiek zjesz więcej, bezlitośnie uwidacznia się na wadze.
Po takiej diecie efekt jojo masz jak z bicza strzelił. W gratisie także rozregulowany metabolizm.
Czy wszystko do tej pory jest jasne ?
Odchudzanie to proces, który, aby był skuteczny i trwały, musi trwać. MUSI być rozciągnięty w czasie.
Tu nie wygrywa ten, kto schudnie pierwszy, ale ten, kto schudnie zdrowo i trwale.
To, jak szybko się to stanie, zależy od tego, w jakim stanie jest Twój metabolizm na starcie.
Moi pacjenci dostają diety z pewnym moim autorskim rozkładem BTW. Ten rozkład opracowałam sama i daje świetne rezultaty. Pięknie podkręca metabolizm, skóra i włosy nabierają blasku, petarda witamin i minerałów dodaje energii i fantastycznie odkwasza.
Nie powiem, co to za rozkład, bo konkurencja mnie czyta i nie zawaha się wykorzystać.
Ale wracając do meritum.
Jedna osoba chudnie 6 kilo w ciągu miesiąca, inna od 2 do 4, a jeszcze inna w pierwszym miesiącu schudnie zaledwie kilogram.
Pomijam sytuacje, kiedy mamy niezdiagnozowaną nietolerancję, która blokuje utratę wagi (często się zdarza), ale mówiąc kolokwialnie „rozwalony” metabolizm, zanim zaczniemy chudnąć, musimy naprawić.
Jeśli mam pacjentkę z obniżonym metabolizmem, która przez 4 miesiące stosowała dietę 1000 – 1200 kcal, musimy zacząć od naprawy. Na początku albo utyje z kilogram lub dwa, albo stanie w miejscu.
Dopiero jak metabolizm wyregulujemy, naprawimy, kilogramy zaczną spadać. Innej drogi nie ma.
Na szczęście ze swojego doświadczenia mogę powiedzieć, że mało mam osób z tak rozregulowanym metabolizmem, po dietach głodowych. Większość pięknie reaguje na diety.
Jak obliczyć redukcję ?
Zacznę od tego, że sytuacja wygląda inaczej, jeśli dietę układa dietetyk i bazuje na właściwie dobranych proporcjach (BTW) oraz takim doborze składników, aby dieta była duża objętościowo. Oczywiście pod warunkiem, że się na tym zna.
Jeśli odchudzamy się samodzielnie i bazujemy głównie (albo w dużej mierze) na kaloriach, robimy to korzystając z poniższego wzoru.
1. Liczymy podstawową przemianę materii
10 x masa ciała + (6,25 x wzrost w cm) – (5 x wiek) – 161 = dzienne spożycie kalorii zapewniające prawidłowe funkcjonowanie organizmu (siedząc i nic nie robiąc) czyli Podstawowa Przemiana Materii – PPM.
2. Następnie otrzymany wynik mnożymy przez:
1,2 jeśli nasza aktywność ogranicza się do codziennych domowych czynności
1,4 jeśli jesteśmy średnio aktywni – ćwiczenia dwa, trzy razy w tygodniu (chodzi o ćwiczenia np. na siłowni, lub bieganie, kiedy puls wzrasta powyżej 130 uderzeń. Dywanówki się nie liczą)
1,9 prowadząc bardzo aktywny tryb życia (sportowcy, osoby ćwiczące codziennie, intensywnie, wyczynowo)
Przykład:
Kobieta lat 25, 165 cm wzrostu, 72 kg,
PPM = 1465 kcal
Kobieta ćwiczy tzw. dywanówki dwa razy w tygodniu.
Powinna jeść ok. 1800 kcal (mnożymy przez 1,2)
Na redukcji obniżamy jej kaloryczność maksimum o 200 kcal
Kobieta o tych samych parametrach, biegająca dwa razy w tygodniu po 10 kilometrów plus raz w tygodniu 1,5 godziny siłowni.
Powinna jeść ok. 2100 kcal (mnożymy przez 1,4)
W dni kiedy nie ćwiczy możemy jej obniżyć kaloryczność do 1600 kcal. W dni treningowe kaloryczność ma wynosić 1800-1900 kcal.
Mam nadzieję że wszystko jest jasne.
PS: UWAGA !
To że w pierwszym przypadku obniżyłam o 200, nie oznacza, że tak ma być zawsze.
Nie schodzimy poniżej PPM.
Przykład 2 :
Kobieta lat 25, 165 cm wzrostu, 80 kg,
PPM = 1545,25
Nie ćwiczy wcale lub dywanówki od czasu do czasu.
Powinna jeść ok. 1900 kcal (1,2)
Możemy jej obniżyć kaloryczność do 1600 kcal.
Przykład 3:
Kobieta lat 25, 165 cm wzrostu, 62 kg,
Chce schudnąć ok. 4 – 5 kilo
PPM: 1365,25
Nie ćwiczy wcale – powinna jeść ok. 1638,3 kcal.
Obniżamy maksymalnie o 200 kcal, aczkolwiek u mnie dostała by więcej i właściwe proporcje. Ja bym jej zostawiła 1600 i zagrała BTW aby ruszyć metabolizm.
Ćwiczy dużo, biega + siłownia – powinna jeść 1900 kcal.
Obniżamy maksymalnie do 1800 kcal.
PS:
Błagam! Nie oczekujcie że będę liczyć Wasze CPM i PPM oraz sprawdzać czy dobrze policzyliście.
Czasowo by mnie to „pogrzebało”.
Z matmą, każdy musi uporać się sam.
Przeczytaj (kliknij):
Na pewno coś Ci wpadnie w oko ;)
B.
Zajęcia trwają godzine. Nieraz dodaję do tego bieznie---------chodzę w szybkim tempie.
Dodaję też nieraz kijki 1 tyg. 1,5h. Czy mam wynik pomnożyć przez 1,4?
B.
ps. Pochwalę sie ze właśnie w taki sposób jak proponujesz schudłam 17 kg od sierpnia2014:)))
Kobieta lat 25, 168 cm wzrostu, 92 kg,
PPM = 1684 kcal
Aktywność-domowe czynności.
Powinna jeść ok. 2020 kcal (mnoże przez 1,2)
Redukcja 1800 ??
Brzmi dużo..czy źle myślę ?:)
Policz może jeszcze raz?
Masz 11 lat ?
520 + 987,5 - 130 - 161 = 1216,5
1216,5 razy 1,2 = 1459,8
1459,8 - 200 = 1259,8
Może coś źle liczę :( ? Ale wychodzi, że mam jeść 1200 kalorii żeby schudnąć :) i w sumie wtedy czuję się najlepiej, bo przy 1500 czułam się bardzo źle i ważyłam o 5 kg więcej. Generalnie czuję się lepiej i zdrowiej przy 1000/1200 kaloriach dziennie, czy coś ze mną jest nie tak? Czy robię sobie krzywdę?
Kaloria, kalorii nierówna.
Pozdrawiam :)
mam 38lat, 101kg przy wzroscie 159cm.
Odchudzam sie od dluzszego czasu. 25kg zeszlo... jem 5 posilkow dziennie co 3h. Staram sie aby byly skomponowane zgodnie z zasadami zdrowego zywienia... ale kalorycznosc jest napewno wyzsza niz te 772kcal. Dziekuje za wszelka podpowiedz :)
PPM = 10 x 101 + (6,25 x 159) – (5 x 38) – 161 = 1010 + 993,75 - 190 - 161 = ok 1653
przy minimalnym ruchu: 1,2 * 1653 = ok 1983
W każdym systemie komputerowym, na każdej komórce i tablecie jest kalkulator jak coś ;-)
Przeanalizuj ten przypadek w tych dwóch opcjach.
:-/dawno nie miałam matematyki....widać
Proszę o odpowiedź.
Basia
Np żeby nie łączyć pomidorów z twarogiem, czy z ogorkiem świeżym.....nie wiem ile w tym prawdy ile ludowych bajek:))
mnie interesuje jeszcze jak jest z piciem wody przed i po posiłkach
Twój wynik 13 kg w 6 miesięcy jest rewelacyjny !!!
Ja postanowiłam zmienić się latem tamtego roku, kiedy obejrzałam swoje zdjęcia z rodzinnej imprezy i nie mogłam uwierzyć że ja moja mama i ciotka wyglądamy tak samo a dzieli nas 25 lat ;-(( 170 cm i ważyłam 68 kg).
Też jestem mamą 2 dzieci, ale tak samo jak Ty uważam że nie ma usprawiedliwienia dla obwisłego brzuszka i ramion. Od sierpnia odrzuciłam słodycze, chleb tylko na śniadanie, soki , drinki z colą itp.i 3 razy w tygodniu trening aerobowy, bieganie trasa 50 min w tempie ok 9/10 km/h. W grudniu ważyłam 64 i byłam dumna że tak mi się poprawiła kondycja i zmieniło ciało, ale chciałam ważyć 60 kg... mamy kwiecień a moja waga waha się między 62 a 63 i tracę nadzieję ze zobaczę z tylu to magiczne ZERO.
Ćwiczę 3 razy w tygodniu 30-45 minut , myślisz że powinnam zwiększyć intensywność i codziennie "skakać" po min. 30 min ?
Jeśli chodzi o kaloryczność jedzenia to nie mam pojęcia ile kalorii mogę zjadać. Przykład śniadanie : kawa z chudym mlekiem plus grzanka, tost z wędliną. II śniadanie płatki owsiane z mlekiem, obiad - zupa jarzynowa i kawałek gotowanego mięsa- pierś lub cielęcina, albo filet z kurczaka z fasolką szparagową lub duszonymi warzywami ( bez ziemniaków), podwieczorek - kefir,kanapka z pastą z cieciorki lub twarogiem, kolacja - zupa, albo biały ser polany łyżką miodu.
Coś doradzisz ? ;-)))
I tak ćwiczysz ładnie.
Spróbuj dodawać do potraw otręby i nie jeść po 20-tej.
Może jakaś margaryna jest godna polecenia?
Możesz smarować też pesto lub oliwą z oliwek.
Jeśli brzuch jest przewlekle wzdęty, mimo zdrowej, właściwej diety, należałoby się przebadać pod tym kątem.
Dobre poradnie dietetyczne powinny mieć te testy u siebie, ale u dietetyka zapłacisz 400 zł. U mnie będą za 350 zł. Ale oczywiście nie namawiam. Nie trzeba u mnie.
http://qchenne-inspiracje.blogspot.com/p/zamow-spersonalizowana-diete.html
Za dużo mam teraz pracy z obecnymi dietami + kontynuacje. No i z testami zaraz ruszam, ale do tego będę miała pomoc.
Moja córka ma 9 lat, 145 cm wzrostu i waży 48 kg. Od 3 miesięcy chodzi na sekcję pływacką (3 razy w tygodniu po 1 godz. intensywnych treningów). Pomimo wyeliminowania z jej diety słodyczy (tylko słodka sobota), pszennego pieczywa i innych niezdrowych przekąsek i zapychaczy, jej waga nie spada i ciągle waha się pomiędzy 48 a 49 kg. Jaki PPM powinna mieć ustawiony, żeby jej waga zaczęła w końcu spadać? Będę bardzo wdzięczna za pomoc.
Ona uwielbia "twoje" potrawy i sporo rzeczy udało mi się wprowadzić do jej diety, zmienić nasze nawyki, jednak coś idzie nie tak i nie bardzo już wiem co mogę jeszcze zrobić. Dodam tylko, że obiady je w szkole (zawsze sprawdzam co to jest), nad pozostałymi posiłkami mam pełną kontrolę.
Lekarz endokrynolog ciągle wylicza mojej córce ze ma nadwagę. Waga ok 54kg przy 156 cm.Wiek 16,5 lat. Córa ma niedoczynnośc tarczycy.
Przeczytaj moje posty o diecie w niedoczynności tarczycy. Mała musi stosować dietę.
Nie wyobraża sobie ze można zrezygnować ze słodyczy. Warzyw nie lubi.........
W ogóle to trudny przypadek uparciucha.......Każda rozmowa kończy sie fochem.........
Dodam, ze poparcie ze str. męża w sprawie zdrowego odżywiania są zerowe:(((
Mąż uważa ze wydziwiam, wymyślam i nie chce nic zjeść innego niż przysłowiowy gulasz w sosie...bez warzyw.
Dieta w niedoczynności tarczycy to nie kwestia chęci, a konieczność.
Najpierw porozmawiaj z mężem. Czy chce wziąć na siebie odpowiedzialność za powikłania zdrowotne córki.
Jesli nie pomaga, niech chociaż wspiera nie przeszkadzając.
Tylko wiesz, ciężko mi gotować dwa obiady. A córka idzie za przykladem ojca i woli zjeść np. białe bułki czy frytki ktore tata kupuje.
Ciężka sprawa, bo mąż uważa ze to moje wymysły a nie konieczność. Uważa ze wystarczy wziąć tabletkę i już.
A powiedz mi jeszcze skoro córka dobrze sie czuje jedząc te białe bułki czy chleb albo mleko to znaczy ze może to jeść? Nie ma żadnych sensacji brzusznych.
Coś małego co Cię nie przepełni.
Wzór jest orientacyjny.
Nie jestem w stanie podejść indywidualnie do każdego, tu w komentarzach. Czasowo by mnie to pogrzebało.
Fakt że jesteś jeszcze młoda sprawia, że póki co masz pewnie doskonały metabolizm, więc dlatego możesz jeść więcej i nie tyć. Miałam koleżankę w szkole średniej, która jadła 2-3 razy więcej (nie żartuję) niż ja, czy pozostałe dziewczyny i nie dość że nie tyła, to miała zawsze doskonałą figurę. Nie wiem czy jej się to zmieniło czy nie (i metabolizm i ilość pochłanianego jedzenia), ale inna moja znajoma - też niska i filigranowa jak Ty, mimo że wegetarianka to jednak lubiała słodycze i różnego rodzaju kluchy czy makarony (innymi słowy było dla niej ważne żeby mięsa nie jeść, ale żeby jakoś to zastąpić warzywami to niekoniecznie ;-). Jak byłyśmy młode to nie było problemu, nawet wyglądała jaby byłą niedożywiona, ale teraz (ma 34 lata) zrobił się z niej mały pulpecik, bo nie zmieniła nawyków żywieniowych. Nadal wcina kluchy i słodycze, ale metabolizm już nie ten sam co za dawnych lat, więc strasznie widać po niej.
Według mnie póki co jedz tyle żebyś była syta (nie przejadaj się, nie eksperymentuj z przelotnymi modami żywieniowymi). Jedz bez patrzenia na kalorie, ale za to zacznij zwracać uwagę na to jakie produkty jesz. Przyzwyczajaj się do warzyw, owoców, zbilansowanych posiłków i raz na jakiś czas kontroluj wagę czy nie idzie w górę. Nie zastępuj obiadu paczką chipsów ;-) Tak zdroworozsądkowo podejdź do tego :-)
Może jesteś jedną z tych osób z cudownym metabolizmem i będziesz się cieszyć świetną figurą do końca życia niezależnie od tego co jesz. Ale bardziej prawdopodobne że młodzieńczy metabolizm się zużyje po pewnym czasie, więc powinnać mieć już wyrobione dobre nawyki żywieniowe w momencie kiedy to nastąpi :-)
Przez pierwsze 2 tygodnie o 100, potem o kolejne.