Miałam mówić o tym na Instastory, ale chyba wyszłoby za długo i miałoby mniejszy zasięg, niż tu na blogu.
Postanowiłam napisać ten wpis po tym, jak podjęłam na Instastory temat dietoterapii w zaburzeniach żołądkowo – jelitowych, a w zasadzie po Waszych wiadomościach. Uważam, że to ważny głos w sprawie i należy się tym wszystkim, którzy walczą o swoje zdrowie, a często są z tego powodu stygmatyzowani i poddani ostracyzmowi.
Po pierwsze szacunek, ale od początku.
Znacie mnie i wiecie, że jestem osobą, która promuje ograniczenie spożycia mięsa. Ze względów etycznych, ale i środowiskowych. Wydałam na ten temat nawet książkę pod tytułem „Smacznie i zdrowo na diecie ograniczającej mięso”. Zachęcam do lektury tych wszystkich, którzy chcą ograniczyć mięso, a z czasem przejść na dietę wegetariańską i chcą dowiedzieć się jak zrobić to mądrze i ustrzec się niedoborów (klik).
Organizacja Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa określiła intensywną hodowlę zwierząt jako „jeden z decydujących czynników powodujących obecnie najbardziej poważne problemy środowiskowe, zarówno w skali lokalnej, jak i globalnej”. Chodzi o ogromne ilości wody i energii potrzebne do produkcji mięsa oraz emisję gazów cieplarnianych. Zwierzę je i wydala i tych odchodów nie jesteśmy dziś już w stanie w pełni wykorzystać na nawóz. Jest tego po prostu za dużo.
Oprócz tego zwierzęta stłoczone na malej powierzchni są bardziej narażone na stres i choroby.
Wyniki kontroli NIK obnażyły smutną prawdę o tym, że w naszym kraju antybiotyki w hodowlach zwierząt są stosowane powszechnie. Stosowało je aż 70 proc. hodowców zwierząt z województwa lubuskiego objętych monitoringiem wody i pasz. W hodowlach indyków i kurcząt rzeźnych odsetek ten był jeszcze wyższy i przekraczał 80 proc. W każdym zbadanym wypadku użycie antybiotyków było uzasadniane względami leczniczymi, co jest dla mnie w pełni zrozumiałe, ponieważ jeden chory kurczak „położy” całe stado. To finansowy strzał w kolano, więc jeśli masz umowę z odbiorcą na określoną cenę za sztukę to sprawa jest prosta. Ale NIK zwraca również uwagę na poważne luki w nadzorze nad tym rynkiem i fakt, iż dane z raportu mogą nie oddawać w pełni stanu faktycznego. To bardzo smutne.
Witryny sklepowe toną w mięsie. Znaczenie ma cena. Im taniej, tym lepiej (zaryzykujesz chorego kurczaka i wyparowanie zysku?). W tej rozgrywce wygrywają dyskonty.
Część się sprzedaje, część jest wyrzucana, co oznacza, że zwierzę umarło na darmo.
Nikt mnie nie przekona, że jest inaczej bo bywam w sklepach i widzę. Widzę zepsute mięso. Słyszę co jakiś czas w telewizji o aferach związanych z tzw. „odświeżaniem mięsa” czy, jak w ubiegłym roku, sprzedażą zwierząt chorych i padłych.
Czy mnie to wkurza? Zasmuca, ponieważ mam dwoje dzieci.
Te ogromy stłoczonych w wielkich fermach zwierząt trzeba wyżywić. Sieje się więc soję i leje ją glifosatem. Poczytajcie w internecie.
To samo dzieje się dziś z roślinami. Zapewne słyszeliście o aferze związanej z kaszą gryczaną czy rzepakiem.
Nie będę dziś tego opisywała szczegółowo bo nie o tym jest ten wpis.
W związku z tym, o czym napisałam powyżej, moda na bycie „wege” czy „wegan” przybiera na sile. Coraz więcej osób ogranicza mięso z czego się cieszę, ale też całkowicie przechodzi na dietę wegetariańską lub wegańską co również popieram.
Poczytaj: Dieta anti – aging część 1 (klik) . Dieta anti – aging część 2 (klik). Dieta anti – aging część 3 (klik).
Artykuły z twardą bibliografią. Nie żadne „bo mi się wydaje że”.
Pisałam Wam wielokrotnie, że zdrowa dieta, to taka, która oprócz tego, że zaspokaja zapotrzebowanie organizmu na miko i makroelementy, jest dietą na której czujemy się po prostu dobrze. Fizycznie i mentalnie.
Musimy jednak zdecydowanie podkreślić, że zdrowa dieta zaspokaja zapotrzebowanie na białko i ogromnie ważne dla prawidłowego funkcjonowania całego organizmu żelazo, więc jeśli z jakichś przyczyn nie możesz jeść roślin strączkowych, dieta wegetariańska czy wegańska nie jest dla Ciebie. Dieta wegetariańska to nie jest kanapka z pomidorem, ani sałatka z awokado. Osoby słuchające moich instastory, myślę, że te słowa znają już na pamięć, bo powtarzam je jak mantrę.
Dieta wegetariańska, a już w ogóle wegańska musi być właściwie skomponowana, aby nie była niedoborowa. Jeśli zaczynasz swoją przygodę z tym modelem żywienia, skontaktuj się z dietetykiem, aby dowiedzieć się jakie produkty są w twojej diecie kluczowe.
Zdarza mi się odmówić współpracy osobie z chorobą Leśniowskiego – Crohna czy wrzodziejącym zapaleniem jelita grubego, która mimo moich tłumaczeń, upiera się, że chce być weganką. W wynikach badań poważna anemia, wypadające włosy, bóle jelit, biegunki, ale dieta ma być wegetariańska.
Jak słyszę że w chorobach zapalnych jelit trzeba jeść po prostu zdrowo i regularnie to ……. szczerze? Na twarzy maluje mi się grymas.
Chlebek razowy. Bardzo zdrowy. Dla osoby z wrzodziejącym zapaleniem jelita grubego lub zespołem jelita drażliwego jelitowa masakra. Wzdęcia, ból, biegunka. Wachlarz możliwości jest szeroki.
Pieczone jabłuszko. Spróbuj mając IBS 😉 A to przecież zdrowe produkty.
Czym jest zdrowa dieta? Tym co Ci służy. Tobie. Nie koleżankom.
Moi drodzy, mimo iż sama promuję dietę ograniczającą mięso, wiem że nie u każdego jest to możliwe. Są pacjenci, którzy z uwagi na nietolerancję oligo, mono i disaharydów oraz polioli, czyli FODMAP, nie mogą spożywać min. roślin strączkowych. Mięso musi być włączone do diety w dużych ilościach ponieważ musimy odstawić bardzo dużo produktów i zapewnić podaż białka i żelaza. Są osoby, u których nawet ta strategia nie pomaga, trzeba odstawić wszystkie zboża lub zastosować jeszcze bardziej restrykcyjny plan czyli dietę Karniwora. To jest dopiero hardcore.
Pracuję z pacjentami zmagającymi się z poważnymi zaburzeniami żołądkowo – jelitowymi, poważnymi chorobami zapalnymi jelit i wiem, jak trudno jest im funkcjonować w dzisiejszym świecie. Jak trudno odnaleźć się między wege koleżankami. Spotykają się z niezrozumieniem czy wręcz pogardą. Tak być nie może i tym wpisem chcę się temu zdecydowanie przeciwstawić.
Jedzmy i dajmy jeść innym.
To, że Ty się dobrze czujesz na diecie wegetariańskiej czy wegańskiej, nie oznacza, że każdy będzie się czuł dobrze. Będą osoby, które po wege burgerze spędzą pół dnia zwijając się z bólu lub z biegunką w toalecie i tak będzie przez miesiąc, dwa, pięć czy rok. Jelita się nie przyzwyczają.
Nie mierzmy wszystkich swoją miarą i dopuśćmy do siebie myśl, że ktoś je w taki czy inny sposób nie z wyboru, a z konieczności. Ponieważ jego stan zdrowia nie pozwala inaczej.
Ktoś może zapytać: „ale zaraz, to Kasia czy Basia ma chore jelita i ma jeść to mięso z antybiotykami”?
I tu się zatrzymajmy. O jakości żywności możemy dyskutować bez końca. Przerzucać się badaniami, testami. Jeśli nas na to stać, możemy kupić mięso ekologiczne lub od sprawdzonego rolnika, tak samo jak możemy kupić warzywa ekologiczne lub od sprawdzonego rolnika. Zapewne obiła Wam się o uszy afera z glifosatem w kaszy gryczanej, lub rzepaku.
Kwestią warto zauważenia jest też konserwowanie produktów mięsnych azotynami (sól peklująca w tzw. eko wędlinach to też azotyn). Azotyny działają bakteriostatycznie i przeciwutleniająco. Zapewniają więc bezpieczeństwo, ale w kwaśnej treści żołądka powstają z nich rakotwórcze nitrozoaminy. Od pacjentów otrzymuję diety jakie stosowali, a w nich duże ilości parówek. Zawsze łapię się za głowę. Nie jestem ortodoksem. Zdarza mi się zjeść parówkę o dobrym składzie, ale generalnie staram się mocno ograniczać różowe szyneczeki i paróweczki. Jeszcze nikt nie dostał ode mnie parówki w diecie.
Azotyny są taką samą substancją rakotwórczą jak tytoń czy azbest. Miejcie tego świadomość.
Dziś na ziemi jest nas 7,6 mld. Prognozy na 2050 rok to prawie 10 mld.
Tych ludzi trzeba będzie wyżywić.
Jeśli będziemy promować mięso, musimy liczyć się z ogromem plantacji soji, aby wyprodukować paszę. Paszę, której przykładowo trzeba zużyć kilkanaście kilogramów na 1 kg mięsa wołowego, nie wspominając już o 2,5 tys litrów wody. Soji GMO i lanej pestycydami. Musimy liczyć się z ogromem antybiotyków i nie bójmy się tego słowa. ….. ogromem gówna, bo zwierzę je i wydala.
W trosce o moje dzieci nie mogę promować mięsa, ale będę promować to, że najlepsza dieta to taka, na której czujesz się dobrze.
Dieta wege, wegan, dieta ograniczająca mięso, dieta FODMAP, dieta Karniwora.
Jeśli nie służą Ci zboża, rośliny strączkowe, jedz mięso.
Marzę o tym, że przyjdzie moment, że wielkie hodowle zmniejszą produkcję mięsa o połowę. Zwierzęta będą mniej stłoczone, będą żyły w humanitarnych warunkach, a mięso będzie spożywane z szacunkiem.
Jak kupisz to jesz i nie wyrzucasz. Cena mięsa musi jednak wzrosnąć. To nieuniknione, bo jak filet kurczaka kosztuje za mało, to nie masz żalu wyrzucić. Ciebie to wyrzucenie musi zaboleć, abyś zaczęła/zaczął szanować. W perspektywie czasu ludzkość skorzysta na ograniczeniu produkcji i wzroście cen.
Takie jest moje zdanie na ten temat i chętnie podyskutuję z Wami jakie jest Wasze.
Piszcie w komentarzach.
Źródła:
- https://www.nik.gov.pl/aktualnosci/nik-o-stosowaniu-antybiotykow-w-nbsp-hodowli-zwierzat-w-nbsp-woj-lubuskim.html
- Red and processed meat, nitrite, and heme iron intakes and postmenopausal breast cancer risk in the NIH-AARP Diet and Health Study – https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/2650517
- Ingested Nitrate and Nitrite, and Cyanobacterial Peptide Toxins – https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/2650517
- Red and processed meat consumption and gastric cancer risk: a systematic review and meta-analysis – https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC5444765/