Zbliża się niedziela, więc postanowiłam przygotować dla Was coś słodkiego. W plenerze, na zielonej trawce, w towarzystwie rodziny lub przyjaciół orkiszowe ptysie z domowym budyniem waniliowym sprawdzą się doskonale. Jestem pewna że nie będzie osoby która się nie skusi.
Ptysie z domowy budyniem waniliowym to deser który pokochają i dzieci i dorośli. Często słyszę że ciasto na ptysie jest trudne. Nie wiem skąd wzięła się ta opinia ale dla mnie osobiście to jedno z łatwiejszych ciast. Bez porównania łatwiejsze niż np. biszkopt czy sernik. Ciasto ptysiowe robi się bardzo szybko i w zasadzie ono nie ma prawa się nie udać 😉
Z takiego samego ciasta zrobicie karpatkę tylko ilość wszystkich składników trzeba pomnożyć przez dwa.
Piekąc ptysie należy pamiętać że mocno przyrastają więc trzeba to uwzględnić w odstępach między każdą kupką ciasta no i w wielkości. Jak pierwszy raz robiłam ptysie kilka lat temu, po upieczeniu miały średnicę 10 cm 😉 Wyszły ptysie giganty.
Wystudzone ptysie napełniamy kremem. Można to zrobić przy pomocy szprycy do tortów i wcisnąć krem do środka. Ja jednak zawsze przekrawam je na pół ponieważ moje dzieci najpierw wyjadają krem, a na końcu jedzą ciasto.
Ptysie z cukierni mają w środku bitą śmietanę. Kocham bitą śmietanę i od czasu do czasu lubię zaszaleć, jednak dziś postawiłam na lżejszą opcję i zrobiłam domowy budyń waniliowy.
Jeden ptyś o wadze 100 g ma ok. 130 kcal
- szklanka mąki orkiszowej typ.650 lub 700
- 4 jajka
- 250 ml wody
- 125 gramów masła
- Do garnka wlewamy wodę i stawiamy na ogniu. Jak będzie ciepła (nie wrząca) dodajemy całe masło i energicznie mieszamy do całkowitego rozpuszczenia. Do gotującej się wody z masłem stopniowo wsypujemy mąkę cały czas energicznie mieszając trzepaczką (plastikową) lub widelcem aby ciasto nie przywarło. Najlepiej użyć do tego teflonowej wysokiej patelni. Ciasto ma być gładkie i sprężyste, bez jakichkolwiek grudek. Zdejmujemy z ognia i odstawiamy do ostygnięcia.
- Zupełnie zimne ciasto miksujemy z jajkami na gładką, jednolitą masę.
- Piekarnik nagrzewamy do 200 st (b ez termoobiegu).
- Na wysmarowaną masłem blaszkę wykładamy ciasto. Możemy użyć szprycy do tortów lub po prostu łyżką uformować zgrabne kupki.
- Ciasto mocno przyrasta dlatego nie róbcie dużych kupek bo wyjdą Wam ptysie giganty. Pamiętajcie też o odpowiednich odstępach. Ja robię ok. 5 cm.
- Blaszkę wstawiamy do nagrzanego piekarnika na ok. 20-25 minut. Pieczemy na złoty kolor.
- Wystudzone ptysie przekrawamy na pół i napełniamy masą budyniową.
Składniki na masę budyniową:
- 500 ml mleka
- łyżka stewi, cukru, ksylitolu lub miodu
- 2 żółtka
- laska wanilii
- łyżka masła
- 2 łyżki mąki ziemniaczanej
- 30 ml wody
- Do wysokiego garnka wlewamy 30 ml wody. Jak zacznie wrzeć dolewamy 300 ml mleka. Jak będzie ciepłe dodajemy masło, stewię i ziarenka wydłubane z laski wanilii.
- W 200 ml pozostałego mleka mieszamy żółtka i mąkę na gładką masę (nie może być grudek). Można użyć widelca, można zmiksować mikserem.
- Jak mleko w garnku zacznie się gotować, zmniejszamy ogień i powolutku ciągle mieszając trzepaczką wlewamy masę jajeczną. Cały czas mieszamy, aż masa zgęstnieje.
Gotową masą napełniamy ptysie i gotowe 😉
Małgosiu, dziś rano złamałam się podczas ważenia! Mimo diety, półgodzinnej jeździe na rowerze stacjonarnym, półgodzinnym bieganiu w ciągu dnia, po 2 tygodniach przytyłam kilogram. Zamiast chudnąć to waga albo stoi albo idzie w górę. Może za mało kalorii spożywam? Dziwne, powinno być odwrotnie:-) ale chyba przebiegły ten nasz organizm:-) Gosia
Pozdrawiam,
Małgosia
Ale poza tym - ptyśki zawodowe :)
Bo domowy budyń robi się z mąki ziemniaczanej. Chyba każdy budyń na niej bazuje :)
Ja z zupełnie innym pytaniem.
Wiem, że masz dwójke dzieciaczków i chyba też brak rodziny na miejscu. Jak radziłaś sobie z jedzeniem co 3h gdy dzieci były mniejsze? Są przecież dni (no jedno chore), że człowiek nie wie za co się zabrać i szczęśliwy jest, jak może zjeść choć normalnie jeden posiłek.
W normalne dni idzie mi super, wiem kiedy młoda śpi,mamy swój plan dzienny. .A gdy któraś chora, wszystko idzie nie tak.A ja najchętniej sięgam po kawe i czekolade ?
Starałam się zawsze na dwa dni.
2.Trochę nie na temat....czy hummus można zamrozić ?
2 - można
Robisz to tak że do ubitej już śmietany cały czas miksując dodajesz po łyżce budyniu.
Mam pytanie, nie wiem czy odpowiednie jest by pytać na forum, ale chciłabym poruszyć problem zaparć, z którymi zmagam się pierwszy raz w zyciu i meczą mnie 10 dni. Nie bylam u lekarza. Pomagają jedynie czopki (wypróżnianie dzieki czopka co 2 dni), pije krople żaładkowe, mietę, verdin fix . W innym wypadku mam ucisk pod mostkiem, uczucie pełnego brzucha, rozdetego, nawet gdy zjem mala porcje, badź wstanę rano mam uczucie sytości, pełności. Problem z odbijaniem - nie mogę. W nocy mam straszny ucisk w nadbrzuszu (chyba ze w danym dniu sie wypróżniłam), jakby mialo eksplodowac, do tego ciazko mi oddychać zdarzyło się 2 razy. Schudłam 2,5 kg. Odżywiam się zdrowo, regularnie, racjonalne żywienie, ruch, ćwiczenia i tak dalej. Przez zaparcia wtrąciłam w dietę więcej produktów dostarczających blonnik, wcinałam sliwki, pilam wode, ale nie moglam sie ruszac, a straszny ucisk w nadbrzuszu męczył. Nawet musialam zrezygnowac z noszenia bustonosza - ktory byl do cwiczen fitness czyli nawet ten mega rozciagniety mnie uwieral. Zastanawia mnie czy moge miec nietolerancje na żyto. Ostatnio zwiekszylam spożycie chleba żytniego. Zwykle jadlam buleczke graham rano - zdrowe kanapki z mega iloscia warzyc czy nabial , 2 sniadanie owoce, jakis obiad oczywiscie zdrowy, podwieczorek koktajl owoce - warzywa, a na kolacje kromeczka chleba kanapkowego (czasem omijałam kolacje). Chleb ktory dotychczas wcinałam to spozycie ciemnego ze slonecznikiem (niby nie bylo dodatku karmelu, był na drożdżach nie na zakwasie, +sol i bez skladnikow E) około 60% mąki pszennej i 40% żytniej. Ostatnio jednak uparlam sie byc bardziej fit i kupilm chleb zytni - wiadomo ciazki nie napąpowany ;-), zdrowy cuchnący zakwasem, z ilością slonecznika. Kromeczki male wiec zjadalam na sniadanie 2 ,czasem na kolacje ale max 1 sztuke, wykluczajac inne pieczywo. Od 2 dni odstawilam ten chcleb zytni, gdyż Małgosiu znalazlam w Twoich komentarzach ze jest ciezkostrawny. I powiem tak, nic nie uciska normalnie jem, z wypróznianiem nadal problem i okres spoźnia sie (35 dnien - wykluczam ciaze), mialam stresy, i sporo cwiczylam zanim dopadlo mnie to wszystko. ale po odstawieniu chleba czuje ze zyje. Zatem pytanie: jaki mam teraz jeść chleb? Może graham, ale wszystkie ze sklepu sa na drożdżach, wcinam tez bulki grahamki, ale to juz zadkosc - sa za duze a calej nie zjam, wiec wole 1 kawalek chlebka + tone warzyw, stad pyt o chleb. Korzystam z Twoich przepisow, na mixy sniadaniowe, slodkosci, dania i jestem zachwycona. ale ten chleb mnie zmartwil, czuje ze odnioslam porazke, slyszalam tyle dobrego o zytnim a okazuje sie ze przez niego moj stan zdrowia podupadł. Dziekuję.
Ewka.
PS A może by tak post o zażywaniu suplementów, jakie warto a jakie nie(bo w końcu można poprzez dietę dostarczyć odpowiednich witamin itp)
1. Czy ta łyżka dziennie oleju lnianego to będzie optymalna dawka czy zwiększyć ilość do 2 łyżek?
2. Czy dorzucić jeszcze picie siemienia lnianego w proporcji: łyzka mielonego i to zalewam wrzątkiem? Czy to już będzie za dużo?
3. Jak długo prowadząc taki styl życia i taki jadłospis mam szasę doczekac się upragnionego efektu? Dodam, ze ostatnią miesiączkę miałam w lutym i była ona wywołana dietą połączoną z stosowaniem leku.
Serdecznie Cię pozdrawiam i bardzo, niezmiernie się cieszę, że taka cudowna ososba jak ty zdecydowała się załozyć tego bloga, to prawdziwa skarbnica wiedzy :)
2 - nie trzeba
3 - nie wiem co to za dieta, jakie proporcje etc. więc ciężko powiedzieć jak długo może potrwać naturalny po wrót miesiączki